Guirassy rozmontował rywala czterema bramkami! Borussia urządziła sobie kanonadę strzelecką

Napisane przez Gabriel Stach, 22 lutego 2025
Borussia vs Union

Borussia Dortmund może mieć spore powody do zadowolenia po ostatnim meczu w niemieckiej pierwszej Bundeslidze. W porównaniu do poprzednich spotkań, tym razem pokazała się z bardzo dobrej strony i zaprezentowała wysokiej jakości ofensywny futbol. Wygrała aż 6:0, zaś Niko Kovac odniósł swoje pierwsze zwycięstwo z dortmundczykami na krajowym podwórku. Bohaterem tego starcia okazał się nie kto inny jak Serhou Guirassy, który czterokrotnie wpisał się na listę strzelców.

Borussia w końcu z trzema punktami w Bundeslidze

Po serii fatalnych występów w ostatnich tygodniach, a nawet miesiącach, Borusssia Dortmund w końcu zagrała tak, jakby chcieli tego kibice – podopieczni Niko Kovaca zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo 6:0 nad stołecznym Unionem. Na listę strzelców wpisali się Diogo Leite (samobójcze trafienie), Maximilian Beier oraz Serhou Guirassy, który strzelił aż cztery gole. Mając na uwadze sytuacje bramkowe, nikt nie pogniewałby się, gdyby klub z Zagłębia Ruhry wygrał nawet o dwie lub trzy bramki więcej. To był pokaz siły.

Zgodnie z przewidywaniami niemieckiej prasy obie ekipy rozpoczęły mecz na Signal Iduna Park w miarę najmocniejszych jedenastkach. Niko Kovac zdecydował się na mocno ofensywne zestawienie, stawiając chociażby na Adeyemiego, Reynę oraz Beiera, co w gruncie rzeczy przełożyło się na wiele sytuacji podbramkowych. W jakich składach zagrały Borussia oraz Union?

Borussia Dortmund XI:

Gregor Kobel – Julian Ryerson, Emre Can, Nico Schlotterbeck, Ramy Bensebaini – Marcel Sabitzer, Pascal Gross – Karem Adeyemi, Gio Reyna, Maximilian Beier – Serhou Guirassy.

Union Berlin XI:

Frederik Ronnow – Josip Juranovic, Danilho Doekhi, Diogo Leite, Tim Rothe – Rani Khedira, Lucas Tousart – Jeong Woo-Yeong, Andreas Schaefer, Benedict Hollerbach – Andrej Ilic.

Spokojnie już do przerwy

Spotkanie  rozpoczęło się pod dyktando berlińczyków, którzy już w pierwszych trzech minutach przenieśli ciężar gry na boisko BVB i starali się czym prędzej objąć prowadzenie. Kiedy wydawało się, że Borussia znów będzie miała ciężary, to szybko wyprowadziła wszystkich fanów z błędu, przejmując kontrolę nad grą po zaledwie kilku minutach od rozpoczęcia meczu. Pierwsza dobra okazja nadarzyła się już w szóstej minucie, ale Frederik Ronnow skutecznie wybronił uderzenie Pascala Grossa. Pojedynek w pierwszych kilkunastu minutach był w miarę spokojny.

W 23. minucie powinno być 1:0 dla gospodarzy, ale strzał Adeyemiego w ostatniej chwili został zablokowany przez Danilho Doekhiego. Kilkadziesiąt sekund później padła jednak upragniona bramka dla BVB – Ryerson uderzył z dystansu, zaś piłkę nieszczęśliwie przy próbie bloku, do własnej siatki wpakował Diogo Leite. Union chciał odpowiedzieć błyskawicznie – w 28. minucie bliski szczęścia był Ilic, ale zmarnował świetną okazję i wynik nie uległ zmianie.

