Liverpool pokonał „Świętych”. Salah z bramką na wagę zwycięstwa

Napisane przez Patryk Popiołek, 24 listopada 2024

Liverpool w niedzielne popołudnie wybrał się w podróż na St. Mary’s Stadium, by zmierzyć się z czerwoną latarnią ligi – Southampton. Po bardzo emocjonującym spotkaniu aktualni liderzy Premier League byli w stanie pokonać „Świętych”. Do pewnego momentu wydawało się, że ten mecz skończy się remisem 2:2. Dopiero w ostatnich minutach spotkania gola na wagę trzech oczek zdobył po rzucie karnym Mohamed Salah. 

Niemrawy początek

Ostatni raz, kiedy Liverpool uznawał wyższość swojego rywala, to porażka z nieprzewidywalną w tym sezonie drużyną Nottingham Forrest. Jak do tej pory była to także jedyna przegrana ekipy Arne Slota w Premier League. Liderujący zatem „The Reds” przyjechali dziś na St. Mary’s Stadium. Aktualnie czerwona latarnia ligi, a więc Southampton, nie miała dziś w składzie kilku kluczowych zawodników. Brakowało przede wszystkim pozyskanego przed sezonem Aarona Ramsdale’a, ale również reprezentanta Polski – Jana Bednarka. Liverpool chciał przede wszystkim zgarnąć trzy punkty i wykorzystać potknięcie Manchesteru City. 

Składy zespołów:

Southampton: McCarthy – Walker-Peters, Harwood-Bellis, Stephens, Fraser (77′ Sugawara) – Dibling, Downes, Lallana (37′ Aribo), Fernandes – Onuachu (52′ Ugochukwu), Armstrong (77′ Archer)

Liverpool: Kelleher – Robertson, van Dijk, Konate, Bradley – Gravenberch, Jones (62′ Mac Allister), Szoboszlai – Gakpo (62′ Diaz), Nunez (89′ Endo), Salah

Sam początek meczu raczej należał do tych z kategorii spokojnych, pierwsze strzały wystąpiły dopiero po czwartej minucie. Mohamed Salah był blisko pokonania bramkarza rywali właśnie w 5. minucie, lecz jego próba wylądowała prosto w rękawicach. W 7. minucie zawrzało na stadionie gospodarzy, ponieważ Konate popchnął swojego rywala w polu karnym, lecz arbiter nie widział powodów, by wskazać na jedenastkę.

Niemniej należy przyznać, że Southampton w tych początkowych momentach nie zamierzało się jedynie murować i bronić przed własną bramką. Żwawo odpowiadali i wychodzili z atakami – ze zmiennym skutkiem. Jednak w 21. minucie Salah stanął przed kolejną szansą na bramkę, kiedy otrzymał świetne podanie od Gakpo zza pola karnego. McCarthy wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. Liverpool przejął zdecydowanie pałeczkę, kolejne strzały oddawali Szobszlai, ale również Gakpo, nie byli w stanie pokonać bramkarza Southampton.

Szybka wymiana ciosów

W 30. minucie defensywa oraz golkiper „Świętych” fatalnie zachowała się we własnym polu karnym. Piłkę w zamieszaniu próbował wybijać Downes, lecz spadła ona idealnie pod nogi Szoboszlai’a. Węgier miał dużo miejsca i idealnie umieścił futbolówkę w siatce. Po pół godziny gry Liverpool w końcu znalazł drogę do bramki gospodarzy. Bardzo szybko mogło dojść do wyrównania, a swoje winy mógł odkupić Downes. Jednak jego strzał z 10 metrów obronił Kelleher. Dla gospodarzy pierwsza część nie kończyła się również zbyt dobrze pod względem zdrowotnym, ponieważ z kontuzją w 37. minucie zszedł Lallana.

W 40. minucie Southampton ruszyło z akcją po przejęciu piłki i Robertson dopuścił się faulu dosłownie na linii pola karnego. Sędzia od razu wskazał na jedenastkę i po weryfikacji VAR decyzja została utrzymana. Do rzutu karnego podszedł Armstrong, który dopiero po dobitce trafił do siatki. „Święci” bardzo niespodziewanie doprowadzili do wyrównania tuż przed końcowym gwizdkiem pierwszej połowy.

Liverpool odrobił i wygrał

Druga część tego spotkania rozpoczęła się od drugiej kontuzji w szeregach gospodarzy – boisko opuścił Onuachu. Southampton od samego startu tej połowy pokazywali chęć do gry, co dało im efekt w postaci bramki. W 56. minucie prawą stroną ruszył Dibling, przerzucił piłkę do Armstronga, a ten doskonale obsłużył Fernandesa. Środkowy pomocnik uderzył po ziemi i sprawił, że stadion ogarnęła wielka euforia.

Kilka minut później, tuż po wejściu o włos od trafienia był Luis Diaz, który dostał jednak nieco niedokładne podanie od Nuneza. To był jednak zwiastun tego, że Liverpool będzie walczył o remis. W 65. minucie doskonałe podanie w kierunku Salaha wykonał Gravenberch, a Egipcjanin z łatwością ominął wychodzącego z bramki McCarthy’ego. Należy podkreślić, że bramkarz popełnił w tej sytuacji fatalny błąd.

Goalkeeper gospodarzy był strasznie niepewny w swoich zachowaniach oraz decyzjach, co rzutowało na cały zespół. Wynik remisowy ciągle się utrzymywał, a Liverpool chciał bardzo dokładnie rozgrywać swoje akcje. Brakowało nieco decyzji o strzale, przez co „Święci” byli w stanie utrzymywać stan 2:2. Obrona gospodarzy, więc dzielnie walczyła, lecz do czasu. Po dośrodkowaniu w pole karne, źle piłkę ocenił wprowadzony świeżo Sugawara, który sprokurował rzut karny. Do piłki podszedł Salah i bardzo pewnie wykorzystał swoją szansę.

Egipcjanin miał jeszcze jedną doskonałą okazję w 88. minucie, ale po jego strzale piłka zatrzymała się na słupku. Ostatnie minuty tego meczu przebiegały już pod kontrolą „The Reds”, a gospodarze nie byli w stanie odpowiedzieć. Mimo dużych problemów w tym spotkaniu Liverpool i tak byli w stanie zgarnąć trzy punkty w tym meczu i odskoczyli jeszcze bardziej swoim rywalom. Ich przewaga urosła w tym momencie aż to ośmiu oczek. 

Fot. screen/Twitter

Nad ranem NBA, a za dnia piłkarskie przygody. W wolnych chwilach komentator, który poza wielkimi ligami, niezwykle ceni sobie wyjazdy na boiska okręgówki.