Maciej Żurawski: „Moim zdaniem, ten najlepszy czas Kuby już minął, wieku się nie oszuka”

22.09.2019
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 14:31

Wisła Kraków zmierzy się na wyjeździe z Wisłą Płock. O problemach klubu, Jakubie Błaszczykowskim, a także przyszłości Białej Gwiazdy rozmawialiśmy z jej legendą, Maciejem Żurawskim.

W czym według pana tkwi problem Wisły? Zespół przeplata dobre mecze, jak z Zagłębiem, ze słabszymi, jak choćby ten z Koroną.

Myślę, że Wisła nie ma obecnie zawodników, którzy mogliby gwarantować bardzo wysoki poziom i walkę o czołowe lokaty. W Wiśle jest oczywiście kilku doświadczonych piłkarzy, od których młodzi zawodnicy mogą się uczyć. Młodość jest jednak nieobliczalna. Taki zawodnik dwa mecze zagra dobrze, a trzy mogą być słabsze. Trudno jest to ustabilizować.

Wisła tak naprawdę cały czas boryka się z problemami finansowymi. Obecnie ta sytuacja została uspokojona, ale cały czas nie ma generalnego sponsora. Dziury finansowe są łatane na bieżąco. To przekłada się na to, że Wisła nie robi jakichś spektakularnych transferów, tylko tyle, na ile budżet pozwala. Mają oczywiście zdolnych młodych piłkarzy, Polaków, ale także zagranicznych, z których można skomponować zespół. Trudno jednak powiedzieć, że to jest najwyższa półka i zostały wydane na to jakieś większe pieniądze. To jest naturalna sprawa, że Wisła posiada i tych młodych, i tych doświadczonych piłkarzy. Którzy już jakiś czas w tej Wiśle grają i stanowią jej budulec. Mówię tu o Pawle Brożku, Rafale Boguskim, bo oni są tu najdłużej. Jest jeszcze Maciej Sadlok, Marcin Wasilewski. I jest mnóstwo zawodników młodych, którzy potrzebują czasu i w ich wykonaniu te mecze są po prostu różne.

Tym, co może cieszyć, jest gra ofensywna Wisły. Przede wszystkim zespół stara się strzelać bramki, chociaż przekłada się to na błędy w obronie. Taka otwarta gra może powodować, że jest więcej wolnej przestrzeni. Kibice jednak lubią, gdy drużyna gra ofensywny futbol i stara się stwarzać sytuacje.

Właśnie, kiedy Wisła gra dobre mecze, obrona Wisły jest chwalona. Pochwały zbierają Maciej Sadlok, David Niepsuj i reszta. Gdy jednak Biała Gwiazda gra słabiej, cała krytyka koncentruje się na obrońcach.

Gdy drużyna traci bramkę, to wszyscy ponoszą odpowiedzialność. Cały zespół bierze udział w grze defensywnej. Jest jednak podział na błędy indywidualne i błędy zespołu, w kontekście ustawienia i organizacji. Od zawsze to jednak obrona ponosi odpowiedzialność za bramki. Napastnik jest od tego, by strzelać, a obrońca od tego, żeby bronić dostępu do bramki.

Po ostatnich meczach na pewno nie można skrytykować Pawła Brożka. Gdy zaczynał w Wiśle, pan był jej kluczowym zawodnikiem. Jak pan wspomina boiskową współpracę z tym napastnikiem?

Nigdy nie było z nim żadnego problemu. Od najmłodszych lat był przydatnym zawodnikiem. Zawsze gdy wchodził na boisko, wnosił do meczu jakieś pozytywy. Był wtedy w takim momencie, że mógł podpatrywać mnie, Tomka Frankowskiego czy Marcina Kuźbę. To był trudny czas, by się przebić w ataku Wisły, bo było kilku naprawdę dobrych piłkarzy. Paweł po prostu uczył się krok po kroku i poszybował wysoko.

A czy można już powoli mówić, że jednym z potencjalnych następców Pawła Brożka może być Aleksander Buksa? Nie bez powodu jest on uważany nie tylko za jeden z największych młodych talentów w Wiśle, ale również w Polsce.

Często lubimy się zachłystywać pewnymi rzeczami. Zgodzę się z tym, że chłopak ma mnóstwo talentu i spory potencjał. Zachowanie przy bramce, którą niedawno zdobył pokazało, że dojrzale zachowuje się na boisku. Jakby był starszym o co najmniej kilka lat zawodnikiem. To jest jednak dopiero początek, kropla w morzu. Jeszcze jednak dużo pracy przed nim, by stał się kluczowym piłkarzem. I co najważniejsze, by ustabilizował tak swoją formę, żeby grał w pierwszej jedenastce i zdobywał systematycznie bramki. Dla napastnika ważne, by ta forma nie była wyskokowa. Że dwa-trzy mecze zagra dobrze, strzeli bramki, a potem przez cztery nie będzie go widać. Musi dojść do takiej sytuacji, że będzie mógł udowodnić, że co sezon będzie grać na wysokim poziomie. Czeka go jeszcze dużo pracy, ale poczynił już pierwsze kroki i wygląda to obiecująco.

Niedawno kontuzji doznał Jakub Błaszczykowski. To może mieć wpływ na grę Wisły w najbliższym spotkaniu. Mówi się, że wróci na mecz z Cracovią, jednak nie jest to potwierdzone przez oficjalne informacje.

Kuba przyszedł do drużyny w trudnym momencie. Jest kluczową postacią, wiążącą wszystko. Dla zespołu jest ważną postacią pod względem mentalnym i ma na nią spory wpływ. Najważniejsza jest jednak jego postawa na boisku, żeby pomagał drużynie w osiąganiu sukcesów. Może to zrobić tylko, gdy będzie w stu procentach zdrowy.

