Ekstraklasa: Na kogo zwrócić uwagę w rundzie wiosennej? (cz. II)

Napisane przez Mikołaj Duda, 30 stycznia 2025

Wraca Ekstraklasa. Dla wielu zawodników nowy rok może być nowym otwarciem. Część z nich już na jesień pokazywało, że drzemie w nich potencjał, jednak ciągle czegoś brakowało, by pokazać pełnię umiejętności. Po przepracowaniu przygotowań to może się zmienić, dlatego stworzyliśmy listę zawodników, na których warto zwrócić szczególną uwagę. W drugiej części pod uwagę wzięliśmy obcokrajowców.

Patrik Walemark (Lech Poznań)

Szwedzki skrzydłowy do Ekstraklasy przyszedł pod koniec sierpnia tamtego roku. Był to zawodnik, który znalazł się na zakręcie swojej kariery i polska liga miała być dla niego idealnym miejscem do odbudowy. Jego przygoda w Eredivisie nie okazała się zbytnio udana, jednak też nie można powiedzieć, że w Feyenoordzie czy Heerenveen całkowicie przepadł. Przed wyjazdem na zachód był gwiazdą rodzimej Allsvenskan. Zarząd klubu miał nadzieję, że swoimi występami będzie przypominał tego Patrika Walemarka, który błyszczał w barwach Hacken.

W Poznaniu mógł poczuć się jak w domu. Lech mocno stawia na rynek skandynawski, więc wielu nowych kolegów z drużyny porozumiewało się w jego ojczystym języku lub przynajmniej pochodzili z tego samego kręgu kulturowego. To zawsze ułatwia aklimatyzację. 23 – latek od pierwszego meczu pokazywał swoje niebagatelne umiejętności. Był przebojowy, udanie dryblował i dokładnie podawał. Częściej z konieczności występował na lewym skrzydle, jednak zdecydowanie lepszy jest po prawej stronie. Gdy może zejść do środka na swoją lewą nogę.

W pamięć kibicom szczególnie zapadł meczem w Kielcach. Tam popisał się hat-trickiem na wagę zwycięstwa z Koroną. W całej rundzie jesiennej dołożył jeszcze trafienie z Cracovią i asystę z GKS-em Katowice. Jak zapowiada Niels Frederiksen to nie jest pełnia możliwości Walemarka. Dopiero na wiosnę ma pokazać swoje 100%, przez co wydaje się niemal pewne, że Lech zdecyduje się skorzystać z opcji wykupu zawartej w umowie wypożyczenia. Kwota ma wynosić około dwa miliony euro. Nie zdziwi nas, jeśli Szwed będzie najlepszym skrzydłowym tej wiosny.

Ali Gholizadeh (Lech Poznań)

Drugi ze skrzydłowych Kolejorza, który w nadchodzącej rundzie może w pełni rozbłysnąć. Historia Irańczyka w Polsce jest bardzo wyboista. Do klubu przychodził za rekordowe pieniądze, jednak zanim mógł zadebiutować w nowych barwach musiał wyleczyć kontuzję kolana, której nabawił podczas pobytu w Turcji. Jego powrót do zdrowia się przeciągał. Końcowo na boisku zamiast we wrześniu pojawił się w ostatnim dniu października. Jego forma nie zachwycała. Dostosował się do całej drużyny, która miniony sezon miała wyjątkowy nieudany.

Na wiosnę już pod wodzą Mariusza Rumaka sporą część rundy spędził na leczeniu kolejnego urazu. Odmianę przyniósł dopiero obecny sezon. Przede wszystkim cały czas był w pełni zdrowy, co w jego przypadku jest najważniejsze. Potrzebował zaufania, żeby się rozkręcić. Początkowo był głównie zmiennikiem, dopiero w drugiej części jesieni stał się zawodnikiem pierwszego wyboru Nielsa Frederiksena. Jesień była dla niego też przełomowa pod kątem liczb. W 17 meczach strzelił trzy gole i zaliczył trzy asysty. Podczas zimowych przygotowań trafił też do siatki z uczestnikiem Ligi Mistrzów, Dinamem Zagrzeb.

Ali Gholizadeh to była gwiazda belgijskiego Charleroi, reprezentant Iranu i uczestnik mistrzostw świata w Katarze. Umiejętności techniczne ma, jak mało kto w Polsce. Na klubowych materiałach doskonale widać, jak dobrze czuje się w drużynie i jest zadowolony z życia w Poznaniu. Tam jego pozycje mocno zbudowała kapitalna bramka zdobyta w starciu z warszawską Legią. Jeśli na wiosnę nie będzie musiał zmagać się z kontuzjami to może jeszcze wielu zdziwić na, ile go stać i pokazać władzom klubu, że było warto wydać na niego kwotę opiewającą na 1,8 miliona euro.

