Lipsk pokonał Frankfurt 2:1 – Byki wychodzą z kryzysu?

Napisane przez Gabriel Stach, 15 grudnia 2024

RB Lipsk ma za sobą przedostatni mecz w 2024 roku. Po wielotygodniowym kryzysie klub z Saksonii najwyraźniej zaczyna wracać powoli na właściwe tory na krajowym podwórku. Tym razem podopieczni Marco Rose okazali się lepsi od Eintrachtu Frankfurt (wicelidera przed tą kolejką) i pokonali ich przed własną publicznością 2:1 w ramach 14. kolejki Bundesligi.

Lipsk z trzema punktami i awansem

Choć na europejskiej arenie drużyna RB Lipsk radzi sobie fatalnie (same porażki!), tak od pewnego czasu na krajowym podwórku powoli podnosi się z kolan. Tym razem w 14. kolejce Bundesligi zespół prowadzony przez Marco Rose pokonał dobrze dysponowany Eintracht Frankfurt 2:1 po bramkach Loisa Opendy oraz Benjamina Sesko. Trafienie dla „Orłów” zanotował z kolei Nathaniel Brown.

Jeśli mowa o wyjściowych jedenastkach na ten mecz, trenerzy zdecydowali się wystawić najsilniejsze możliwe składy. Od samego początku zagrali przede wszystkim skuteczni w tym sezonie Lois Openda oraz Omar Marmoush. Kto jeszcze znalazł się na boisku? Odpowiedź znajdziecie poniżej.

RB Lipsk XI:

Maarten Vandevoordt – Nicolas Seiwald, Willi Orban, Lutsharel Geertruida – Benjamin Henrichs, Xaver Schlager (67′ Lukas Klostermann), Kevin Kampl (90’ Chad Bitshiabu), Antonio Nusa – Christoph Baumgartner – Benjamin Sesko, Lois Openda (82′ Andre Silva).

Eintracht Frankfurt XI:

Kevin Trapp – Rasmus Kristensen, Robin Koch, Arthur Theate, Nathaniel Brown (85′ Niels Nkounkou) – Hugo Larsson, Mahmoud Dahoud (53′ Oscar Hojlund) – Ansgar Knauff (75′ Jean Matteo Bahoya), Can Uzun (85′ Fares Chaibi), Hugo Ekitike (75′ Igor Matanovic) – Omar Marmoush.

Jeśli mowa o kolejnym wyzwaniu w sezonie 2024/25, to podopieczni Marco Rose do akcji wracają w piątek 20 grudnia, kiedy to czeka ich hitowe starcie 15. kolejki Bundesligi z Bayernem Monachium. Miejscem tego boju będzie Allianz Arena, zaś początek zaplanowano o 20:30. Piłkarze prowadzeni przez Dino Toppmoellera dzień później o godzinie 15:30 zmierzą się przed własną publicznością z FC St. Pauli.

Lipsk stracił prowadzenie w końcówce

Początek spotkania w wykonaniu gospodarzy był naprawdę elektryzujący – już w drugiej minucie piłkę do siatki Eintrachtu Frankfurt wpakował Christoph Baumgartner, ale gol ostatecznie nie został uznany, bowiem Lois Openda znajdował się na spalonym. Kilka minut później goście odpowiedzieli groźnym atakiem, który został jednak zmarnowany przez niesamowitego w tym sezonie Omara Marmousha.

Goście jednak grali jak na wicelidera przystało, nie poddawali się i chwilę później bliski szczęścia był Ansgar Knauff, ale jego uderzenie przeleciało tuż obok słupka. Tempo gry rosło z każdą minutą, ale żadna ze stron nie była w stanie trafić. W 16. minucie na uderzenie zdecydował się Can Uzun, ale golkiper RB Lipsk nie miał większych problemów z wyłapaniem piłki.

