Co zyska Legia na sprowadzeniu Biczachczjana?

Napisane przez Mikołaj Duda, 18 stycznia 2025
Wahan Biczachczjan, Legia

Legia ogłosiła pierwszy transfer tej zimy. Oficjalnie nowym zawodnikiem klubu ze stolicy został Wahan Biczachczjan z Pogoni Szczecin. Jego transfer wśród ekspertów śledzących Ekstraklasę wywołał spore wątpliwości. W jaki sposób Goncalo Feio chce wdrożyć go do drużyny? Jaką rolę mu przewiduje? Jego poprzednia drużyna grała w innym systemie. Czy Legia pozyskała właśnie zawodnika, który w nowych barwach stanie się ligową gwiazdą, czy tylko solidnego zmiennika do rotacji?

Legia wykorzystała problem rywala. Czy jej się to opłaci?

,,Portowcy” zmagają się ze sporymi problemami finansowymi, więc szukają możliwości jakiegokolwiek zarobku i zejścia z wysokich kontraktów. Mówiło się, że nowym właścicielem „Dumy Pomorza” zostanie kanadyjski biznesmen Alex Haditaghi, jednak końcowo nic z tego nie wyszło. Obie strony zaczęły się wzajemnie obwiniać, a fiasko było spowodowane blokadą przez pożyczkodawców. To bezlitośnie postanowił wykorzystać 15-krotny mistrz Polski. Dużo mówiło się o ich chęci pozyskania Eftymisa Koulourisa, ale przynajmniej na razie do Warszawy trafił tylko Biczachczjan.

Według Sebastiana Staszewskiego stołeczny zespół ma zapłacić około 250 tysięcy euro, jednak czy jest to cena adekwatna? Za takiego zawodnika nie jest to wygórowana kwota. Sama Pogoń musiała w niego zainwestować kwotę sięgającą nawet do miliona. Miało to być spożytkowanie pieniędzy od Brighton, które zapłaciło za Kacpra Kozłowskiego jedną z większych sum w historii Ekstraklasy. Pomocnik z Armenii był zapowiadany na materiał na gwiazdę przychodzącą ze słowackiej Żyliny. Nie do końca to tak się stało. To raczej solidny ligowiec.

Jego wejście do ligi było iście atomowe, a sam początek już niejako przewidział, jak będzie wyglądała jego przyszłość na polskich boiskach. Kosta Runjaic wpuścił go na ostatnie kilkanaście minut w starciach z Piastem Gliwice, Zagłębiem Lubin i Stalą Mielec. W każdym z nich popisał się swoim firmowym zagraniem. Zejście z prawej strony do środka i strzał sprzed pola karnego. Trzykrotnie zakończyło się to golami gwarantującymi zwycięstwo w samej końcówce.

W przyszłości jeszcze kilka razy wprawiał w szał radości fanów Pogoni, gwarantując trzy punkty w doliczonym czasie. Przez cały swój pobyt w Szczecinie pokazał, że tak grając czuje się najlepiej. Gdy na placu gry pojawia się w drugiej połowie i walczy o odrobienie niekorzystnego wyniku. Rywal najczęściej będzie szczelnie bronił bramki, by nie stracić prowadzenia, a Wahanowi pojawia się miejsce do strzału z prawej półprzestrzeni zazwyczaj po długim słupku, podczas gdy zasłonięty bramkarz nie ma czasu odpowiednio zareagować.

Na przestrzeni czasu jego rola w drużynie była bardzo różna. Wynikało to też z tego, że Biczachczjan nie potrafił na stałe ugruntować swojej formy. Kapitalne mecze przeplatał totalnie bezbarwnymi, gdzie był kompletnie nieobecny i nie było z niego żadnego pożytku. Końcowo stał się zawodnikiem na skraju podstawowego składu i super zmiennika do wejścia po przerwie. Generalnie w tej drugiej roli odnajdywał się o wiele lepiej i jego produktywność była większa. W dłuższym wymiarze czasowym często gasł i nie potrafił się odnaleźć.

Jego największym atutem jest zejście do środka i uderzenie z dystansu. Tylko pod tym kryją się też wady. Z jego goli można stworzyć kapitalną kompilację, jednak przeglądając wszystkie oddawane próby… już tak dobrze nie jest. Często robi to z zupełnie nieprzygotowanych pozycji. Przez to przeciwnicy blokują piłkę lub ta leci daleko od światła bramki. Zdarza mu się także nie dostrzegać partnerów z drużyny. Mimo dobrej okazji do podania do lepiej ustawionego kolegi decyduje się na indywidualną akcję. Jest zawodnik zbyt jednowymiarowym i łatwo rozczytać jego zamiary.

Nawet jak to nie jest dzień Wahana Biczachczjana, zagrywa niedokładnie, jego próby strzałów są nieudane, to nigdy nie można odmówić mu waleczności. Do gry zawsze wkłada 100% zaangażowania. Potrafi odnaleźć się przy dużej intensywności meczu i nie odstawać od szybkiego tempa. Pasuje też do zespołu grającego wysokim pressingiem. Pod tym względem jest bardzo aktywny, nieustępliwy i potrafi wywrzeć na obrońcy dużą presję, by ten w prosty sposób pozbył się piłki.

