Polska – Szkocja 1:2 – Spadamy do dywizji B Ligi Narodów

18.11.2024

Reprezentacja Polski przegrała na Stadionie Narodowym w Warszawie ze Szkocją 1:2 i spadła do dywizji B Ligi Narodów. Goście otworzyli wynik tego meczu już w trzeciej minucie, a bramkę na wagę baraży o utrzymanie w dywizji A zdobyli w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. To pierwszy w historii spadek ”Biało-Czerwonych” do dywizji B Ligi Narodów.

Aż siedem zmian w składzie Polaków

Względem klęski 1:5 z Portugalią doszło do siedmiu zmian w wyjściowym składzie reprezentacji Polski, z czego trzech wymuszonych. Już w 30. minucie z boiska z urazem zszedł Bartosz Bereszyński. Badania wykazały uszkodzenie mięśnia czworogłowego uda, z powodu którego zmuszony będzie pauzować 6-8 tygodni. Na drugą połowę nie wybiegł już Jan Bednarek, który doznał urazu więzadłowego kolana. Z tym samym urazem zmaga się Taras Romanczuk, który jednak zdołał rozegrać pełne 90 minut. Obu czeka ok. trzytygodniowa przerwa w grze.

W ich miejsce mecz ze Szkocją od pierwszej minuty rozpoczęli: Jakub Kamiński, Sebastian Walukiewicz i Jakub Moder. Pozostałe zmiany względem klęski w Porto to duet Adam Buksa – Karol Świderski w ataku, Łukasz Skorupski w bramce i Sebastian Szymański. Pierwotnie piłkarz Fenerbahce miał w meczu z Portugalią zagrać od początku, lecz na rozgrzewce doznał urazu. Zastąpić go musiał Mateusz Bogusz.

Szybki gong i dwa pudła Świderskiego

Polacy nie mogli tego meczu przegrać, bowiem oznaczało to nasz spadek do dywizji B Ligi Narodów. Wygrana bądź remis dawały baraże o utrzymanie w dywizji A w marcu 2025 roku. Zaczęły one oddalać się już po trzech minutach, bowiem wtedy John McGinn wyprowadził Szkocję na prowadzenie. Piłkę do kompletnie niepilnowanego kapitana Aston Villi wycofał wypożyczony z Liverpoolu Ben Doak, a McGinn po wejściu w pole karne strzałem po ziemi z pierwszej piłki pokonał Łukasza Skorupskiego.

Była to druga najszybciej stracona bramka w historii występów reprezentacji Polski na Stadionie Narodowym. Szybciej ”Biało-Czerwoni” bramkę na tym obiekcie stracili tylko w marcu 2013 roku, gdy już w drugiej minucie piłkę do siatki wpakował Ukrainiec Andrij Jarmołenko. Pierwsza znakomita okazja do wyrównania miała miejsce w 17. minucie, gdy Nicola Zalewski przechwycił piłkę po przerzucie na drugą stronę Andy’ego Robertsona i zagrał prostopadle na wolne pole do Karola Świderskiego. Ten jednak spudłował z bliskiej odległości.

Sześć minut później Świderski stanął przed kolejną znakomitą szansą, lecz po raz kolejny spudłował. Znakomite podanie górą z własnej połowy w jego kierunku posłał Kamil Piątkowski, ale napastnik Charlotte przegrał pojedynek z bramkarzem Hearts Craigiem Gordonem, który 31 grudnia obchodzić będzie 42. urodziny. Niemal pół godziny po pierwszym golu Szkoci w podobny sposób mogli podwyższyć prowadzenie. Doak znów wystawił piłkę z prawej strony pola karnego, a strzał oddał Lyndon Dykes. Z tą jednak różnicą, że w boczną siatkę.

Szkoci mogli prowadzić wyżej

Jeszcze groźniejszy był oddany niemal minutę później strzał z dystansu Billy’ego Gilmoura, po którym piłka odbiła się od poprzeczki. Na tym jednak zagrożenie nie ustało, bo już trzy minuty później ”oko w oko” ze Skorupskim stanął Scott McTominay, ale bramkarz Bolonii odbił jego strzał nogami. Na idealną pozycję do oddania uderzenia wyszedł po ograniu z łatwością Sebastiana Walukiewicza.

