Debiut Szczęsnego z czystym kontem, Lewandowski z dwoma golami. FC Barcelona pokonała czwartoligowca

Napisane przez Mateusz Dukat, 04 stycznia 2025
Lewandowski

Jak mówi klasyk, puchary rządzą się swoimi prawami. I choć tym razem sensacji nie było, a podopieczni Hansiego Flicka zwyciężyli w cuglach 4:0, to spotkania między światowymi potentatami, a krajowymi kopciuszkami zawsze mają dodatkowy „smaczek”. Na Estadio Municipal de Deportes pod Huescą wielka FC Barcelona podejmowała na wyjeździe klub z nieco ponad piętnastotysięcznego miasta – Barbastro. Mecz ten był także okazją do debiutu Wojciecha Szczęsnego, który tego dnia zaliczył czyste konto.

Pęknięty balon

Trzeba przyznać, że zespół FC Barcelony podszedł do tego meczu w dość… subtelny sposób. „Blaugrana” nie rzuciła się od razu na rywala, raczej skupiała się na spokojnym utrzymywaniu się przy piłce oraz ataku pozycyjnym. Inna sprawa, że podopieczni Hansiego Flicka najpewniej nie prezentowali piłkarskiego hurraoptymizmu ze względu na fatalnej jakości boisko. Murawa, na której tego wieczoru biegali Lewandowski i spółka – delikatnie mówiąc – sprzyja urazom.

Mimo spokojnej i wyrafinowanej gry FC Barcelony, piłkarze gospodarzy bronili się naprawdę dzielnie. W szykach obronnych czwartoligowca nie było wielkiej filozofii, jednak w tak ekstremalnych przypadkach naturalne jest bazowanie głównie na tak zwanym „gryzieniu trawy”.

W końcu jednak przyszła kryska na Matyska i w 21. minucie spotkania pierwszego gola w meczu strzelił Eric Garcia. Łączony ostatnio z Gironą obrońca najpierw skorzystał ze zgrania Ronalda Araujo, po czym oddał strzał głową i pokonał golkipera Barbastro – Arnau Fabregę.

Dziewięć minut później na tablicy wyników widniał już rezultat 2:0, a zdobywcą gola był Robert Lewandowski, dla którego występ przeciwko Barbastro był dokładnie tysięcznym meczem w zawodowym futbolu. Polski snajper, podobnie jak przed chwilą Garcia, strzelił gola z główki. „Lewy” nie wpisałby się jednak na listę strzelców bez dokładnego dośrodkowania Pablo Torre. Po strzale 36-latka futbolówka trafiła jeszcze trafiła jeszcze w jednego z defensorów Barbastro, natomiast ostatecznie gol trafił na konto reprezentanta Biało-Czerwonych.

I choć po bramce Lewandowskiego FC Barcelona nie cofnęła się, a swoich strzałów próbowali między innymi Jules Kounde i Fermin Lopez, to ostatecznie obie ekipy schodziły na przerwę z rezultatem 2:0 dla gości.

Lewandowski po raz drugi

Humorystycznie można stwierdzić, że znany ze swojej chłodnej głowy i wysokich wymagań Hansi Flick w przerwie musiał solidnie zagrzać do boju swoich zawodników. Niemiecki szkoleniowiec postanowił również na wprowadzenie „piłkarskiego rock and rolla” pod postacią Gaviego, który zastąpił Pedriego.

Efekty chwili odpoczynku u zawodników „Blaugrany” przyszły już w 47. minucie, kiedy to w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem znalazł się Robert Lewandowski. Polak zachował zimną krew i bez żadnego problemu pokonał Fabregę.

Strzelony gol ewidentnie podniósł ciśnienie napastnikowi, który chwilę później brutalnie sfaulował piłkarza Barbastro. Śmiało można stwierdzić, że żółta kartka w tym przypadku była w zasadzie najbardziej pobłażliwą karą, z którą Lewandowski nie miał prawa jakkolwiek polemizować.

55. minuta spotkania przyniosła kolejnego gola dla „Dumy Katalonii”. Bramka ta nie była najlepszej urody, gdyż padła ona w stu procentach po błędzie golkipera gospodarzy. Bramkarz Barbastro zaliczył wstydliwego kiksa, po czym piłka wpadła tuż pod nogi Pablo Torre. 21-latkowi nie pozostało nic innego, jak tylko wykorzystać otrzymaną okazję i pewnym strzałem podwyższyć wynik na 4:0.

Po golu na 4:0 Hansi Flick zdecydował się na zmiany i wprowadził na boisko młodych zawodników. Inigo Martineza, Roberta Lewandowskiego i Julesa Kounde zastąpili kolejno:

  • Pau Cubarsi
  • Ansu Fati
  • Sergi Dominguez

Mimo zmian FC Barcelona z czasem włączyła „tryb ekonomiczny” i w pewnych momentach nawet traciła kontrolę nad spotkaniem.

W końcowych fragmentach spotkania najaktywniejszym spośród zmienników zdecydowanie był Ansu Fati, który kilkukrotnie oddawał strzały na bramkę strzeżoną przez Arnau Fabregę. Ostatecznie jednak mimo zintensyfikowanych prób skrzydłowego mecz zakończył się rezultatem 4:0.

Szczęsny nic nie zepsuł – i to wystarczyło

Mecz FC Barcelony z ekipą Barbastro zapewne nie wzbudziłby takiego zainteresowania wśród polskich kibiców, gdyby nie fakt, iż przeciwko Barbastro po raz pierwszy w koszulce „Dumy Katalonii” wystąpił Wojciech Szczęsny.

Polak na debiut musiał czekać naprawdę długo, gdyż 84-krotny reprezentant Biało-Czerwonych przez ostatnie trzy miesiące przegrywał rywalizację ze spisującym się dobrze Inakim Peną.

Nie ma co ukrywać, w trakcie meczu z Barbastro Szczęsny grał drugo, a może i nawet trzecioplanową rolę. Rola urodzonego w Warszawie golkipera tego wieczoru raczej ograniczała się do brania udziału w atakach pozycyjnych i spokojnego rozgrywania akcji. Przez cały mecz piłkarze zawodnicy kopciuszka oddali bowiem tylko jeden (marnej jakości) celny strzał, a poza tym na próżno szukać jakiegokolwiek zagrożenia pod bramką Szczęsnego.

Mimo wszystko, Polak raczej zaliczy ów debiut do udanych. Dla golkipera FC Barcelony był to pierwszy rozegrany mecz od ponad pół roku (ostatni 21 czerwca na EURO 2024 przeciwko Austrii), więc w niektórych sytuacjach można się było spodziewać swego rodzaju niepewności. Tymczasem Szczęsny w stu procentach „udźwignął” ten mecz, nie popełniając w zasadzie żadnego błędu. Według SofaScore 34-letni golkiper skończył mecz z celnością podań na poziomie 89% (17/19), do tego dorzucił jedno skuteczne wyjście i łącznie 25 kontaktów z piłką.

Jedyną sytuacją, w której Szczęsny mógł zachować się lepiej była ta z 86. minuty, kiedy to Polak zbyt długo zwlekał z decyzją dotyczącą wyjścia z bramki. Wówczas wybiciem Polaka uratował jednak Pau Cubarsi.

fot. screen X – TVP Sport

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)