FC Barcelona znów zdemolowała Valencię. Bohaterem zastępca Lewandowskiego

Napisane przez Mateusz Dukat, 06 lutego 2025
Barcelona

Trwający tydzień fanom hiszpańskiej piłki upływa na śledzeniu ćwierćfinałów Pucharu Króla. Jednym z hitów tegorocznych meczów fazy 1/4 finału było starcie Valencii z FC Barceloną. Przed dwoma tygodniami w ramach ligowej potyczki podopieczni Hansiego Flicka pokonali ekipę ze wschodu Hiszpanii aż 7:1. W starciu wyjazdowym Katalończycy znów z dziecinną łatwością rozprawili się z rywalem – tym razem licznik zatrzymał się na wyniku 5:0.

Początek na najwyższych obrotach

FC Barcelona już od pierwszego gwizdka pokazała swoje największe atuty. Owoce ofensywnej gry na starcie spotkania „Blaugrana” zebrała już w trzeciej minucie, kiedy to gości na prowadzenie wyprowadził zastępujący Roberta Lewandowskiego Ferran Torres. Hiszpański napastnik najpierw otrzymał idealne, prostopadłe podanie od lewego obrońcy – Alejandro Balde, a następnie dokładnym strzałem po ziemi pokonał bramkarza Valencii – Stole Dimitrievskiego.

Podobnie jak w ostatnim meczu przeciwko „Nietoperzom”, po zdobytej bramce Torres nie okazywał radości. Wszystko przez szacunek do swoich piłkarskich korzeni. 24-latek jest bowiem wychowankiem klubu z Mestalla.

W 16. minucie na tablicy wyników widniał już rezultat 2:0. Strzelcem gola znów był Ferran Torres, który dobił piłkę po trafieniu w słupek Lamine Yamala. Początkowo sędzia asystent dopatrzył się spalonego, jednak po krótkiej analizie arbiter główny – Ortiz Arias anulował wcześniejszą decyzję i wskazał na środek boiska.

Minęło kolejne siedem minut, a wynik podwyższył Fermin Lopez. Pomocnik przelobował Dimitrievskiego, a następnie trafił do pustej bramki. Przy golu na 3:0 docenić należy także światowej klasy podanie Pedriego.

Po stracie bramki nie mająca już nic do stracenia Valencia w końcu zdecydowała się przeprowadzić atak. Próba ofensywna zakończyła się strzałem zza pola karnego. Wówczas dobrym refleksem popisał się jednak Wojciech Szczęsny, który znów potwierdził, że zasłużenie dzierży rolę pierwszego bramkarza.

Trzydziesta minuta spotkania przyniosła kolejne, już czwarte trafienie „Dumy Katalonii”. Swojego trzeciego gola strzelił wtedy – a jakże – Ferran Torres. Tym razem były zawodnik Manchesteru City wypracował sobie pozycję przed „szesnastką” i po zgraniu Raphinhi oddał lekki, aczkolwiek niewygodny strzał na bramkę Dimitrievski. Po bramce napastnik celebrował hat-tricka z przebywającym na ławce rezerwowych Danim Olmo.

Na Mestalla kibice mieli już dość. W transmisji widać było liczne grupy ludzi wychodzących ze stadionów po 1/3 spotkania.

FC Barcelona jak Midas

Po przerwie ku zdziwieniu wielu kibiców to Valencia przejęła inicjatywę. Poskutkowało to trafieniem Umara Sadiqa w 47. minucie, po którym asystent podniósł chorągiewkę w geście spalonego. Chwilę później gospodarze znów byli bliscy zdobycia bramki honorowej, gdyż w polu karnym FC Barcelony doszło do ewidentnego faulu na piłkarzu Valencii. I tutaj po raz kolejny wkracza „Pan Ofsajd”, gdyż sędziowie VAR we wcześniejszej akcji znów dopatrzyli się nieprzepisowego ustawienia gracza „Nietoperzy”. Jak nie idzie, to idzie…

Z przymrużeniem oka można stwierdzić, że w 59. minucie spotkania wszystko wróciło do normy, gdyż to właśnie wtedy siedemnastoletni Lamine Yamal strzelił piątego gola dla FC Barcelony. Młokos z La Masii ustawił sobie piłkę na lepszą, lewą nogę, a następnie celnie uderzył po ziemi. Przy strzale Hiszpana o wiele lepiej interweniować powinien Stole Dimitrievski.

Po piątym trafieniu szkoleniowiec „Blaugrany” – Hansi Flick zdecydował się na solidne roszady. W 64. minucie boisko opuścili Pedri oraz Raphinha, a zastąpili ich kolejno: Marc Casado i wracający po prawie miesięcznej pauzie Dani Olmo. Wcześniej, na początku drugiej połowy 59-latek zdjął obrońców – Pau Cubarsiego, a także Alejandro Balde i wpuścił Inigo Martineza z Gerardem Martinem.

Końcowe fragmenty spotkania nie należały do najciekawszych. Zbici i wygwizdywani przez własnych kibiców gospodarze nie próbowali zbytnio uratować sportowego honoru choćby jednym golem, a przyjezdni nie mieli ogromnego parcia, aby za wszelką cenę strzelać kolejne gole. Największe „parcie na szkło” wśród graczy „Blaugrany” zdecydowanie miał Lamine Yamal, który kilkukrotnie popisywał się efektownym dryblingiem i niekonwencjonalnymi podaniami z tak zwanej „pierwszej piłki”.

Ostatecznie jednak żadna z prób nie zakończyła się podwyższeniem wyniku, a mecz zakończył się okazałym zwycięstwem. Wielka Barcelona wygrała to spotkanie wynikiem 5:0.

Litość? Raczej umiejętne zarządzanie siłami. Już w najbliższą niedzielę (9 lutego) „Dumę Katalonii” czeka bowiem mecz w rozgrywkach La Liga przeciwko Sevilli. Teraz podopieczni Flicka śmiało mogą jednak się cieszyć z awansu do półfinału Copa del Rey, gdzie w dwumeczu zmierzą się z kimś z trójki:

  • Atletico Madryt
  • Real Madryt
  • Real Sociedad

Losowanie par 1/2 finału Copa del Rey  przyszłą środę, 12 lutego. 

fot. screen X – TVP Sport

Jego pierwsze wspomnienie z piłką to EURO 2012. W dziennikarstwie najbardziej ceni sobie pracę w terenie, podczas której opisuje to, co dzieje się na najważniejszych stadionach w kraju. Prywatnie kibic FC Barcelony.

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)