Liverpool kupił go w wieku 14 lat, dziś szuka radości z gry w Słowenii

Napisane przez Marcin Ziółkowski, 26 listopada 2024
Liverpool kupił go jako 14-latka - Sheyi Ojo

Sheyi Ojo to zawodnik, którego Liverpool kupił w wieku 14 lat z MK Dons i kosztował około 2 miliony funtów. Do dziś jest najdroższym piłkarzem świata zakupionym w swojej kategorii wiekowej. Aktualnie jest klubowym kolegą Karola Borysa, bowiem występuje dla Mariboru w lidze słoweńskiej. Dla „The Athletic” zdecydował się opowiedzieć co nieco o swojej karierze. Głęboko wierzy, że ma przed sobą jeszcze dekadę gry i wyciągnie wnioski ze swoich błędów.

Szansę dał mu Jurgen Klopp

Po rozpoczęciu treningów z pierwszą drużyną Liverpoolu w wieku 15 lat, Ojo dostał swoją szansę pod wodzą Jurgena Kloppa na początku 2016 roku, strzelając wspaniałego gola w swoim debiucie na Anfield przeciwko Exeter City w Pucharze Anglii. W tamtym sezonie z ławki obserwował remontadę „The Reds” z Borussią Dortmund i sam zagrał ośmiokrotnie na poziomie Premier League. Nie zagrał już nigdy więcej dla Liverpoolu w meczu ligowym. Jego droga wiodła przez wiele klubów aż w końcu wylądował w Słowenii.

– Jeśli mam być szczery, nie cieszyłem się piłką nożną w zeszłym sezonie. Przez większość czasu grałem na nie swojej pozycji, jako wahadłowy. Nie tylko dla mnie, ale również dla klubu, to był bardzo frustrujący sezon. Przez ostatnie dwa lata nie cieszyłem się piłką nożną, jakbym tego chciał. To była główna motywacja, aby przybyć tu, do Słowenii. Chcieli po prostu zobaczyć, jak gram z uśmiechem na twarzy, więc wydawało mi się to idealną okazją.

Jak sam mówi – przeprowadzka do Liverpoolu pokazała mu, jak ważne jest posiadanie silnej mentalności, aby odnieść sukces na najwyższym poziomie. Za przykład posłużył mu Roberto Firmino, zawsze idealny podczas treningów.

– Nauczyłem się, nawet na treningu, dbałości o szczegóły. Pamiętam swój pierwszy trening z pierwszą drużyną, miałem 15 lat i pamiętam intensywność podań, wszystkie te małe rzeczy, o których nie pomyślałbyś, że są ważne, ale na tym poziomie każdy szczegół się liczy. To poziom w największych klubach, każdy dzień jest jak mecz. Mam naprawdę miłe wspomnienia z gry dla Kloppa. Wszystko wydaje się łatwiejsze, gdy grasz z najlepszymi, cieszyłem się piłką nożną.

Król wypożyczeń

W swojej karierze Ojo był aż siedmiokrotnie wypożyczany. Podkreślił, że w przypływie kolejnych zmian ciężko jest czasem zachować swoją tożsamość, a tak wiele wypożyczeń to coś, co nie ułatwiało mu wcale życia jako piłkarzowi.

– To nigdy nie jest łatwe, bo to jak pójście do nowej pracy. Każdy trener, pod którego okiem grałem prezentował zupełnie inny sposób gry, każdy wymagał czegoś innego. Grałem na różnych pozycjach, więc trzeba się dostosować i nadal próbować jakoś zachować swoją tożsamość. Czasami nie jest to proste, jak ludzie myślą – momentami bywa frustrująco.

Jego ulubionymi momentami w karierze są wypożyczenie do Fulham, gdzie jako podopieczny Slavisy Jokanovicia wywalczył awans do Premier League, a także grał w Rangers u Stevena Gerrarda. Legenda Liverpoolu była wielkim wsparciem dla zawodnika. Co innego Ojo uważa o pobycie we Francji.

– Gerrard znał mnie doskonale z Liverpoolu, potrafił i ganić i motywować. Mieliśmy dobrą i szczerą relację. Mówił mi, że robię dobrą robotę, a także mówił, że powinienem robić więcej. Uważam, że to topowy trener i pokaże to jeszcze w przyszłości. Męczyłem się z kolei w Reims – zwłaszcza psychicznie. Byłem pierwszy raz za granicą. Zawodnicy nie mówili po angielsku, trener też nie, do tego miałem kilka kontuzji i byłem bardzo odizolowany od reszty.

Próbuje odbudować się w Słowenii

27-latek nie może doczekać się swojej przygody w Mariborze, gdzie wierzy w odbudowanie swojej formy oraz reputacji. Gra tam razem z Karolem Borysem, w tym roku sprzedanym przez Śląsk Wrocław. Celuje on w piłkę nożną na poziomie Ligi Mistrzów. Ma aktualnie 10 spotkań w nowej drużynie i jedno trafienie, w meczu Pucharu Słowenii.

– Nie uważam, że pokazałem w pełni jak dobry jestem naprawdę. To główny powód dlaczego przyjechałem do Słowenii – po tylu zmianach, chcę mieć sezon pełen radości, cieszyć się piłką. To dla mnie bardzo ważne na tym etapie, na którym teraz jestem teraz w swojej karierze. Wielokrotnie bazowałem na instynkcie, a nie na tym co podpowiadał mi trener. Wiem jednak, że wtedy gdy gralem po swojemu to grałem najlepiej. Wtedy mogę najlepiej wyrazić siebie i pokazać to co potrafię, z całym szacunkiem dla wskazówek trenera.

Ojo uważa, że ma przed sobą jeszcze dekadę grania i wierzy, że dojdzie w końcu u niego do stabilizacji i konsekwencji.

– Muszę wziąć odpowiedzialność, zdecydowanie robić więcej, być bardziej konsekwentnym, mam nadzieję, że teraz, gdy jestem w stabilnym środowisku, gdzie jest konsekwencja, mogę pokazać wszystkim i sobie, jak dobry potrafię być i ruszyć dalej. Mam jeszcze dużo czasu i chcę mieć pozytywne następne 10 lat kariery.

Fot. PressFocus

Futbolowy romantyk, z Milanem wierny po porażce, a zdziwiony po zwycięstwie. Spokrewniony z synem koleżanki Twojej matki. To ten typ człowieka, który w aplikacji z wynikami na żywo ma gwiazdkę przy drużynie z Tajlandii czy Indonezji. Napędzany benzyną miłośnik ofensywnego futbolu Hansiego Flicka.