„Madrycki taniec z gwiazdami”. Real Madryt wykorzystał potknięcie Atletico

Napisane przez Krzysztof Małek, 09 marca 2025

Real Madryt na widok Rayo dostaje białej gorączki. Jest to szczególnie niewygodny rywal. Zdarzały się już „Królewskim” wpadki z ekipą z Vallecas. Chociażby pierwszy mecz tego sezonu z grudnia ubiegłego roku dowiódł tej tezy, gdyż skończył się remisem 3;3. Tym razem na Santiago Bernabeu brylował już tylko jeden zespół. Gospodarze wygrali to spotkanie 2:1 i zrównali się punktami z Barceloną w tabeli La Liga. 

Przed meczem:

Real Madryt – Rayo Vallecano może nie brzmi jak hit kolejki, ale historia spotkań tych drużyn pokazuje, że potrafią dostarczyć emocji. Wystarczy przypomnieć ich pierwsze starcie w tym sezonie, które na Vallecas zakończyło się remisem 3:3. „Franjirrojos” to rywal z gatunku niewygodnych, zawsze walczących do końca.

Podopieczni Carlo Ancelottiego przystępowali do tego meczu z perspektywą rewanżu z Atletico w Lidze Mistrzów, po wtorkowym zwycięstwie 2:1. Dodatkowo, nastroje w drużynie mogły być jeszcze lepsze, ponieważ Atletico sensacyjnie przegrało w lidze z Getafe 1:2. Otworzyła się więc szansa, by wyprzedzić lokalnego rywala w tabeli i zrównać się punktami z Barceloną, której mecz z Osasuną został przełożony z powodu nagłej śmierci klubowego lekarza.

Rayo, obok Getafe, to jedna z rewelacji 2025 roku w La Liga. Do porażki z Barceloną drużyna Inigo Péreza miała na koncie cztery zwycięstwa i jeden remis. Sam mecz z „Blaugraną” mógł potoczyć się inaczej – o wyniku 1:0 przesądził jedynie rzut karny wykorzystany przez Roberta Lewandowskiego. Tym razem sytuację Rayo komplikowała jednak długa lista nieobecnych. Na Santiago Bernabeu nie mogli zagrać m.in. Isi Palazon, Randy Nteka, Abdul Mumin czy Jorge de Frutos – zawodnicy, którzy wielokrotnie odgrywali kluczowe role w zespole. Mimo osłabień goście podeszli do meczu z podniesioną głową, gotowi walczyć o jak najlepszy rezultat.

Składy:

Real Madryt: A. Łunin, L. Vasquez, R. Asencio, D. Alaba, F. Garcia, L. Modric, A. Tchouameni, J. Bellingham, Rodrygo, Vinicius, K. Mbappe,

Rayo: A. Battala, A. Ratiu, F. Lejeune, A. Hernandez, P. Espino, P. Ciss, P. Diaz, A. Embarba, G. Gumbau, P. Chavarria, A. Garcia,

Madryckie show

Gospodarze nie kazali nam długo czekać na pierwszą groźną akcję. Już w 15. minucie Vinicius przejął piłkę tuż przed polem karnym, znalazł trochę wolnej przestrzeni i oddał mocny strzał w kierunku lewego dolnego rogu. Augusto Batalla popisał się jednak świetną interwencją, parując piłkę na słupek. Do odbitej futbolówki dopadł jeszcze Kylian Mbappe, ale tym razem bramkarz Rayo nie musiał się zbytnio wysilać, spokojnie broniąc jego próbę.

Ku rozczarowaniu kibiców Realu, ich zespół zaczął grać nerwowo, popełniając proste błędy. Raul Asencio niemal zaskoczył własnego bramkarza podaniem do Łunina, a w 27. minucie strata Viniciusa zapoczątkowała groźną akcję Rayo. Andrei Rațiu zdecydował się na strzał, lecz uderzył prosto w środek bramki – był to pierwszy wyraźny sygnał ostrzegawczy dla „Królewskich”.

