Arsenal wygrał 3:0 z Monaco – Kiwior lepszy od Majeckiego

Napisane przez Gabriel Stach, 11 grudnia 2024

Arsenal z pewnością może mówić o bardzo udanym wieczorze w Lidze Mistrzów. Podopieczni Mikela Artety rozegrali dobre zawody na Emirates Stadium i przed własną publicznością ograli w pełni zasłużenie AS Monaco 3:0. Świetny mecz rozegrał przede wszystkim Bukayo Saka, który popisał się dwoma trafieniami oraz asystą.

Arsenal z trzema punktami, Saka bohaterem

W pojedynku w ramach szóstej kolejki Ligi Mistrzów Arsenal nie zawiódł oczekiwań swoich kibiców i odniósł zasłużone zwycięstwo nad AS Monaco. Jakub Kiwior i spółka pokazali się z dobrej strony, pokonując ostatecznie francuski klub 3:0. Bohaterem boju na Emirates Stadium okazał się być utalentowany Bukayo Saka, który dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców oraz zanotował asystę przy golu Kaia Havertza.

Warto przy okazji wspomnieć, że dla Anglika to dopiero siódmy mecz w karierze dla „Kanonierów” przed własną publicznością w Champions League, ale jego liczby mogą robić wrażenie – w końcu mowa o siedmiu golach oraz czterech asystach.

Mając na uwadze wyjściowe jedenastki obu drużyn na ten mecz, to trener Mikel Arteta w porównaniu do niedawnego remisu 1:1 z Fulham, zdecydował się dokonać czterech zmian w składzie. Od samego początku wystąpił przede wszystkim Kai Havertz. Jeśli zaś mowa o AS Monaco, to po ostatniej wygranej 2:0 z Tuluzą, szkoleniowiec Adi Huetter również postawił na drobną rotację. Do wyjściowej XI powrócił między innymi Breel Embolo.

Arsenal XI:

David Raya – Thomas Partey, William Saliba, Myles Lewis-Skelly (64′ Jurrien Timber), Jakub Kiwior – Mikel Merino, Declan Rice (64′ Jorgingo), Martin Odegaard (79′ Ethan Nwaneri) – Bukayo Saka, Gabriel Jesus (73′ Kai Havertz), Gabriel Martinelli (64′ Leando Trossard).

AS Monaco XI:

Radosław Majecki – Vanderson (81′ Jordan Teze), Mohammed Salisu, Thilo Kehrer, Caio Henrique – Lamine Camara (81′ Eliot Matazo), Soungoutou Magassa (46′ Takumi Minamino), Aleksandr Golovin – Eliesse Ben Seghir, Breel Embolo (81′ George Ilenikhena), Maghnes Akliouche.

Po rozegraniu sześciu dotychczasowych kolejek Ligi Mistrzów, Arsenal może pochwalić się dorobkiem 13 punktów, co przekłada się dokładnie na trzecią lokatę w tabeli. Na dorobek „Kanonierów” składają się następujące liczby:

  • cztery zwycięstwa
  • jeden remis
  • jedna porażka
  • bilans bramkowy 11:2

W przypadku AS Monaco mówimy o zdobyciu 10 punktów w sześciu dotychczasowych kolejkach Champions League. Wynik ten sprawia, że Francuzi zajmują 16. miejsce w tabeli. Co do ogólnych statystyk francuskiego klubu, to wyglądają one tak:

  • trzy zwycięstwa
  • jeden remis
  • dwie porażki
  • bilans bramkowy 12:10

Arsenal z prowadzeniem dzięki golu Saki

Pojedynek w Londynie zaczął się w miarę spokojnie, choć to AS Monaco jako pierwsze starało się zagrozić bramce gospodarzy. Niemniej jednak pierwszą bramkową sytuację już w czwartej minucie stworzył Arsenal – Martin Odegaard mógł wpisać się na listę strzelców, ale górą był Radek Majecki. Chwilę później refleks Polaka sprawdził także Gabriel Jesus, ale i tym razem skutecznie interweniował golkiper Monaco. W kolejnych minutach gra była bardzo wyrównana, choć z lekkim wskazaniem na „Kanonierów”, którzy nieco lepiej radzili sobie w ofensywie.