A czy stać go wciąż na to, by pełnić ważną rolę w reprezentacji?

Wokół jego osoby ostatnio bardzo dużo się dzieje. Zagrał kilka minut, doznał kontuzji i zszedł. Taka jest niestety sytuacja, że trenerem jest Jurek Brzęczek, spokrewniony z Kubą. Dlatego dodatkowo się o tym mówi. Moim zdaniem, ten najlepszy czas Kuby już minął, wieku się nie oszuka. Wydaje mi się, że jeśli będzie w formie, będzie w stanie pomóc. Oczywiście można sobie też zadać pytanie, czy jest ktoś, kto by zagrał lepiej na jego pozycji.

Sądzę jednak, że są piłkarze młodsi, których trzeba ogrywać, jeśli za jakiś czas mają stanowić o sile reprezentacji. Trzeba im dawać szanse, bo oni też potrafią grać na dobrym poziomie. To zawodnik sam powinien czuć, czy ma odejść czy nie. Nie ulega wątpliwości, że Kuba dla reprezentacji bardzo dużo zrobił i tego mu nikt nie odbierze. Myślę, że jednak przychodzi czas, że trzeba nad pewnymi rzeczami się poważnie zastanowić. Ale to nie moja rola, od tego jest sztab trenerski i sam zawodnik, który wie, co może jeszcze dać bądź już nie będzie mógł.

Zostając przy temacie reprezentacji, na czym według pana polegają ostatnie problemy w ataku? Przykładowo duet Lewandowski-Piątek ze Słowenią oddał zaledwie jeden strzał.

Problem polega na też tym, że piłkarze grając w klubach mają obok siebie zupełnie innych zawodników. Którzy nieraz grają na lepszym poziomie. Natomiast w reprezentacji trudno jest stworzyć taki kolektyw, jak to jest w klubach. Przełożyć grę z klubu na reprezentację

Pamiętam, że kiedyś w Wiśle był też kolektyw grający fantastycznie. A przyjeżdżając na kadrę, gra z mojej strony i innych zawodników zupełnie inaczej wyglądała. Każdy z tych zawodników gra w różnych systemach, w inny sposób i to też się przekłada. Robert Lewandowski gra zupełnie inaczej w klubie i reprezentacji. W Bayernie gra zdecydowanie wyżej, dostaje więcej piłek, dokładnych bocznych dośrodkowań. W kadrze pełni jednak taką rolę, że częściej przechodzi w głąb pola, próbuje rozgrywać piłkę. Krzysiu Piątek ostatnio zdobył bramkę z karnego, więc się przełamał. Natomiast ostatnio miał problemy ze zdobywaniem bramek. Przyjechał w słabszej formie na reprezentację i to się przełożyło na grę.

Gdy tracimy bramkę to też mamy problem by wrócić do gry. To też jest główny problem, że wtedy nie potrafimy się tak naprawdę zorganizować.

Do Legii trafił Paweł Wszołek. Mówi się o nim, że będzie wzmocnieniem nie tylko dla klubu, ale i całej ligi. W poprzednim sezonie był podstawowym zawodnikiem Queens Park Rangers, klubu Championship. Czy faktycznie można to odbierać w taki sposób?

Gdy zawodnik po latach spędzonych za granicą wraca do kraju, ma przypiętą łatkę z góry dużo lepszego piłkarza. Trzeba powiedzieć, że Paweł Wszołek dużo już doświadczenia nabrał. Championship to nie jest łatwa liga i dużo się w niej nauczył.

Powinien być wzmocnieniem, ale tego nigdy nie wiadomo. Poziom polskiej ligi nie jest najwyższy, ale nie jest ona łatwa i nie jest łatwo się w niej z powrotem zaklimatyzować. Na papierze to wygląda fajnie i Paweł Wszołek powinien być wzmocnieniem, które wpłynie na rywalizację w drużynie. Natomiast to czas pokaże, jak to będzie wyglądało. Nigdy nie wiadomo, czy zawodnik wracający z zagranicy tak się wkomponuje w nowy zespół, że stanie się jej wzmocnieniem.

Wracając do Wisły. Jak się pan zapatruje na mecz Białej Gwiazdy z Wisłą Płock?*

Kibicuję Radkowi Sobolewskiemu, bo graliśmy razem w Wiśle i reprezentacji. Sam doświadcza jako pierwszy trener, jak to faktycznie wygląda. Życie piłkarskie to weryfikuje, że są dobre momenty i słabsze, z którymi trzeba sobie radzić. Wejście do Wisły Płock miał bardzo dobre, ale przyszedł moment, którego sam się nie spodziewał – tej porażki w Lubinie. Najważniejsze jednak, by się z tego podniósł. Zanim Radek Sobolewski przyszedł, Wisła Płock też z Lechem Poznań przegrała wysoko i potem było fatalnie. Najważniejsze teraz, by tych zawodników wyciągnąć na wyższy mentalny poziom. Trzeba w kolejnym meczu odpowiedzieć we właściwy sposób i zagrać dobry mecz.

A jaki powinien być realny cel Wisły Kraków na ten moment?

Niemyślenie o wysokich pozycjach, a walka o pierwszą ósemkę. Ona daje też większy spokój i możliwość sprawdzania różnych ustawień i ogrywania młodych zawodników w kontekście następnych sezonów.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI

* Rozmowa została przeprowadzona przed meczem Wisła Płock-Legia.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!