Trzy piękne gole dały… trzy punkty. Pragmatyczny Lech zwyciężył nad Zagłębiem Lubin

Napisane przez Mateusz Dukat, 23 lutego 2025
Walemark Lech

Podczas niedzielnego popołudnia walczący o przełamanie Lech Poznań mierzył się u siebie z zespołem Zagłębia Lubin. Spotkanie to było kluczowe dla obu zespołów – z jednej strony „Kolejorz” potrzebował trzech punktów, aby wrócić na pierwsze miejsce w tabeli, natomiast porażka Zagłębia mocno komplikowała ich sytuację w kontekście utrzymania. Ostatecznie na ENEA Stadionie zwyciężyli Wielkopolanie, którzy pokonali gości z Dolnego Śląska 3:1.

Wymiana ciosów – Walemark bohaterem

Już od samego początku spotkania piłkarze Lecha Poznań, a konkretnie Patrik Walemark zafundowali kibicom emocje na najwyższym poziomie. Wszystko przez rzut wolny, do którego doszło w drugiej minucie meczu. Wówczas szwedzki skrzydłowy „Kolejorza” popisał się kapitalnym strzałem z ponad dwudziestu metrów. Uderzenie Walemarka „po drodze” przełamało jeszcze ręce Dominika Hładuna, a następnie powędrowało w samo okienko bramki Zagłębia.

Tym trafieniem Szwed potwierdził, że warto było wykupić go z holenderskiego Feyenoordu Rotterdam. Informacja o podpisaniu kontraktu przez Walemarka została podana publicznie kilka tygodni temu  – w przerwie meczu przeciwko Widzewowi Łódź.

Po objęciu prowadzenia, ku zdziwieniu chyba wszystkich oglądających ten mecz, to zespół gości przejął inicjatywę i kilkukrotnie był naprawdę bliski doprowadzenia do wyrównania. Podopieczni Marcina Włodarskiego zagrożenie stwarzali głównie ze stałych fragmentów, chociaż trzeba stwierdzić, że ataki pozycyjne lubinian również sprawiały kłopoty obrońcom Lecha.

Gol na 1:1 padł dosyć szybko – w 12. minucie spotkania, kiedy to znakomitą wrzutkę na pole karne posłał Jakub Kolan. Po podaniu pomocnika Zagłębia piłka trafiła na głowę Damiana Michalskiego, który dzięki pokonaniu Bartosza Mrozka mógł świętować pierwszego gola strzelonego w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy.

Ten mecz miał jednak w sobie coś z piłkarskiej magii, czego w 19. minucie dowiódł nikt inny jak oczywiście Patrik Walemark. Tym razem 23-latek spróbował dryblingu, po czym oddał finezyjny strzał ze swojej wiodącej, lewej nogi. Dzięki temu trafieniu „Kolejorz” znów objął prowadzenie i w wirtualnej tabeli znajdował się na pierwszym miejscu.

Po tym, jak Lech strzelił drugiego gola w tym spotkaniu, tempo spotkania nieco zwolniło. Mecz raczej toczył się w środku pola, a Niebiesko-Biali uspokoili dotychczasowe, szybko rozgrywane ataki. Ostatnie fragmenty pierwszej części spotkania należały jednak do Zagłębia. W okolicach 40. minuty meczu „Miedziowi” grali podobnie, jak na początku. Na szczęście ponad piętnastu tysięcy kibiców Lecha zgromadzonych na ENEA Stadionie goście nie zdołali już wyrównać.

Lech wciąż liderem

Druga część spotkania rozpoczęła się od sytuacji, której zdecydowanie chcielibyśmy uniknąć. W 47. minucie meczu Michał Nalepa z pełną agresją kopnął w żebra zmiennika Lecha – Aliego Gholizadeha. Irańczyk przez dłuższą chwilę był pod opieką klubowych lekarzy i na szczęście mógł kontynuować grę. Powrót na boisko skrzydłowego nie przekreśla jednak dyskusji o tym, czy w tej sytuacji sędzia Piotr Lasyk nie powinien wyciągnąć czerwonej kartki. Arbiter zdecydował się jednak na „żółtko”, a ewentualny as kier nie był nawet konsultowany z wozem VAR.

Jeśli chodzi jednak o układ sił na boisku, znowu to Zagłębie Lubin było bliższe strzelenia kolejnego gola. W 63. minucie – wydawałoby się – idealną sytuację miał piłkarz, który chwilę wcześniej zastąpił schodzącego Dawida Kurminowskiego – Kajetan Szmyt. Wychowanek Warty Poznań dobrze odnalazł się w zamieszaniu na polu karnym Lecha, po czym oddał celny strzał w stronę bramki. Kibice Zagłębia śmiało mogli już oczyma wyobraźni widzieć piłkę trzepoczącą w siatce, jednak w ostatniej chwili futbolówkę niemalże z linii bramkowej wybił Radosław Murawski.

Ta akcja była, może jeszcze nie czerwonym, ale – nomen omen – pomarańczowym światłem dla Lecha, który w drugiej połowie grał zdecydowanie zbyt pragmatycznie i w zasadzie prosił się o kłopoty. Poza pojedynczymi błyskami Afonso Sousy w ofensywnych poczynaniach „Kolejorza” trudno było bowiem szukać jakichkolwiek pozytywów.

Końcówka meczu, na przekór wszystkim, przyniosła kolejnego gola dla Lecha Poznań. Zdobywcą bramki dającej spokój „Kolejorzowi” okazał się być prawy obrońca – Rasmus Cartensten. W 79. minucie meczu Duńczyk otrzymał podanie od Filipa Jagiełły, po którym oddał silne uderzenie, które – stwierdzając z przymrużeniem oka – prawie rozerwało siatkę w bramce Zagłębia.

Po golu na 3:1 myśli „Miedziowych” o zapunktowaniu w Poznaniu wydawały się już tylko odrealnionym myśleniem życzeniowym. W obliczu dwubramkowego prowadzenia Niels Frederiksen zarządził jeszcze jedną, defensywną zmianę, po której lewego obrońcę – Michała Gurgula zastąpił stoper – Bartosz Salamon. Zwarta gra obronna „Kolejorza” doprowadziła do właściwie bezstresowych ostatnich minut, co z kolei spowodowało powiększenie ligowego dorobku o kolejne trzy punkty. Zwycięstwo nad Zagłębiem Lubin oznacza, że po dwudniowym prowadzeniu Rakowa Częstochowa, Lech wraca na fotel lidera. Przewaga nad „Medalikami” wciąż wynosi jednak tylko jeden punkt.

fot. PressFocus

Jego pierwsze wspomnienie z piłką to EURO 2012. W dziennikarstwie najbardziej ceni sobie pracę w terenie, podczas której opisuje to, co dzieje się na najważniejszych stadionach w kraju. Prywatnie kibic FC Barcelony.

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)
Lech Poznań vs Zagłębie Lubin
Ponad 9,5 rzutu rożnego w meczu
kurs
1,64
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)