Mbaye Ndiaye (Motor Lublin)

Motor zarządzany przez Zbigniewa Jakubasa ma w planach wypracować przewagę nad konkurencją wchodząc mocniej na rynek afrykański. Pierwszą realizacją tego założenie było ściągnięcie z Senegalu 21-letniego skrzydłowego. Ndiaye potrzebował czasu, żeby zaadaptować się do kompletnie dla siebie nowego środowiska, ale na zawsze w historię klubów wpisał się w meczu z Arką Gdynia na koniec zeszłego sezonu. Swoją kapitalną akcją zwieńczoną golem zapewnił klubowi awans do Ekstraklasy.

Już w elicie nie stracił zaufania Mateusza Stolarskiego. Senegalczyk pokazał, że na wyższym poziomie również potrafi sobie poradzić. Regularnie występował w podstawowym składzie i pokazywał, że umiejętności piłkarskie są jego sporym atutem. Zabrakło z jego strony więcej konkretów. Tego zawodnika stać na dużo więcej niż dwie bramki przez całą rundę. Nikt na wiosnę nie powinien być zdziwiony jeśli znacząco poprawi swój dorobek i wzbudzi zainteresowanie zagranicznych klubów. Możliwości do tego zdecydowanie ma.

Adriano Amorim (Raków Częstochowa)

Pod wodzą Marka Papszuna zawodnicy nigdy nie mają łatwo. Przekonał się o tym także ściągnięty latem Brazylijczyk. Amorim w rundzie jesiennej potrzebował czasu, żeby dostosować się do wymagań swojego szkoleniowca. Uczył się systemu gry, taktyki i poruszania się po boisku. Często w jego grze było zbyt wiele nonszalancji i niedokładności. Miał też problemy z zachowaniem zimnej głowy w kluczowych momentach. To nie odbiera mu świetnego wyszkolenia technicznego i bardzo dobrych pojedynczych próbek udanych zachowań na placu gry. Warto też zwrócić uwagę na jego szybkość, zwinność i dobrą pracę w defensywie.

Na jesień nie był zbyt przydatny dla drużyny. Ofensywny pomocnik wciąż czeka na premierowe trafienie na polskich boiskach. Niektórzy mogą mieć wątpliwości, czy pozyskanie go z portugalskiego drugoligowca było dobrym pomysłem. Zdecydowanie to nie był zawodnik kupowany na tu i teraz, tylko jako inwestycja pod kątem przyszłości. Jeśli dostanie odpowiednią ilość czasu i zaufania to wierzymy, że się odpłaci. Ma w sobie ten brazylijski luz i jeśli tylko Papszun dotrze do niego i pozwoli go w pełni uwolnić to zobaczymy zawodnika, którego rzadko spotyka się poziomie Ekstraklasy.

Taofeek Ismaheel (Górnik Zabrze)

Górnik w ostatnim czasie wyspecjalizował się w wzbogacaniu się na ciekawych szybkich skrzydłowych, którzy przy Janie Urbanie szybko mają możliwość pokazać swoje możliwości. Takie przykłady to Kanji Okunuki, Daisuke Yokota czy Lawrence Ennali. Wygląda na to, że ich śladem może pójść Nigeryjczyk, Ismaheel. 24 – latek już w przeszłości pokazywał na co go stać. Do Zabrza przychodził po sezonie w belgijskim Beveren występującym na zapleczu Jupiler Pro League. W 30 meczach zaliczył sześć bramek i trzy asysty. A w rozgrywkach w 2021 roku w barwach Frederikstad na drugim poziomie rozgrywkowym w Norwegii potrafił strzelić aż 13 goli.

Po przenosinach do Polski może jeszcze nie jest tak konkretny, jednak widać w nim, że tamte liczby nie wzięły się znikąd. Jest niesamowicie zwinny i szybki. Idealnie wpasowuje się do zespołu stawiającego na kontry, takiego jak Górnik. Mimo takich wyników strzeleckich w poprzednich latach wciąż brakuje mu skuteczności. Jeśli tylko zacznie wykańczać stworzone sytuacje to Górnik szybko może na nim zarobić kilka milionów euro. Na wiosnę większym zaskoczeniem będzie, jeśli nie odpali niż to że stał się prawdziwą gwiazdą drużyny Jana Urbana.

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

Cashback 50 zł
Za pierwszy przegrany kupon
Braga vs Lazio
Obie drużyny strzelą
kurs
1,72