Do trzech razy sztuka? Nic bardziej mylnego, bo w 38. minucie napastnik reprezentacji Polski znów zmarnował stuprocentową okazję. Tym razem nie popisał się jednak nie Świderski, a Adam Buksa. Sebastian Szymański znakomitym dryblingiem wystawił mu idealną piłkę do oddania strzału, ale ten z bliskiej odległości przymierzył w Gordona.

Cztery minuty później piłka ponownie odbiła się od obramowania naszej bramki. Po zamieszaniu w naszym polu karnym John McGinn zebrał piłkę, do której niespecjalnie ruszyć się chciał Jakub Moder i wystawił ją do ustawionego tuż przed linią pola karnego Scotta McTominaya. Pomocnik Napoli oddał strzał w kierunku dalszego słupka, od którego futbolówka się odbiła. Na tym jednak nie koniec, bo po ping-pongu Kamila Piątkowskiego i Jakuba Kamińskiego piłka trafiła pod nogi Robertsona. Piątkowski naprawił jednak swój błąd interwencją na wślizgu.

Pierwszą połowę można skomentować słowem rock&roll – wesoło z przodu i wesoło z tyłu.

Bomba Piątkowskiego dawała utrzymanie

Pierwsza połowa zakończyła się strzałem ze skraju pola karnego Kamińskiego. Ściął z piłką do środka z lewego sektora i oddał strzał w kierunku dalszego słupka. Futbolówka przeleciała jednak obok bramki. Tuż po przerwie piłkarz Wolfsburga miał kolejną znakomitą okazję, jednak zmierzającą po jego strzale do siatki piłkę tuż przed linią bramkową na wślizgu wybił John Souttar. Po dwóch minutach odpowiedzieli Szkoci, ale w ostatniej chwili do strzału Dykesa z bliskiej odległości po dograniu McGinna interwencją na wślizgu nie dopuścił Kiwior.

Już w pierwszym kwadransie tego meczu Kamil Piątkowski pokusił się o strzał dystansu, ale wtedy obronił Gordon. Tym razem załadował aż zahuczało w siatce. Po zamieszaniu w polu karnym Szkotów futbolówką zebrał Piotr Zieliński i wycofał ją do stopera Salzburga, a ten potężnym strzałem z pierwszej piłki doprowadził do wyrównania. Już po kilku minutach Szkoci mogli ponownie wyjść na prowadzenie, lecz kapitalną interwencją po strzale głową Dykesa popisał się Skorupski.

Robertson ”spuścił” nas w końcówce

Wydawało się, że nasi reprezentanci dowiozą dający baraże o utrzymanie remis do samego końca, jednak w ostatniej minucie doliczonego czasu bramkę na wagę zwycięstwa Szkotów zdobył ich kapitan Andy Robertson. Dalekie dośrodkowanie na pole karne posłał John Souttar, a lewy obrońca Liverpoolu przeskoczył biernego Nicolę Zalewskiego i strzałem głową z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce. Był to jego pierwszy gol w kadrze od… pięciu lat.

Tym samym to Szkoci zagrają 20 i 23 marca 2025 roku w barażach o utrzymanie w dywizji A Ligi Narodów. ”Biało-Czerwoni” zaś po raz pierwszy w historii spadli do dywizji B. Jednocześnie po raz czwarty z rzędu nasza kadra nie wygrała u siebie ze Szkocją. Tylko w 1980 roku zdołała ona wygrać przed własną publicznością z ”The Tartan Army”. Od tamtego czasu z tą drużyną zanotowaliśmy u siebie dwa remisy i dwie porażki.

Także po raz trzeci w historii ”Biało-Czerwoni” nie wygrali trzeciego meczu z rzędu na Stadionie Narodowym. Wcześniej wydarzyło się w 2012 roku, gdy zremisowali 0:0 z Portugalią w meczu towarzyskim, 1:1 z Grecją i 1:1 z Rosją na EURO oraz na przełomie 2021 i 2022 roku, gdy najpierw w eliminacjach mundialu przegrała 1:2 z Węgrami, a następnie 0:1 z Belgią i 0:2 z Holandią w Lidze Narodów.

fot. PressFocus