Arsenal bez Kiwiora zwyciężył 1:0, rażąca nieskuteczność londyńczyków

Napisane przez Gabriel Stach, 27 grudnia 2024
Arsenal

Arsenal może mieć powody do świętowania po ostatnim meczu w Premier League – podopieczni Mikela Artety odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo 1:0 nad Ipswich Town. Niemniej jednak mając na uwadze sytuacje bramkowe oraz rażącą nieskuteczność „Kanonierów”, Declan Rice i spółka mają nad czym pracować w najbliższym czasie.

Arsenal bił głową w mur, ale zwyciężył

W ramach 18. kolejki angielskiej Premier League, Arsenal mierzył się w piątkowy wieczór na własnym podwórku z Ipswich Town. Choć gospodarze całkowicie zdominowali swojego przeciwnika, to nie byli w stanie przekuć swojej dominacji na bramki. Ostatecznie „Kanonierzy” odnieśli skromne, choć ważne zwycięstwo 1:0. Jedynego gola w tym starciu zdobył najlepszy strzelec londyńczyków w tym roku kalendarzowym, czyli Hai Havertz. Podczas gdy gospodarze zaczęli w ustawieniu 4-3-3 (bez Jakuba Kiwiora w wyjściowej XI), to trener Ipswich zdecydował się na bardzo defensywne ustawienie 5-4-1.

Arsenal XI:

David Raya – Jurrien Timber, William Saliba, Gabriel Magalhaes, Myles Lewis-Skelly – Martin Odegaard, Declan Rice (87′ Thomas Partey), Kai Havertz – Leandro Trossard, Gabriel Jesus (72’ Mikel Merino), Gabriel Martinelli.

Ipswich Town XI:

Arijanet Muric – Ben Johnson (80′ Nathan Broadhead), Jacob Greaves, Luke Woolfenden (90′ Harry Clarke), Dara O’Shea, Leif Davis – Omari Hutchinson, Kalvin Philipps, Jens-Lys Cajuste (80′ Jack Taylor), Sammis Szmodics (71′ Jack Clarke) – Liam Delap (80′ Ali Al-Hamadi).

Arsenal prowadzi dzięki Havertzowi

Pojedynek w Londynie mógł rozpocząć się dość zaskakującego od szybkiego ciosu Ipswich Town – w dwudziestej piątej sekundzie meczu, przed świetną szansą znalazł się Delap, ale w ostatecznym rozrachunku zabrakło siły i precyzji, aby zaskoczyć golkipera „Kanonierów”. Niemniej jednak goście zyskali na pewności siebie i wkrótce potem ponownie znaleźli się w polu karnym londyńczyków. Wkrótce potem podopieczni Artety odzyskali jednak inicjatywę i teraz to gospodarze utrzymywali się częściej przy piłce.

W kolejnych minutach Arsenal zasypywał rywala kolejnymi dośrodkowaniami, ale Gabriel Jesus i spółka nie byli w stanie początkowo wykorzystać swojej przewagi. Na pierwszy celny strzał w tym pojedynku przyszło nam z kolei poczekać do 19. minuty, kiedy to sprawy w swoje ręce wziął Timber. Holender nie był jednak w stanie zaskoczyć Murica, który z łatwością złapał piłkę. Koniec końców fani „Kanonierów” zostali nagrodzeni za swoją cierpliwość – w 23. minucie na listę strzelców wpisał się Kai Havertz, któremu asystował Leandro Trossard, po tym jak Belg w końcu znalazł receptę na celne dośrodkowanie. Kai nie pomylił się i z bardzo bliskiej odległości zdobył tak wyczekanego gola.

Warto zanotować, że Kai ma już 21 goli w tym roku kalendarzowym, czyli więcej niż jakikolwiek inny gracz londyńskiego klubu. Na kwadrans przed końcem pierwszej połowy, bliski szczęścia był Rice, ale jego uderzenie przeleciało tuż nad poprzeczką. W 35. minucie do siatki trafił Martinelli, ale radość gospodarzy nie trwała zbyt długo, albowiem trafienie nie zostało uznane z powodu spalonego. Tempo gry nie uległo już zmianie i ostatecznie pierwsze 45 minut dobiegło końca, przy w pełni zasłużonym prowadzeniu Jesusa i spółki.

Arsenal nie potrafi wykorzystać przewagi

Druga połowa w Londynie zaczęła się dość spokojnie, choć Arsenal w dalszym ciągu dominował i kreował kolejne sytuacje. Niemniej jednak dużym problemem „Kanonierów” tego wieczoru była dokładność oraz decyzyjność. W 52. minucie gospodarze znaleźli się przed szansą na podwyższenie prowadzenia z rzutu wolnego, ale Odegaard nie popisał się i trafił tylko w mur.

Kilka minut później Ipswich mogło przeprowadzić groźną kontrę, lecz w ostatniej chwili świetnie interweniował Rice. Dominacja londyńskiego klubu trwała w najlepsze, lecz podopieczni Mikela Artety nie byli w stanie przekuć tego na sytuacje podbramkowe.

W 64. minucie powinno być 2:0 dla AFC, jednakże stuprocentową okazję koncertowo zmarnował Gabriel, co wywołało wielkie poruszenie i zdziwienie na ławce londyńczyków. Frustracja wśród fanów była coraz większa, albowiem mimo pełnej kontroli, Arsenal nie był w stanie podwyższyć prowadzenia. Około dziesięć minut później ofiarną interwencją popisał się O’Shea, który w ostatniej chwili zablokował uderzenie Rice’a, które zmierzało w światło bramki i najpewniej zapewniłoby gospodarzom tak długo wyczekiwane 2:0.

Kilkadziesiąt sekund później kolejną świetną sytuację zmarnował tym razem Kai Havertz – Niemiec otrzymał idealne podanie od Trossarda, ale jego strzał był zbyt lekki, aby zaskoczyć Murica. Mordęgom AFC nie było końca, ale fani dawali radę i nieśli swoich pupili do boju w końcówce starcia. Ipswich nie zamierzało się jednak poddawać tak łatwo i kiedy tylko nadarzyła się okazja, starali się przeprowadzić szybką, lecz zabójczą akcję – w 87. minucie Davis mógł przedrzeć się niebezpiecznie w pole karne, ale świetnie dysponowany Timber zablokował pomocnika. Koniec końców Arsenal nie oddał już zwycięstwa i zasłużenie zwyciężył 1:0.

Za kilka dni powrót do akcji w Premier League

Jeśli mowa o przygotowaniach do kolejnego wyzwania w sezonie 2024/2025, piłkarze Arsenalu do akcji wracają już w przyszłą środę w Nowy Rok (1 stycznia) o 18:30, kiedy to zmierzą się na wyjeździe w Premier League z ekipą Brentford. W przypadku drużyny Ipswich Town, podopieczni Kierana McKenny będą mieli jeden dzień mniej na regenerację – 30 grudnia czeka ich bój ligowy z Chelsea FC.

Fot. Screen X/TheEuropeanLad

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)