Raków Częstochowa podtrzymał serię zwycięstw. Sprawę przesądził dublet Norwega

Napisane przez Mikołaj Duda, 03 marca 2025
Raków

Na zakończenie 23. kolejki Ekstraklasy Raków Częstochowa na swoim stadionie podejmował walczącą o utrzymanie Lechię Gdańsk. Jak można było spodziewać się przed pierwszym gwizdkiem gospodarze pewnie sięgnęli po zwycięstwo. Sprawę załatwił dublet Jonatana Brauta Brunesa i samobój Bujara Pllany. Dla gości strzelił Tomasz Wójtowicz. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem drużyny Marka Papszuna wynikiem 3:1.

Raków potrzebował zwycięstwa, by utrzymać dystans do lidera

Obie drużyny już raz mierzyły się w tym sezonie Ekstraklasy. Na stadionie w Gdańsku lepszy okazał się Raków Częstochowa. Za sprawą Rifeta Kapicia na prowadzenie wyszli gospodarze, jednak trafienia w samej końcówce Patryka Makucha i Jonatana Brauta Brunesa przesądziły o końcowym rezultacie.

Raków Częstochowa wciąż jest w walce o mistrzostwo Polski. Drużyna Marka Papszuna zdecydowanie nie zachwyca stylem gry, jednak jest skuteczna w swoich działaniach i regularnie dopisuje do swojego dorobku kolejne punkty. Przed meczem było wiadome, że w przypadku zwycięstwa wróci na drugie miejsce w tabeli tuż za liderującym Lechem Poznań.

Jednokrotny mistrz Polski potrzebował chwili, by zaadaptować się do nowej rundy. Raków zaczął wiosnę od bezbramkowego remisu z Cracovią i porażki z GKS-em Katowice. W następnych tygodniach przyszły już oczekiwane zwycięstwa. Z Lechem w Poznaniu i przed własną publicznością z Górnikiem Zabrze. Łącznie drużyna z Częstochowy miała po 22 kolejkach 43 punkty.

Lechia Gdańsk na przekór wszystkim pozaboiskowym problemom całkiem udanie radzi sobie w drugiej fazie sezonu. Pod wodzą nowego trenera – Johna Carvera przez długi czas była niepokonana. Zmieniło się to dopiero w ostatnim meczu, w którym przed własną publicznością przegrała z Puszczą Niepołomice.

Nie zmienia to faktu, że beniaminek na wiosnę sensacyjnie pokonał Lecha Poznań zmierzającego po dziewiąte mistrzostwo w historii klubu. Do tego Lechii udało się zwyciężyć z Zagłębiem i wywalczyć cenny punkt z Motorem Lublin. Dobre rezultaty mogły w Gdańsku przywrócić wiarę w utrzymanie. Łącznie klub z Trójmiasta przed tym meczem znajdował się na przedostatnim miejscu z dorobkiem 21 punktów.

Jonatan Braut Brunes show

Ekspresowo zaczęło się strzelanie tego wieczoru na stadionie w Częstochowie. W pierwszej akcji meczu jeszcze przed upływem minuty rywalizacji podyktowany został rzut wolny za faul Maksyma Chłania. Ukrainiec został ukarany żółtą kartką, przez co w następnej kolejce będzie zmuszony pauzować.

Dośrodkowanie Iviego Lopeza wzbudziło duże zamieszanie w szeregach obronnych gości. To nieporozumienie bez skrupułów wykorzystał Jonatan Braut Brunes, który niemal z linii wpakował piłkę do siatki. Dla kuzyna Erlinga Haalanda był to piąty gol na boiskach Ekstraklasy. Długo trwała analiza, czy Norweg nie znajdował się na spalonym, jednak finalnie sędzia wskazał, że Raków w pełni prawidłowy sposób objął prowadzenie.

Dziesięć minut później wydawało się, że podopieczni Johna Carvera kompletnie niespodziewanie doprowadzili do wyrównania. W sytuacji jeden na jeden Kacpra Trelowskiego pokonał Tomas Bobcek. Tym razem Marcin Szczerbowicz bez zawahania pokazał, że w momencie podania Słowak był na pozycji spalonej. Jak pokazały powtórki była to dobra decyzja arbitra.

Raków tego dnia był bezlitosny i miał zamiar wykorzystywać każdy błąd przeciwnika. Po kwadransie rywalizacji piłka po fatalnym podaniu jednego z obrońców trafiła pod nogi Iviego Lopeza. Hiszpan znalazł się w doskonałej okazji, jednak stracił równowagę i futbolówkę spod swoich nóg. Dopadł do niej Jonatan Braut Brunes, który nie miał problemu, by po raz drugi w tym spotkaniu pokonać Szymona Weiraucha.

Dwa gole Lechii… tylko jeden strzelony do niewłaściwej bramki

Po piorunującym kwadransie Raków nie był aż tak skoncentrowany na ofensywie. Kontrolował przebieg meczu, pozwalał na bardzo mało swojemu rywalowi. W dalszej fazie meczu brakowało konkretów z obu stron. W pierwszej połowie już nic więcej się nie wydarzyło i piłkarze schodzili na przerwę przy dwubramkowym prowadzeniu gospodarzy.

Gdy już wydawało się, że wynik raczej się nie zmieni i Lechia już nie powalczy w tym meczu to 20 minut przed końcem gola kontaktowego strzelił Tomasz Wójtowicz. Całkowicie zasłonięty był Kacper Trelowski, przez co nie miał czasu, by zareagować na płaskie kompletnie niesygnalizowane uderzenie byłego zawodnika Ruchu Chorzów. Dla młodzieżowca była to debiutancka bramka po transferze do Gdańska.

Jednobramkowa przewaga gospodarzy nie potrwała zbyt długo. Raków zaledwie po kilkudziesięciu sekundach mógł cieszyć się z trzeciego trafienia. Płaskie dośrodkowanie rezerwowego Erika Otieno przeciął Bujar Pllana. Zrobił to na tyle niezdarnie, że zamiast oddalić zagrożenie to wpakował piłkę do własnej bramki.

Mimo starań Lechii do ostatniego gwizdka sędziego wynik już nie uległ zmianie. Raków zanotował trzecie zwycięstwo z rzędu i pokazał innym drużynom z czołówki, że wciąż nie odpuścił walki o mistrzostwo Polski. Sytuacja gdańszczan wciąż jest bardzo ciężka. Nie tylko przez to co na boisku, a przede wszystkim przez nieudolne zarządzanie władz klubu.

Fot. Screen Canal Plus Sport

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)
Raków Częstochowa - Lechia Gdańsk
Obie strzelą
kurs
2.01
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)