Polki niespodziewanie pokonały Austrię. Jeszcze krok do awansu na EURO 2025

Napisane przez Mariusz Orłowski, 29 listopada 2024
Polki po bramce na 1:0 Natalii Padilli-Bidas

Polki sprawiły niespodziankę i zagrały bardzo mądre spotkanie w barażu o EURO 2024. W pełni zasłużenie pokonały Austriaczki 1:0 po bramce Natalii Padilli-Bidas. Ewa Pajor mogła jeszcze podwyższyć wynik, lecz trafiła w słupek. Polki pojadą do Wiednia z jednobramkową zaliczką. Jeśli ją obronią, to zagrają w mistrzostwach Europy. 

Po marzenia z trudnym rywalem

Reprezentacja Polski kobiet (mowa o seniorkach) nigdy nie grała ani na mistrzostwach świata, ani na mistrzostwach Europy. Była już tylko jeden dwumecz od tego, żeby pierwszy raz w historii wywalczyć awans na wielki turniej – EURO 2025. Rywal? Bardzo trudny, co jest skutkiem ostatniego miejsca w grupie eliminacyjnej. Chodzi o Austrię, a więc przeciwnika, który już dwukrotnie w tym roku był lepszy. I to niestety dość wyraźnie.

Aby zagrać na turnieju w Szwajcarii, trzeba było zająć miejsce w TOP 2 w czterozespołowej grupie. To się Polsce nie udało. Podopieczne Niny Patalon okazały się być najgorszą drużyną spośród wszystkich 16 ekip z Dywizji A. Eliminacje są bardzo podobne do męskich rozgrywek Ligi Narodów. Polki w swojej grupie nie wywalczyły ani jednego oczka. Przegrały wszystkie sześć meczów – dwa z Islandią (0:3 i 0:1), dwa z Austrią (1:3 i 1:3) i dwa z Niemcami (1:3 i 1:4). Już samo miejsce w Dywizji A gwarantowało jednak dwuetapowy baraż

W pierwszym barażu Polki w łatwy sposób poradziły sobie z Rumunią. Do rewanżu podchodziły z minimalną przewagą, bowiem w Bukareszcie po trudnym spotkaniu odwróciły losy spotkania i wygrały 2:1. Kinga Szemik obroniła tam w trudnym momencie karnego, który mógł dać przeciwniczkom niebezpieczne prowadzenie 2:0. Polki pokonały potem rywalki aż 4:1 w rewanżowym meczu półfinałowym. Udało się też przy okazji pobić rekord frekwencji futbolu kobiecego w Polsce. Na stadion w Gdańsku przyszło 8449 kibiców.

Polska pokrzywdzona?

Austriaczki niby częściej posiadały piłkę, ale na początku meczu niewiele z tego wynikało. Polki liczyły na szybki odbiór na własnej połowie i kilka razy udało się to zrobić. W trzeciej minucie świetną okazję miała Adriana Achcińska, ale uderzyła centymetry obok słupka. Zwykle jednak szybko takie polskie wypady były „kasowane”. W pierwszym kwadransie zdążyła się rozgrzać Kinga Szemik dwoma prostymi strzałami i wyłapaniem dośrodkowania. Niewiele też brakło, by Ewa Pajor w 13. minucie zagrała w pole karne do Emilii Szymczak i byłaby z tego świetna okazja.

Austriaczki bardzo obawiały się Ewy Pajor, dlatego często błyskawicznie ją podwajały. Z inicjatywy Austrii nic specjalnego nie wynikało. Polska pierwszy celny strzał oddała w 31. minucie. Natalia Padilla-Bidas wpadła w pole karne i wycofała piłkę do Nadii Krezyman, lecz ta uderzyła zbyt lekko po ziemi. Ogólnie raczej nic specjalnego się nie działo aż do… 36. minuty i największej kontrowersji z pierwszej połowy. Czy Polki zostały pokrzywdzone? Komentujący mecz Michał Zawacki nie krył rozczarowania, przytoczył też opinię eksperta sędziowskiego Rafał Rostkowskiego, który podzielał jego zdanie.

Ewa Pajor mogłaby z tej akcji coś zdziałać, jednak leżąca Kircheberger rzuciła się praktycznie pod nogi naszej napastniczce i ją „wycięła”, uniemożliwiając oddanie strzału. Stoperka miała z naszą kapitan dużo problemów i zarobiła po faulu na niej żółtą kartkę. Polki rozegrały tę połówkę bardzo mądrze.

Padilla-Bidas bohaterką!

Nieźle i całkiem aktywnie rozpoczęły Polki drugą połowę. Jeśli zaś chodzi o defensywę, to Oliwia Woś przeplatała bardzo chaotyczne interwencje i straty z czystymi i pewnymi odbiorami. Zdarzało się, że potrafiła „podpalić” emocje – a to kiksem, a to niedogadaniem się z Kingą Szemik, gdy w ostatniej chwili się uchyliła i piłka odbiła się od polskiej bramkarki. Wiele interwencji jednak było godnych pochwały, szczególnie kilka wślizgów.

W 57. minucie Polki wyszły na prowadzenie. Ewelina Szymczak podciągnęła z piłką kilkanaście metrów, wzięła na siebie rywalki i zagrała na wolne pole do Ewy Pajor. Nasza kapitan ruszyła sam na sam z bramkarką, a obok miała jeszcze do podania Natalię Padillę-Bidas. Pajor podała jej zbyt lekko, ale Polska miała w tej sytuacji wiele szczęścia. Interweniująca Annabel Schasching nabiła piłką naszą zawodniczkę, a próbująca interweniować Marina Georgieva nie dała rady.

Obrona spisywała się bardzo poprawnie i odrobiła lekcję z eliminacji. W jednej z defensywnych akcji kapitalnym wślizgiem Szymczak zatrzymała w polu karnym Dunst. Młoda zawodniczka drugiego zespołu Barcelony grała bardzo pewnie, agresywnie. Polki były mocne z tyłu, ale też i groźne z przodu. W 65. minucie Ewa Pajor mogła podwyższyć prowadzenie, lecz trafiła tylko w słupek. Austriaczkom zawsze czegoś brakowało w ostatnim momencie – celnego dośrodkowania, ostatniego podania. Dopiero w 74. minucie Kinga Szemik musiała się wykazać pierwszą taką naprawdę konkretną paradą.

Polki zaczynały grać trochę nerwowo, niepotrzebnie też zbyt szybko wybijać piłkę, ale cały czas utrzymywały korzystny rezultat. Taki też utrzymał się do samego końca. Wielkie brawa za ogranie zespołu, który dwa razy był wyraźnie lepszy w eliminacjach. Podopieczne Niny Patalon pojadą do Wiednia bronić jednobramkowej zaliczki.

Fot. PressFocus

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka = hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa".