Wielki charakter Brentford! Manchester City w 82. minucie prowadził 2:0 i… nie wygrał

Manchester City grał słabo w defensywie i nieskutecznie w ataku, ale tak się zdarzyło, że prowadził w tym spotkaniu 2:0 po dublecie Phila Fodena. Gospodarze się jednak nie poddali, nacierali, dominowali i zostało to im wynagrodzone dwoma trafieniami i zdobytym punktem. „Obywatele” wcale nie wyszli z kryzysu. Sytuacji w tym meczu było tyle, że bardziej adekwatny byłby tu remis 5:5, lecz nieskuteczność, parady bramkarzy oraz ofiarność Nathana Ake sprawiły, że było „tylko” 2:2.
Aktywne okienko City
Manchester City w pewnym momencie miał jedno zwycięstwo w 12 kolejnych starciach. W ostatnich okienkach niewiele wydawał pieniędzy na wzmocnienia, biorąc pod uwagę możliwości finansowe. Cały czas trzon zespołu stanowili ci sami piłkarze, którzy coraz bardziej się starzeją: Bernardo Silva, Kevin De Bruyne, Kyle Walker, Ederson, Manuel Akanji, John Stones. Do klubu wrócił także niemłody Ilkay Gundogan.
Defensywa nie dojeżdża. Fatalna forma spowodowała, że w klubie potrzebny jest wstrząs. Stąd transfer stopera Abdukodira Chusanowa z Lens, czy bardzo poważne negocjacje z młodziutkim obrońcą Palmeiras. Ofensywa też nie zachwyca, bo oprócz Erlinga Haalanda mało kto gwarantuje „liczby” w ataku. Ani Foden, ani Savinho, ani Grealish, ani Bernardo… dlatego „Obywatele” celują w rewelację tego sezonu Bundesligi – Omara Marmousha.
Nawet na ławce rezerwowych zabrakło Kyle’a Walkera, który sam poprosił trenera o odejście. Jest już jedną nogą poza klubem. Z powodu zawirowań w życiu prywatnym kompletnie stracił formę. Nie wytrzymywał też szykanowania i wytykania go palcami w social mediach oraz innych angielskich boiskach. Również fani… Manchesteru City mieli go dosyć, bo zawalił przy wielu bramkach – nie trzymał koncentracji, łamał linię spalonego, dawał się każdemu objeżdżać. Kapitan nie dojeżdżał sportowo i mentalnie. Opaskę kapitańską przejął więc Kevin De Bruyne. Pep postawił też w bramce na Ortegę.
🚨🔵 Kyle Walker, not even on the bench for Man City tonight — confirmed. 🚫
Kevin De Bruyne captains Man City. pic.twitter.com/9MuuUYgDXH
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) January 14, 2025
Matheus Nunes z zaćmieniem umysłu
Josko Gvardiol słynie z podłączania się do akcji ofensywnych i to on oddał pierwszy celny strzał w tym meczu w 9. minucie. Tylko jednak rozgrzał Marka Flekkena. Jeśli mielibyśmy wskazać zespół lepszy w pierwszym kwadransie, byłby to bardzo odważnie poczynający sobie Brentford. Trzy razy było groźnie – w 13. minucie Bryan Mbeumo dośrodkował z prawej strony, lecz Yoanne Wissa nie trafił w piłkę z woleja. Potem sam Mbeumo zakręcił Josko Gvardiolem i uderzył po bliższym słupku, ale czujny w bramce był Stefan Ortega.
Mbeumo gives it a try but Ortega denies him pic.twitter.com/QS2DjAzEod
— EuroballBoy (@EuroBallBoy) January 14, 2025
Gospodarze nie bali się podchodzić wysokim pressingiem i sprawiało to duże kłopoty „Obywatelom”. Wissa i Mbeumo co rusz „tańczyli” z obrońcami, a na kierownicy brylował Mikkel Damsgaard, posyłając kolejne prostopadłe piłki. Manchester City grał tak, jak w najgorszych momentach swojego kryzysu. Od czego jest jednak Kevin De Bruyne? Belg potrafi wyczarować coś z niczego i w tenże sposób posłał bardzo mocne dośrodkowanie w 23. minucie, które przeszło nad głowami trzech obrońców i wylądowało… idealnie na głowie Erlinga Haalanda. Ten ne był jednak w stanie wcelować w bramkę.
Nikt za to nie wie, co chciał zrobić grający wyjątkowo na prawej obronie Matheus Nunes. Po szybkiej kontrze i wymianie podań wypuścił go na wolne pole De Bruyne. Była to dokładnie taka pozycja:
Co zrobił Portugalczyk? Nie strzelał, nie podał do Haalanda, lecz nawinął obrońcę w tak drewniany sposób, że piłka odskoczyła mu na metr i wyjaśnił to wszystko wracający w pole karne Mathias Jensen (ten z tyłu). Pep Guardiola zrobił aż zażenowaną minę, jakby nie wierzył co też wymyślił jego zawodnik.
Groźnie było też po uderzeniu Mateo Kovacicia, gdy Manchester City sprytnie wyprowadził w pole rywali, skupił ich w polu karnym, a De Bruyne wycofał piłkę do samiutkiego Chorwata. Tyle, że źle trafił w piłkę. Przeleciała obok wszystkich i jakiś metr obok słupka. W 38. minucie De Bruyne posłał kolejne kluczowe podanie – tym razem do Haalanda. Norweg z 14 metrów strzelił lekko i w środek. Piłkarze Brentford spuścili z tonu i nie byli już tak aktywni.
Phil Foden z dubletem
Druga część gry zaczęła się od groźnego stałego fragmentu i uderzenia głową Nathana Collinsa. Manchester City w 50. minucie mógł objąć prowadzenie. Savinho popędził w indywidualnej akcji, wygrał pojedynek i uderzył w słupek. Zrobił w zasadzie jednoosobową kontrę lewą stroną. Potrafił sobie w tym meczu znaleźć miejsce Erling Haaland. Zmarnował kolejną okazję po dośrodkowaniu – tym razem idealnie wrzucił mu Matheus Nunes. Norweg wyskoczył do główki zupełnie niepilnowany, ale uderzył prosto w środek.
Yes, @PhilFoden! 🙌
🐝 0-1 🩵 #ManCity pic.twitter.com/eJI2hLJsv0
— Manchester City (@ManCity) January 14, 2025
Chwilę później Janelt spróbował uderzenia z daleka. Sporo się działo na początku drugiej połowy. Był to bardzo szybki, żwawy i otwarty mecz. W jednej z błyskawicznych kontr w ostatniej chwili Gvardiol zablokował Yoana Wissę. W spotkaniu, gdzie jedni i drudzy mieli swoje szanse to jednak Manchester City objął prowadzenie za sprawą Phila Fodena w 66. minucie! A zrobił to… dosłownie minutę po golu Damsgaarda. Trybuny fetowały bramkę, ale Duńczyk sam wiedział, że chwilę wcześniej „spalił” i to o dobre sześć-siedem metrów. Dlatego nawet się nie ucieszył.
Manchester City sporo w tym meczu grał… na wrzutki. Kolejną taką posłał Kevin De Bruyne, a Foden tylko dołożył nogę. Piłka odbiła się jeszcze od słupka, a Flekken nie miał szans.
Goal – FODEN
Assist – DE BRUYNEBrentford 0-1 Man City (66 mins)#FPL #BREMCI
— Fantasy Premier League (@OfficialFPL) January 14, 2025
Działo się w tym meczu mnóstwo, bo już minutę potem Nathan Ake zablokował strzał na samej linii! Mbeumo ograł Ortegę i podał do Wissy. Thomas Frank aż uklęknął z wrażenia. Dosłownie chwilę później kolejny raz obronił Ortega. Bardzo łatwo gracze Brentford wymieniali piłkę w okolicach szesnastki gości. Ci się bronili, ale zostawiali duże dziury. 22 z 27 punktów „Pszczoły” zdobyły u siebie, a taka ambitna gra przeciwko mistrzom Anglii pokazywała dlaczego. Zawodnicy Guardioli niby prowadzili, ale kontroli nie było w tym żadnej.
Phil Foden zdobył za to bramkę z… niczego na 2:0. Po prostu poślizgnął się jeden z graczy gospodarzy, piłkę przejął Savinho, popędził na bramkę i uderzył. Flekken to obronił, ale najsprytniejszy przy dobitce okazał się Foden, podwyższył wynik i… podwoił dorobek swoich ligowych bramek.
PHIL FODEN GOAL AGAIN !!! INSANE RUN BY SAVINHO 2-0 CITY pic.twitter.com/jHK9agvB4J
— ⚡️🇧🇼 (@Priceless_MCI) January 14, 2025
Brentford walczy do końca!
„Pszczoły” to owady bardzo pracowite i dlatego się nie poddawały. Poskutkowało to… odrobieniem strat w dziesięć minut! Manchester City wypuścił dwubramkowe prowadzenie! Najpierw Wissa zdobył bramkę kontaktową w 82. minucie, a już w doliczonym czasie kapitan gospodarzy Christian Norgaard przeskoczył w pojedynku Manuela Akanjiego i z niewygodnej pozycji uderzył najlepiej, jak tylko się dało. Stefan Ortega jeszcze dotknął piłkę, ale był to zbyt silny strzał.
The Brentford Spirit. pic.twitter.com/CCbWZLYxO3
— Brentford FC (@BrentfordFC) January 14, 2025
To nie wszystko! Piłkę meczową na nodze miał jeszcze Bryan Mbeumo w ostatniej minucie, lecz Nathan Ake po raz drugi w tym meczu wybił piłkę z linii – tym razem głową. Na Brentford Community Stadium obejrzeliśmy 39 strzałów z obu stron. Niesamowita statystyka. Działo się tu coś praktycznie co chwilę.
Fot. screen Viaplay