Gdy gra się nie układa, czasem wystarczy jeden błysk, by odmienić losy spotkania. Tak było w 30. minucie, kiedy Kylian Mbappé zdobył swoją 18. bramkę w tym sezonie La Liga. Francuz wciąż goni Roberta Lewandowskiego w klasyfikacji strzelców – Polak ma na koncie 21 trafień. Asystę przy golu zanotował Vinicius, który wraz z Mbappe rozpoczął prawdziwe show.

Zaledwie pięć minut później Real Madryt podwyższył prowadzenie na 2:0. Tym razem błysnął Vinicius, który popisał się fenomenalną indywidualną akcją w polu karnym. Brazylijczyk zakręcił obrońcami Rayo niczym uczestnik „Tańca z Gwiazdami”, po czym precyzyjnym strzałem pokonał Augusto Batallę. Dla Viniciusa było to przełamanie – po raz ostatni trafił do siatki pod koniec lutego w meczu z Gironą.

Real Madryt w tym sezonie ma tendencję do tracenia koncentracji przy korzystnym wyniku. Wystarczy przypomnieć mecz z Deportivo Alaves z początku rozgrywek – „Królewscy” prowadzili 3:0, ale w końcówce dali sobie wbić dwa gole i musieli drżeć o zwycięstwo. Tym razem historia niemal się powtórzyła – choć Real kontrolował spotkanie, na moment stracił czujność.

Rayo, mimo wyraźnej przewagi gospodarzy, nie zamierzało się poddawać. Tuż przed przerwą Pedro Diaz zdobył kontaktowego gola. Piłka odbiła się od poprzeczki i sytuacja była niejednoznaczna – nie było pewności, czy całym obwodem przekroczyła linię bramkową. W Hiszpanii wciąż brakuje technologii goal-line, więc ostatecznie do akcji wkroczył VAR, który potwierdził bramkę dla gości. Nagle zrobiło się 2:1, co zapowiadało emocjonującą drugą połowę. Swoją drogą to była świetna akcja gości. Gra na jeden kontakt i piękny strzał Diaza. Dla niego to była pierwsza bramka w La Liga.

Choć przebicie pierwszej mogło być trudne – trzy gole i prawdziwe „madryckie show” w wykonaniu obu drużyn to kolejny dowód na to, że starcia Realu Madryt z Rayo zawsze dostarczają widowiska.

Real Madryt dowiózł zwycięstwo

Druga połowa rozpoczęła się niemalże spokojnie, aż nagle jedna akcja Realu mogła diametralnie odmienić bieg spotkania. W 55. minucie Kylian Mbappe odebrał znakomite podanie i błyskawicznie oddał strzał zza pola karnego – niestety zabrakło mu precyzji, przez co piłka poleciała obok lewego słupka.

To jednak był jedyny moment, w którym Real próbował przełamać przeciwnika. Drużyna, mimo ręcznego rozegrania drugiej połowy, nie oddała już żadnego celnego strzału na bramkę, co niewątpliwie budziło krytykę wobec podopiecznych Carlo Ancelottiego. Rayo starało się przejąć inicjatywę pod koniec meczu, lecz ich ofensywa nie zdołała zagrażać Łuninowi – choć nie był najpewniejszym punktem, to uniknął błędów.

Ostatecznie Real Madryt dowiózł zwycięstwo 2:1, przeganiając Atletico, które wcześniej sensacyjnie przegrało 1:2 z Getafe. Teraz obie drużyny skupiają się na przygotowaniach do środowego starcia na Metropolitano.

fot. Eleven Sports

 

Miłośnik sportu wszelakiego. Nie odmawia tylko pacierza. W piłce nożnej najbardziej ceni sobie hiszpański styl, dlatego La Liga nie jest mu obca. Prywatnie fan Realu Madryt i Los Angeles Lakers. Typowy kibic sukcesu.

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)
Manchester United - Arsenal
Obie strzelą
kurs
2.03
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)