Fani zgromadzeni na Red Bull Arenie w końcu doczekali się pierwszego trafienia – w 19. minucie meczu na listę strzelców wpisał się Benjamin Sesko, który wykorzystał przewagę „Byków” i dobił piłkę po strzale Baumgartnera z odległości około sześciu metrów. Kilkadziesiąt sekund później mogło być już 2:0 – po raz kolejny w genialnej sytuacji znalazł się Sesko, lecz tym razem nie był w stanie pokonać Trappa z kilku metrów. Choć mogło się wydawać, że stracona bramka obudzi Eintracht, to wręcz przeciwnie – Lipsk zwietrzył krew i coraz łatwiej przebijał się w pole karne „Orłów”.

Niespodziewanie w 32. minucie mogło być 1:1 – Marmoush huknął z rzutu wolnego, ale specjalista od rzutów wolnych klubu z Frankfurtu nieznacznie się pomylił i futbolówka przeleciała tuż nad poprzeczką. Kolejny gol wisiał w powietrzu, bowiem obie ekipy wymieniały cios za ciosem. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy swoją świetną formę z ostatnich tygodni potwierdził 21-letni Nathaniel Brown, który wykorzystał dogranie Uzuna i pewnym strzałem pokonał Vandevoordta, zapewniając kolegom wyrównanie.

W samej końcówce RBL mogło jeszcze wyjść ponownie na prowadzenie, ale po chwilowym zamieszaniu w polu karnym gości zespół Dino Toppmoellera cudem zażegnał niebezpieczeństwo i wybił piłkę daleko od własnej bramki. Ostatecznie pierwsze 45 minut zakończyło się remisem 1:1. Czy mogliśmy narzekać? Absolutnie nie! Aż 19 strzałów z obu stron, siedem w światło bramki. Działo się bardzo dużo, a tempo było godne hitu.

Openda zapewnił trzy punkty Lipskowi

Po zmianie stron obie ekipy zaczęły bardzo ostrożnie i już nie atakowały już tak ochoczo, jak w pierwszych 45 minutach. Jednak RB Lipsk nie zamierzał wypuszczać świetnych okazji z rąk, o czym mogliśmy się przekonać zaledwie sześć minut po wznowieniu gry. Nicolas Seiwald wykonał rzut rożny dla gospodarzy w kierunku bliższego słupka. Baumgartner wygrał pierwszą główkę, przerzucając piłkę na drugi słupek, gdzie czekał już Lois Openda. Belg nie pomylił się i z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki.

Raptem cztery minuty później powinno być 2:2 po tym, bowiem wyrównania był Omar Marmoush. Eintracht postanowił przejść do ataku i w 60. minucie w dobrej okazji znalazł się Knauff. Ofensywny gracz „Orłów” wykorzystał dogranie Uzuna z prawej flanki, ale nieznacznie się pomylił i trafił w boczną siatkę. Podczas gdy klub z Frankfurtu z minuty na minutę przejmował inicjatywę, gospodarze nieco zepchnięci we własne pole karne coraz częściej musieli bronić się przed kolejnymi falowymi atakami „Orłów”.

Drużyna Dino Toppmoellera dwoiła się i troiła, aby doprowadzić do upragnionego wyrównania i uratowania chociażby jednego punktu – bliscy szczęścia byli kolejno Omar Marmoush oraz wprowadzony w końcówce Igor Matanovic. Jednak szczelna defensywa „Byków” nie pozwalała przeciwnikom na zbyt wiele i skutecznie broniła wyniku w kolejnych kilkunastu minutach. W 90. minucie na 3:1 strzelił niespodziewanie Benjamin Sesko, ale radość gospodarzy nie trwała zbyt długo, gdyż gol został anulowany z powodu spalonego.

Koniec końców trzy punkty po ciężkiej pracy zasłużenie zostały w Saksonii – Willi Orban i spółka zwyciężyli 2:1.

Fot. Screen X/Viaplay

Betters baner na start