Podopieczni Mikela Artety dwoili się i troili, aby złamać linię obrony Francuzów, co też przekładało się na coraz bardziej widoczną przewagę na boisku. W 24. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Odegaard, który od pierwszych minut był bardzo aktywny. Nieszczęśliwie dla AFC piłka nie wpadła do siatki… Chwilę później świetną sytuację wypracował Jakub Kiwior, ale koledzy i tym razem zmarnowali dobrą okazję. Z minuty na minutę „Kanonierzy” dominowali coraz bardziej i budowali kolejne akcje bramkowe, lecz w decydujących momentach brakowało odpowiedniego wykończenia.

Cierpliwość londyńczyków została nagrodzona – w 34. minucie Bukayo Saka zamknął akcję i w łatwy sposób pokonał Majeckiego, wykorzystując świetne dogranie Lewisa-Skelly’ego.

Monaco błyskawicznie starało się odpowiedzieć na straconego gola, ale Arsenal nie dopuszczał swoich rywali do głosu i w porę eliminował zagrożenie przed własną bramką. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy bliski szczęścia był Martin Odegaard, który w fatalny sposób zmarnował stuprocentową okazję. Koniec końców pierwsza połowa zakończyła się w pełni zasłużonym prowadzeniem gospodarzy 1:0. Osiem strzałów (cztery celne) i zmarnowane „setki” Jesusa czy Odegaarda. Powinno być nawet więcej, gdyby nie kiepska skuteczność.

Saka bohaterem Londynu

Choć mogło się wydawać, że Monaco po przerwie będzie chciało przycisnąć, to Arsenal kontrolował w dalszym ciągu grę i nie pozwalał rywalom na zbyt wiele. Dominacja gospodarzy była aż nadto widoczna – po 50 minutach londyński klub mógł pochwalić się już posiadaniem na poziomie 62%. W 56. minucie Embolo mógł znaleźć się w doskonałej sytuacji bramkowej, ale kluczową interwencją wykazał się Jakub Kiwior, który w ostatniej chwili zażegnał niebezpieczeństwu we własnym polu karnym.

Kilka minut później goście po raz kolejny przeprowadzili groźną akcję, ale Minamino nie wytrzymał presji i zmarnował najlepszą dotychczas sytuację Monaco. W końcu fani zgromadzeni na Emirates Stadium doczekali się kolejnego gola – na 12 minut przed końcem regulaminowego czasu gry dublet zanotował Bukayo Saka. Co prawda Majecki próbował jeszcze interweniować po chwilowym zamieszaniu w polu karnym, jednakże Saka nie chybił i wpakował piłkę do siatki z sześciu metrów. Chwilę później mogło być 3:0, lecz akcja Trossarda z Havertzem zakończyła się niepowodzeniem.

Kto jednak powiedział, że Arsenal się podda i zadowoli się zaledwie dwubramkowym prowadzeniem? W 88. minucie Saka ponownie wykazał się swoim geniuszem piłkarskim i dograł do Kaia Havertza, który bez najmniejszego problemu podwyższył prowadzenie londyńczyków na 3:0. Całkowicie rozbita ekipa gości nie pokusiła się już o jakąkolwiek poważną okazję bramkową, podczas gdy w samej końcówce swojego szczęścia spróbował Nwaneri, ale Radosław Majecki pewnie wybronił. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i zasłużenie trzy punkty zostały w Londynie.

Arsenal wraca do Premier League

Jeśli mowa o kolejnym wyzwaniu „Kanonierów” w sezonie 2024/2025, to już w najbliższą sobotę czeka ich bój w ramach 16. kolejki angielskiej Premier League. Rywalem zespołu prowadzonego przez Mikela Artetę będzie Everton, zaś początek spotkania na Emirates Stadium w Londynie zaplanowano dokładnie o 16:00. Z kolei tego samego dnia do akcji we francuskiej Ligue 1 powrócą zawodnicy AS Monaco, którym przyjdzie zagrać na wyjeździe z ekipą Stade Reims o 21:00.

Fot. X/Screen TheEuropeanLad