Gorące info
Chcesz reklamować się na naszym profilu? Zapraszamy do współpracy.

Legia wiceliderem fazy ligowej Ligi Konferencji. Omonia rozbita!

Napisane przez Marcin Ziółkowski, 28 listopada 2024
Ryoya Morishita - autor pierwszego gola w meczu Omonia - Legia

Legia Warszawa pozostaje jedyną ekipą Ligi Konferencji, która nie straciła bramki po czterech spotkaniach fazy ligowej. „Wojskowi” pokonali na Cyprze Omonię Nikozja 3:0 po bramkach Morishity, Szczepaniaka oraz Wszołka i mają na koncie komplet  12 oczek. Podopieczni Goncalo Feio nie zatrzymują się i mają bilans bramkowy 11:0. Cypryjczycy to kolejna drużyna w tej edycji, która straciła z Legią minimum trzy gole (podobnie Dynamo Mińsk i Baćka Topola).

Przed meczem

Przed meczem Valdas Dambrauskas trenujący Omonię z dwoma Polakami w składzie, wypowiedział się w „TVP Sport” o Mateuszu Musiałowskim. Młody Polak ma pseudonim „Polski Messi”, ale miewa problemy z minutami nawet w drużynie z wyspy Afrodyty. Oto co powiedział, trochę metaforycznie, o byłym piłkarzu Liverpoolu:

Musiałowski to zawodnik z potencjałem. W przyszłości może stać się wyjątkowym graczem! Musimy jednak pamiętać, że istnieją różne typy zawodników. Niektórzy od razu wpadają do seniorskiej piłki nożnej, podczas gdy inni muszą pukać do drzwi i czekać na swoją szansę (…) Nadal stoi w drzwiach do seniorskiej piłki nożnej i byłoby wspaniale, gdyby pchał te drzwi mocniej, a nawet próbował je kopnąć.

Mateusz Musiałowski zagrał dopiero 78 minut dla Omonii, ale ma na koncie gola w meczu ligowym. W debiucie pokonał on bramkarza innej Omonii, z Aradippou. Drugi z Polaków to Mariusz Stępiński – on gra dużo częściej. W barwach klubu z Nikozji zanotował 22 mecze i 10 trafień w rozgrywkach ligowych. Jest on w świetnej formie, bowiem w ostatnich 157 minutach na boisku trafił czterokrotnie (dwa ostatnie spotkania). To jego drugi klub na Cyprze, po przygodzie w Arisie Limassol.

Warto tu przytoczyć informacje dotyczące tego, z kim Omonia się utożsamia. Ten klub z Nikozji trzyma za pan brat z lewicowymi i socjalistycznymi poglądami. Na wielu meczach można spotkać wizerunek Che Guevary, dla wielu bohatera biednych ludzi, dla innych zbrodniarza wojennego – w każdym razie, jednej z najbardziej kontrowersyjnych person w historii XX wieku. Podczas meczu z warszawianami było widać nie tylko jego wizerunek, ale i flagę kubańską.

Cypryjczycy to klub klasy robotniczej. Na boisku mają przeciekającą obronę, bowiem w ostatnich ośmiu meczach stracili oni minimum jednego gola. Legia z kolei w Europie wraz z Interem Mediolan to ekipy, które nie straciły bramki w fazie ligowej.

Od początku w pierwszym składzie wyszedł Stępiński, a Musiałowski nie jest nawet zgłoszony do rozgrywek. Z polskich wątków jeszcze – od pierwszej minuty wystąpił Giannis Masouras, były piłkarz Górnika Zabrze oraz Miedzi Legnica. Niecałe dwa miesiące temu do klubu z Nikozji dołączył też renomowany napastnik z lig TOP 55 (zaliczył każdą z nich) Stevan Jovetić, ale on też siłą rzeczy zgłoszony nie jest.

Legia z kolei wyszła najmocniejszym składem – Gabriel Kobylak nadal między słupkami, bowiem Kacper Tobiasz jeszcze nie wyzdrowiał. Kibiców drużyny z Warszawy nie wpuszczono na stadion, a było 800 osób.

