Tottenham przeskoczył w tabeli Manchester United. Maddison odpowiedział na krytykę

Napisane przez Mariusz Orłowski, 16 lutego 2025

Tottenham przełamał kryzys po odpadnięciu z dwóch krajowych pucharów. W hicie (tylko z nazwy) Premier League pokonał Manchester United. Bohaterem został James Maddison, który golem odpowiedział na… krytykę Roya Keane’a. Dla Anglika był to pierwszy mecz po kontuzji łydki, przez którą nie grał w pięciu meczach. 

Dwa szpitale

W obliczu ogromnych kłopotów kadrowych na ławce United znalazł się… syn Darrena Fletchera – Jack. Amad Diallo jest kontuzjowany i wypadł do końca sezonu. Uszkodził więzadła w kostce podczas treningu. Na początku lutego więzadła zerwał Lisandro Martinez. To gracze podstawowego składu. Ruben Amorim nie może też skorzystać z: Manuela Ugarte, Kobbiego Mainoo, Luke’a Shawa, Jonny’ego Evansa, Masona Mounta i Altaya Bayindira.

Forma Manchesteru United jest niezła, ale… w krajowych i europejskich pucharach. W lidze to już tak ciekawie nie wygląda. Dopiero co z Old Trafford trzy punkty wywiozło Crystal Palace, a wcześniej była też porażka „Czerwonych Diabłów” z Brighton. Ekipa Amorima wyglądała tam na totalnie bezradną. W trochę naciąganym hicie przyszło jej się zmierzyć z… jeszcze gorszym Tottenhamem!

„Koguty” przed starciem miały nawet mniej punktów. Defensywa tej ekipy jest mocno przypadkowa. Grać musi Ben Davies i specjalnie wypożyczony Kevin Danso. Jedyny podstawowy piłkarz z tej formacji to Pedro Porro. Wobec problemów w ataku z kolei Tottenham wypożyczył Mathysa Tela. W fatalny sposób zaprzepaścił szansę na finał Pucharu Ligi, przegrywając aż 0:4 z Liverpoolem. Odpadł też z Pucharu Anglii po porażce na Villa Park. Stracił w krótkim czasie dwie szanse na krajowe trofeum. Ange Postecoglou również ma w zespole szpital:

  • obrońcy – Destiny Udogie, Cristian Romero, Micky van de Ven i Radu Dragusin
  • napastnicy – Timo Werner, Richarlison i Dominic Solanke

Maddison zadał cios w „żywym” meczu

Bardziej nakręceni wyszli piłkarze Tottenhamu. To oni zaczęli atakować ze skrzydeł – groźne dośrodkowania posłali Son oraz Djed Spence. Posiadanie piłki gospodarzy wynosiło aż 80% po kilku minutach. Kiedy już zaatakowali goście, to trzema strzałami w krótkim czasie. W 10. minucie Guglielmo Vicario musiał interweniować podwójnie – najpierw po strzale Rasmusa Hojlunda, a potem w bardziej efektowny sposób po uderzeniu Garnacho. Trzeci strzał Diogo Dalota z kolei zablokował Ben Davies. Zrobiło się bardzo gorąco pod bramką „Kogutów”.

Minęły trzy minuty i to Tottenham wyprowadził zabójczy cios. Także potrzebował do tego trzech strzałów w jednej akcji. Pierwszy Sona został zablokowany przez Mazraouiego, ale piłka trafiła jeszcze do Bergvalla, który zmusił Onanę do obrony. Ten wybił jednak piłkę tak, że dopadł do niej Maddison. Zareagował najszybciej i posłał dobitkę z czterech metrów do siatki i celebrował trafienie uciszeniem… Roya Keane’a. Mówił on o tym, że Maddison nie jest piłkarzem, którego powrót poprawi sytuację.

Tottenham poszedł za ciosem i nadal dominował w posiadaniu piłki. Goście obudzili się za sprawą indywidualnej akcji Zirkzee oraz przede wszystkim tej Alejandro Garnacho. Argentyńczyk w 23. minucie zmarnował rewelacyjną szansę – miał 10 metrów do bramki, czystą pozycję, wystarczyło strzelić po dalszym rogu. Uderzył fatalnie, przenosząc piłkę wyraźnie nad poprzeczką. Mecz się ewidentnie rozkręcił. Kolejny strzał oddał Mathys Tel, jednak tym razem Onana zbił piłkę na rzut rożny. Bardzo aktywny był Son. To on wypracował świetną szansę Francuzowi.

W pierwszej połowie obejrzeliśmy 13 strzałów (pięć celnych), kilka interwencji bramkarzy no i bramkę Maddisona. Tottenham wyraźnie dominował w posiadaniu piłki – miał w tej statystyce 67%.

Garnacho vs Vicario

Alejandro Garnacho w 54. minucie miał kolejną świetną szansę. Wyszedł do prostopadłej piłki od Zirkzee, ładnie sobie przyjął, napędził się, ale uderzyłprosto w Vivario, a później zamiast dobijać, to postanowił wycofać piłkę do… kompletnie nikogo. Błysnął podaniem Joshua Zirkzee’ego. Garnacho strzelał i strzelał, ale trafić nie mógł. W 58. minucie Vicario musiał się już przez niego wykazać nie lada paradą. „Czerwone Diabły” się rozkręcały, ale miały tylko „momenty”.

Tottenham głównie naciskał

To nie, że Tottenham tylko się bronił. Nabijał statystyki kolejnych strzałów – w kwadrans oddał ich aż dziewięć, większość z nich jednak niecelnych, zablokowanych albo niegroźnych. To pokazywało jednak, że oglądaliśmy żywiołowy mecz i co chwilę coś działo. Tottenham nie miał najmniejszego problemu, żeby dostać się w pole karne rywali. Bardzo dużo strzelał, ale większość tych strzałów nie była z całkowicie czystych pozycji. Dopiero w 78. minucie Dejan Kulusevski miał świetną szansę, ale uderzył lekko i w środek bramki.

W końcowych minutach paradoks jest taki, że to… Tottenham był bliżej zdobycia bramki na podwyższenie prowadzenia. „Koguty” właśnie w taki sposób broniły się przed wyrównaniem – właśnie atakując i nabijając kolejne strzały do statystyk. W samej drugiej połowie było na ich koncie aż 17. Najczęściej uderzał Mathys Tel (siedmiokrotnie). Doskonały mecz rozegrał lewy obrońca Tottenhamu Djed Spence. To było dobre, ofensywne spotkanie na Tottenham Hotspur Stadium.

Fot. scren viaplay

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka to hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Lubi spędzić weekend z Ekstraklasą.

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)
Real Madryt vs Manchester City
Obie drużyny strzelą gola
kurs
1,34
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)