Liverpool zakończył rekordową serię Bournemouth w Premier League. Salah z pierwszym w tym roku dubletem!

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 01 lutego 2025
Premier League. Liverpool zakończył rekordową serię

W cieniu starcia wicemistrza z mistrzem Anglii – Arsenalu z Manchesterem City, 24. kolejka Premier League stała także pod znakiem rywalizacji Bournemouth z Liverpoolem, czyli drużyn, które przed tą serią gier nie przegrały kolejno 11 i 18 ligowych meczów. Po bezpośrednim starciu tych drużyn zakończyła się rekordowa seria ”Wisienek” w historii ich występów w Premier League. ”The Reds” wygrali bowiem 2:0 po dublecie Mohameda Salaha.

Starcie dwóch od dawna niepokonanych drużyn

Ostatni mecz Bournemouth – przynajmniej według nas – uchodził za najlepszy mecz 23. kolejki Premier League. ”Wisienki” drugi raz z rzędu na własnym stadionie strzeliły pięć goli. Wcześniej tyle ciosów ”na klatę” przyjął West Brom w FA Cup (5:1), a dwa tygodnie później jeszcze wyżej, bo 5:0 na Vitality Stadium rozbite zostało trzecie w tabeli Premier League Nottingham Forest. Bohaterem ”manity” z dwukrotnym triumfatorem Pucharu Europy był Dango Ouattara, który został pierwszym piłkarzem z Burkina Faso z hat-trickiem w Premier League.

Był to już jedenasty z rzędu ligowy mecz podopiecznych Andoniego Iraoli bez porażki. W tym czasie odnieśli oni aż siedem zwycięstw, a cztery razy zremisowali. Tym samym poprzedni rekord kolejnych meczów Bournemouth w Premier League bez porażki został już pobity o cztery. Ich seria bez przegranej była przed tą kolejką trzecią najdłuższą w lidze. Dłużej niepokonani byli tylko Arsenal (ostatnia porażka w 10. kolejce) oraz najbliższy rywal ”Wisienek” – Liverpool, który przegrał jedynie w czwartej kolejce z Nottingham (0:1 u siebie).

Spore szczęście lidera

Gospodarze już w 10. sekundzie oddali pierwszy strzał, gdy tuż po rozpoczęciu meczu Trent Alexander-Arnold dał sobie odebrać piłkę Antoine’owi Semenyo. Reprezentant Ghany poprowadził futbolówkę przez niemal całą połowę Liverpoolowi, ale Alisson nie miał problemów z obroną jego strzału z pola karnego. Z kolei pierwsza próba po stronie gości, po której piłka powędrowała w światło bramki, miała miejsce dopiero kwadrans później. Strzał sprzed ”szesnastki” oddał Cody Gakpo, ale Kepa również nie miał problemów z interwencją.

W 20. minucie piłka już drugi raz w tym meczu odbiła się od obramowania bramki ”The Reds”. Semenyo najpierw przestawił Alexandra-Arnolda, a następnie huknął na bliższy słupek, w który futbolówka trafiła. Z kolei w 13. minucie Justin Kluviert minął z piłką w polu karnym Alexandra-Arnolda i przy linii końcowej uderzył w kierunku bliższego słupka, od którego futbolówka się odbiła i wyleciała poza boisko. W 23. minucie zaś odpowiedział Liverpool, ale Kepa odbił piłkę przed siebie po mocnym strzale z ”szesnastki” Dominika Szoboszlaia.

Salah dołączył do elitarnego gola

Cztery minuty później sędzia Darren England wskazał na ”wapno”, gdy wystawiony z braku laku na nieswojej pozycji (prawej obronie) kapitan Bournemouth Lewis Cook zahaczył od tyłu Cody’ego Gakpo. Do ”jedenastki” podszedł Mohamed Salah i mocnym strzałem pokonał Kepę, który myślał, że Egipcjanin uderzy w środek i nie ruszył się z miejsca. Był to już 20. gol Salaha w sezonie Premier League, czego zresztą dokonał po raz piąty w historii swoich występów w tych rozgrywkach.

W 37. minucie na najmniejszym stadionie w Premier League (zaledwie 11 tysięcy miejsc) przez chwilę zapanowała euforia, gdy David Brooks strzałem lewą nogą z ok. 14 metrów pokonał Alissona, ale sędzia liniowy od razu podniósł chorągiewkę w górę. Po chwili analiza VAR potwierdziła, co od razu zauważył asystent Darrena Englanda. Dogrywający Brooksowi z lewej strony pola karnego piłkę Milos Kerkez znajdował się bowiem na pozycji spalonej w momencie podania od Semenyo.

Spektakularne pudło Kluiverta, które się zemściło

Tuż po przerwie zespół Arne Slota został zepchnięty do defensywy przez gospodarzy, a najgroźniej zrobiło się w 50. minucie, gdy Ryan Christie podał na wolne pole do niepilnowanego Semenyo, ale jego strzał w sytuacji ”sam na sam” nogami obronił Alisson. Na kolejną w tym meczu dogodną sytuację trzeba było czekać… 20 minut. Techniczny strzał lewą nogą sprzed pola karnego oddał Marcus Tavernier, ale piłka już trzeci raz w tym meczu odbiła się od słupka ”The Reds”. Do dobitki z bliskiej odległości dopadł jeszcze Kluivert, ale… nie trafił w bramkę.

Dopiero w 75. minucie Liverpool oddał pierwszy celny strzał celny w drugiej połowie, ale piłka od razu wylądowała w bramce. Zaledwie cztery podania wystarczyły, by ”The Reds” przetransportowali futbolówkę w pole karne rywala. Ostatnie w tej szybkiej kontrze podanie wykonał Curtis Jones, który zagrał do ustawionego z prawej strony pola karnego Salaha. Egipcjanin znakomitym technicznym strzałem pokonał Kepę, a Hiszpan jedynie odprowadzał wzrokiem lecącą w kierunku dalszego słupka piłkę.

W 83. minucie swój zespół do tlenu podłączyć mógł Semenyo, ale odchodząca po jego mocnym strzale sprzed ”szesnastki” futbolówka przeleciała obok bramki. Kilka minut później kropkę nad ”i” mógł postawić Jones, ale po zagraniu górą Szoboszlaia nie trafił czysto w piłkę. Mimo ostatnich minut meczu czujność wciąż zachowywał Alisson, który popisał się znakomitą instynktowną interwencją. Piłkę z lewej strony ”szesnastki” wstrzelił Semenyo, po czym odbiła się od Ryana Gravenbercha, ale Brazylijczyk powstrzymał ją przed wylądowaniem w bramce.

Przed tygodniem Bournemouth rozbiciem Nottingham 5:0 zakończyło serię dziewięciu meczów Forest z rzędu bez porażki. Tym razem zaś to Liverpool przerwał rekordową serię ”Wisienek” w historii ich występów w Premier League. Z kolei podopieczni Arne Slota nie przegrali już 19. z rzędu ligowego meczu. Ich przewaga nad drugim w Arsenalem wzrosła już do dziewięciu punktów i wcale nie musi wrócić do wyjściowych przed tą kolejką sześciu punktów, bowiem ”Kanonierów” czeka starcie z Manchesterem City.

fot. screen Viaplay

Przede wszystkim fan uniwersum polskiej piki. Dzięki mistrzostwu Leicester stał się fanem Premier League. Rodowity poznaniak.

Odbierz 250 zł dla nowych graczy Betfan
Za wygraną Arsenalu lub Manchester City
Arsenal vs Manchester City
Powyżej 2,5 bramki w meczu
kurs
1,74