No i przede wszystkim doskonale się zaaklimatyzował w zespole Pogoni i w naszym kraju, gdzie wyraźnie mu się podoba – był dobrym duchem szatni, każdy go lubił za pozytywną energię, która od niego biła, uczestniczył w akcjach marketingowych, błyskawicznie nauczył się języka polskiego. To bardzo imponujące. Kibice Pogoni nie mogą odżałować, że tracą tak ważną osobę w hierarchii. Nawet nie tyle na boisku, co po prostu wewnątrz struktur. Przy odejściu także uronił niejedną łzę, ale podkreśla, że jest to kolejny krok w jego karierze.

Jak Legia wpasuje Biczachczjana do swojej taktyki?

Gdy Legia popadła w kryzys i dalsza praca Goncalo Feio stanęła pod znakiem zapytania, to Portugalczyk zdecydował się na rewolucyjną zmianę formacji. Z ustawienia 3-4-2-1 przeszedł na 4-3-3. Dzięki temu drużyna odżyła i znacząco poprawiła swoje wyniki, a Feio najprawdopodobniej uratował swoją posadę. To odmiana względem tego w jakim systemie grał Biczachczjan w Pogoni – niezależnie czy za kadencji Kosty Runjaicia, Jensa Gustafssona, czy Roberta Kolendowicza. Znając atuty Wahana oczywistym jest, że zostanie ustawiony na którejś z pozycji po prawej stronie, by mógł schodzić do środka.

Po eliminacji zostają dwa miejsca, które potencjalnie może zająć. Prawy środkowy pomocnik w taktyce Feio ustawiany dosyć szeroko, nawet bliżej linii bocznej niż centralnej strefy lub klasyczny prawy skrzydłowy atakujący w trzeciej strefie i szukający miejsca za plecami obrońców. Legia nie pozyskała typowego sprintera ani piłkarza dobiegającego do końca boiska. To kłóci się z tym jakie zadania ma Kacper Chodyna ustawiany w trzeciej linii obok środkowego napastnika. Największym atutem byłego piłkarza Zagłębia Lubin jest właśnie szybkość i dogrywanie piłek spod linii końcowej.

Nadchodzące mecze

    Wydaje się, że idealnym miejscem na boisku dla 40-krotnego reprezentanta Armenii jest pozycja zajmowana przez Bartosza Kapustkę. W fazie ataku ustawia się przed polem karnym na poziomie prawej półprzestrzeni. Biczachczjan w tym miejscu musiałby grać nieco inaczej niż do tej pory, jednak jego charakterystyka wpasowuje się w pomysł na zawodnika grającego na ósemce. Byłby bliżej środka i bramki, więc nie musiałby dokładać sobie przebiegniętych metrów z piłką. Przyjęcie lewą nogą i od razu uderzenie. Sprawdziłoby się to szczególnie przy nisko ustawionej defensywie.

    Jeśli zaś chodzi o lewą stronę pomocy w systemie 4-3-3, to kompletnie odżył tam Ryoya Morishita. Zmiana taktyki podziałała na Japończyka. Gol z Omonią, gol ze Stalą Mielec, gol z Zagłębiem, gol z Lugano. Morishita potrafi jednym podaniem napędzić akcję, jest w ofensywie nie do zastąpienia, więc po pierwsze wygryzienie go jest niemal niemożliwe, po drugie zaś jego rola jest zbyt ważna. Za to grający po drugiej stronie Kapustka gra zdecydowanie za dużo – często po 90 minut co trzy dni, a przecież znamy jego podatność na urazy. Uzbierał już w tym sezonie 2400 minut. Przyda mu się takie odciążenie.

    Legia potrzebuje piłkarzy o wysokich zdolnościach motorycznych. W taktyce Goncalo Feio kluczowe są fazy przejściowe, a do tego potrzebni są wybiegani zawodnicy. Jeśli ktoś nie robi odpowiedniej liczby kilometrów, to szybko spychany jest na margines, tak jak Jean-Pierre Nsame. Biczachczjanowi to nie grozi. Poza uderzeniami z lewej nogi jest to jego jeden z największych atutów.

    Czy Legia zrobi z nowego pomocnika gwiazdę?

    Etatowy reprezentant kraju, gracz w dobrym wieku, wyciągnięty za stosunkowo niewielką kwotę z krajowego rywala. Czy to jest potencjał na lidera klubu i czołowego zawodnika ligi? Z pewnością nie. Legia najprawdopodobniej upatruje w nim konkurenta dla Bartosza Kapustka, jednak to Polak raczej będzie odgrywał ważniejszą rolę.

    Biczachczjan powinien się okazać przydatny, szczególnie przy większej częstotliwości rozgrywania meczów i na zmianę w drugiej połowie, gdy mecz dla Legii nie układa się pomyślnie. Trudno spodziewać się, że poprowadzi stołeczny zespół do wielkich sukcesów, jednak trochę od siebie powinien dołożyć. Czy to dobra decyzja Legii, że zdecydowali się na Biczachczjana? To już mogą osądzić kibice, a ostatecznie i tak wszystko pokaże przyszłość.

    Fot. Legia Warszawa/Janusz Partyka

    Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

    Odbierz freebet 250 zł
    za wygraną Man City z Ipswich