Borussia wiedziała jednak, że jednobramkowe prowadzenie jest bardzo niebezpieczne, dlatego też Adeyemi i spółka robili wszystko, co w swojej mocy, aby strzelić kolejnego gola. Sztuka da udała się na pięć minut przed końcem pierwszej połowy. Pascal Gross posłał idealną piłkę ze skrzydła wprost na głowę Serhou Guirassy’ego, który bez najmniejszych problemów zmusił golkipera gości do kapitulacji. Ostatecznie pierwsze 45 minut zakończyło się w pełni zasłużonym 2:0 dla zespołu z Dortmundu.

Guirassy show! Borussia sobie postrzelała

Po zmianie stron Borussia wydawała się być nieco ospała, co też starali się od razu wykorzystać przyjezdni – pierwsza szansa nadarzyła się po stałym fragmencie gry w 52. minucie, ale Doekhiemu zabrakło kilku centymetrów. Gospodarze momentalni się przebudzili i kilkadziesiąt sekund później Guirassy był o krok od dubletu – na jego nieszczęście futbolówka po uderzeniu z półwoleja minimalnie przeleciała obok słupka Unionu. Po godzinie gry berlińczycy po raz kolejny rzucili się do ataku, ale Schlotterbeck wraz z kolegami trzymali się dzielnie.

Borussia nie zamierzała jednak zwalniać tempa – idąc za ciosem – podopieczni Kovaca doprowadzili do stanu 3:0, zaś swojego drugiego gola strzelił niezawodny w tym sezonie Serhou Guirassy, który po raz drugi w tym spotkaniu, wykorzystał świetne podanie Grossa. Kto jednak powiedział, że dortmundczycy zadowolą się tylko trzema trafieniami!?

Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry kropkę nad i postawił nie kto inny jak Serhou Guirassy! Gwinejczyk tym razem nie musiał się zbytnio wysilać i z lekkością skompletował hat-tricka, który był zarazem jego pierwszym w barwach BVB. Wydawać się mogło, że Borussia odpuści, ale Guirassy był zupełnie innego zdania i w 83. minucie po raz czwarty wpisał się na listę strzelców! Swoją trzecią asystę zaliczył Pascal Gross, który dograł ze skraju pola karnego, gdzie czekał już Gwinejczyk. Mimo trudnej sytuacji, napastnik Borussii przepchnął rywala i głową skierował piłkę do siatki.

W samej końcówce starcia rozbitego już rywala z Berlina dobił Maximilian Beier, który dołożył swoje trzy grosze i zdobył bramkę na 6:0. Choć kilkadziesiąt sekund wcześniej Ronnow dosłownie popisał się dwoma fenomenalnymi interwencjami, tym razem był już bezradny wobec mizerii, której po raz kolejny dopuścili się jego koledzy w obronie. Ostatecznie sędzia nie chcąc już bardziej upokarzać berlińczyków odgwizdał koniec, choć Borussia miała jeszcze apetyt na kolejne bramki. Kovac w końcu się doczekał i odniósł pierwsze zwycięstwo w Bundeslidze, odkąd przejął obowiązki trenera BVB.

Tydzień przerwy dla BVB i Unionu

Jeśli mowa o kolejnym wyzwaniu w sezonie ligowym 2024/25, to podopieczni Niko Kovaca do akcji wracają dokładnie za tydzień – w przyszłą sobotę (1 marca) zmierzą się oni na trudnym terenie z ekipą FC St. Pauli, która na własnym podwórku prezentuje się bardzo dobrze i niejednokrotnie sprawiała już wiele problemów przyjezdnym. Początek tego starcia zaplanowano o 15:30. W przypadku Unionu, dzień później (2 marca) zagra on z innym beniaminkiem Bundesligi – Holstein Kiel. Początek tego pojedynku beniaminków o 15:30.

Fot. Screen X/Viaplay

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)
Lech Poznań vs Zagłębie Lubin
Ponad 9,5 rzutu rożnego w meczu
kurs
1,64
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)