Fiorentina pokonała Lazio po dramaturgii w końcówce. Pedro trafił w słupek w ostatniej akcji meczu

Napisane przez Patryk Popiołek, 26 stycznia 2025
Fiorentina

Fiorentina od połowy grudnia nie potrafiła wygrać zarówno w Serie A, jak i na arenie europejskiej. Przełamanie przyszło w dość niespodziewanym momencie, ponieważ w pojedynku z Lazio na Stadio Olimpico to gospodarze byli faworytami. Jednak po 90 minutach niesamowitej batalii to podopieczni Raffaele Palladino zgarnęli trzy punkty. Lazio złapało kontakt w doliczonym czasie gry, a w ostatniej akcji meczu Pedro trafił w słupek. 

Fiorentina z szybkimi bramkami

Lazio znakomicie radzi sobie na europejskiej arenie, konkretnie w Lidze Europy. W Serie A jest w nieustannej walce o prawo gry w Lidze Mistrzów. Ostatnie bardzo pewne wyjazdowe zwycięstwo z Veroną napawało optymizmem wszystkich kibiców gospodarzy tego wieczoru zgromadzonych na Stadio Olimpico. Fiorentina zdecydowanie złapała bardzo mocną zadyszkę, choć w tym przypadku można już mówić o kryzysie. Od połowy grudnia nie są w stanie wygrać żadnego pojedynku, notując trzy remisy oraz cztery porażki. Mimo to nadal znajdują się w czołówce ligi, dlatego ten mecz zapowiadał się na niezwykle emocjonujący.

Składy obu drużyn:

Lazio: Provedel – Pellegrini (66′ Hysaj), Romagnoli, Gila, Marusic – Dele-Bashiru (46′ Rovella), Guendouzi, Zaccagni – Dia (80′ Noslin), Castellanos, Isaksen (46′ Pedro)

Fiorentina: de Gea – Dodo (77′ Parisi), Pongrascic, Ranieri, Gosens – Mandragora, Adli (63′ Comuzzo), Beltran – Folorunsho (86′ Folorunsho), Gudmundsson (77′ Sottil), Kean

Pierwsze minuty to zdecydowanie potwierdzenie przedmeczowych przewidywań. Lazio chciało szybko napocząć rywala, lecz początkowe strzały w żaden sposób nie mogły zagrozić de Geii. Najpierw z kilkunastu metrów próbował Valentin Castellanos, a później Adam Marusić – oba strzały minęły się ze słupkiem. Mimo prób gospodarzy to przyjezdna ekipa jako pierwsza strzeliła gola. W 12. minucie z lewej strony boiska bardzo dokładne dośrodkowanie w pole karne posłał Robin Gosens. Z tego podania skorzystał Yacine Adli, który pokonał bramkarza strzałem bezpośrednio z powietrza.

Fiorentina bardzo często atakowała lewą stroną boiska, gdzie w obronie dość duże problemy w pierwszym kwadransie miał Adam Marusić. Widać było, że ta pierwsza bramka podziałała na nich bardzo motywująco, ponieważ w 17. minucie przeprowadzili kolejną zabójczą akcję. Prawą stroną przedarł się Dodo i idealnie dośrodkował na głowę Lucasa Beltrana. Argentyński zawodnik bez najmniejszych problemów skierował piłkę do siatki, podwyższając rezultat na 0:2. Obrona Lazio przez pierwsze minuty była lekko mówiąc, słabo dysponowana. W 27. minucie podopieczni Marco Baroniego znaleźli się blisko pola karnego rywala, lecz po dużym zamieszaniu ostatecznie niecelnym strzałem zakończył to Luca Pellegrini.

Widać było, że Lazio przejmuje kontrole nad tym, co dzieje się na murawie, jednak z samej kontroli bramek próżno szukać. Fiorentina szukała swoich okazji w kontrze i blisko trzeciego gola było w 34. minucie. Po dośrodkowaniu i zgraniu w pole karne piłkę przewrotką uderzył Albert Gudmundsson, ale jego strzał skończył na obramowaniu bramki, a byłoby to przepiękne trafiebie. Mimo naporu w końcowych minutach nie oglądaliśmy więcej bramek w pierwszej części tego meczu.

Dramaturgia w końcówce

Od razu w oczy rzucało się, że w przerwie w szatni mocno popracował Marco Baroni. Lazio przeważało przez pierwsze kilka minut po zmianie stron, praktycznie cały czas przebywając na połowie rywala. Trener Lazio dość szybko, bo już w 46. minucie zdecydował się na roszady. Pedro, który właśnie wtedy się pojawił, pokazywał się bardzo dobrej strony. Natomiast tak jak w pierwszej części – kontrola i posiadanie piłki, ale konkretów w postaci goli brakowało. W 63. minucie na zmianę zdecydował się także Raffaele Palladino. Schodzący z boiska Yacine Adli odkopnął wyraźnie piłkę ze złości i mimo iż był poza boiskiem, zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Bezsensowne zachowanie strzelca pierwszego gola.

W 68. minucie blisko gola był Valentin Castellanos, lecz jego strzał nie znalazł drogi do bramki. Bardzo mocno iskrzyło w drugiej części, widać było sporą temperaturę na murawie, a sędzia Rapuano chyba nie do końca panował nad boiskowymi wydarzeniami. Fiorentina całkowicie cofnęła się do defensywy, a Lazio naciskało całą drużyną. Nawet Provedel operował już na linii środkowej boiska. Goście dopiero w 79. minucie jakkolwiek odpowiedzieli za sprawą akcji indywidualnej Moise Keana, który schodząc do środka uderzał w kierunku Ivana Provedela. Próba zakończyła się jednak dużym niepowodzeniem.

W 92. minucie gospodarze doprowadzili do tego, do czego dążyli całe drugie 45 minut. Wchodzący w drugiej połowie Elseid Hysaj po dośrodkowaniu w pole karne zgrał piłkę głową na piąty metr, a tam idealnie odnalazł się Adam Marusić. W doliczonym czasie gry Lazio złapało kontakt. Na murawie wrzało niesamowicie, szczególnie, że od dłuższego sędzia stracił kontrolę, a mecz zamienił się w istną batalię. Gospodarze rzucili wszystkie siły na szale, Provedel co chwilę pojawiał się w polu karnym rywala, zamieszanie było przeogromne. W 95. minucie z dystansu wydawałoby się idealne uderzenie oddał po raz kolejny Adam Marusić, ale de Gea zawisł w powietrzu i interweniował na wagę zwycięstwa.

Lazio nadal napierało i w 98. minucie piłka spadła idealnie pod nogi Pedro, który dowodził atakiem swojej drużyny. Hiszpan bez zastanowienia oddał strzał, ale trafił w słupek, a futbolówka toczyła się wzdłuż linii bramkowej. Ostatecznie nie wapdła ona do siatki. Niesamowita końcówka z happy-endem dla przyjezdnych, którzy przełamali swoją niemoc. W dodatku Fiorentina wygrała trzeci z rzędu bezpośredni mecz z Lazio.

Fot. screen/Twitter

Nad ranem NBA, a za dnia piłkarskie przygody. W wolnych chwilach komentator, który poza wielkimi ligami, niezwykle ceni sobie wyjazdy na boiska okręgówki.

Odbierz 5 zł za każdego gola!
W ostatniej kolejce LM