Legia z golem po zamieszaniu

Omonia od początku meczu chciała popsuć Legii statystykę z samymi czystymi kontami w tej edycji fazy ligowej Ligi Konferencji. Pierwszą okazję w meczu miał Ioannis Kousoulos, ale bez powodzenia. W dziewiątej minucie meczu Ryoya Morishita próbował strzelić gola głową (!), ale bez zaskoczenia – Fabiano Freitas bez problemu złapał piłkę. Kolejna okazja Cypryjczyków była już bardzo groźna. Jeden ze stoperów posłał bardzo długą piłkę przed siebie, dobiegł do niej Alpha Dionkou, a obok bramki uderzył Willy Semedo.

Kolejna akcja była już bramką warszawskiej drużyny. Jej autorem był Morishita. Najlepiej odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu na skraju pola karnego, gdzie sfaulowano Kacpra Chodynę i piłka odbijała się tylko od kolejnych zawodników.

Mecz się uspokoił, a po pewnym czasie w 32. minucie Paweł Wszołek został sfaulowany przez jednego ze stoperów. Sędzia jednak nie dostrzegł faulu – na słuchawce także nie podpowiedziano arbitrowi Gidzhenowowi z Bułgarii o tym, aby doszło do zmiany decyzji. Była to sytuacja co najmniej sporna.

Sześć minut później z kontry Legii doszło do… sytuacji sam na sam Omonii. Willy Semedo otrzymał długie podanie, pobiegł z 25-30 metrów, po czym przegrał pojedynek z Gabrielem Kobylakiem. Była to ostatnia z klarownych sytuacji pierwszej części. Legia zanotowała siedem prób, Omonia trzy. 2:1 było dla warszawiaków w strzałach celnych, a minimalnie więcej posiadania piłki także po ich stronie (53:47).

Legia dobiła rywala

Na pierwszą okazję drugiej połowy chwilkę trzeba było poczekać. Luquinhas po indywidualnej akcji w 50. minucie trafił w boczną siatkę. Wtedy Omonia odpowiedziała dwiema okazjami – pięć minut później Senou Coulibaly główkował po wrzutce Amine Khammasa z rzutu wolnego, a kolejne 60 sekund minęło i próbował Mariusz Stępiński. Polak jednak podał wręcz futbolówkę do rąk Kobylaka z pięciu metrów.

Legia zaczęła mieć kontrolę na spotkaniem. I potwierdziła to bramką… młodego rezerwowego, Mateusza Szczepaniaka. Rafał Augustyniak wrzucił mu piłkę na głowę, a ten po przekątnej z bliskiej odległości pokonał Fabiano Freitasa. Dla 17-latka był to debiutancki gol w Legii. Wcześniej trafił, ale w trzecioligowych rezerwach, gdzie popisuje się kolejnymi asystami. Teraz Feio dał mu szansę debiutu w europejskich pucharach, bo w lidze zdołał już zagrać.

W 85. minucie do bramki trafił jeszcze Paweł Wszołek, choć przed bramką Freitasa lot piłki zmienił Kakouli. Z upływem minut coraz mniej osób kibicujących Omonii pozostawało na trybunach. Legia wygrała czwarty mecz w tej edycji Ligi Konferencji i ma komplet 12 oczek, lepszym bilansem bramkowym od „Wojskowych” może pochwalić się jedynie londyńska Chelsea. Zagrała jak prawdziwy europejski wyjadacz. Omonia nie była tu bliska zdobycia punktów, a piłkarzy tej ekipy żegnały gwizdy.

Omonia – Legia 0:3 (0:1)

Ryoya Morishita 17′, Mateusz Szczepaniak 77′, Paweł Wszołek 85′

Fot. PressFocus

Futbolowy romantyk, z Milanem wierny po porażce, a zdziwiony po zwycięstwie. Spokrewniony z synem koleżanki Twojej matki. To ten typ człowieka, który w aplikacji z wynikami na żywo ma gwiazdkę przy drużynie z Tajlandii czy Indonezji. Napędzany benzyną miłośnik ofensywnego futbolu Hansiego Flicka.