Sensacja w Gdańsku. Lechia pokonała mistrza Polski

Napisane przez Mikołaj Duda, 29 marca 2025
Lechia

W drugim sobotnim meczu 26. kolejki Ekstraklasy Lechia Gdańsk podejmowała Jagiellonię Białystok. Z jednej strony drużyna rozpaczliwie broniąca się przed spadkiem, a z drugiej wicelider tabeli i mistrz Polski. Faworyt tego starcia mógł być tylko jeden. Gospodarze dokonali jednak czegoś kompletnie niespodziewanego i dzięki bramce Bogdana Viunnyka pokonali drużynę Adriana Siemieńca.

Mecz drużyn z dwóch różnych światów

W poprzednim starciu tych drużyn w bieżącym sezonie PKO BP Ekstraklasy na stadionie w Białymstoku po bramkach Tomasa Silvy, Jesusa Imaza i Mateusza Skrzypczaka lepsza okazała się Jagiellonia. Lechia była w stanie odpowiedzieć tylko trafieniami Bogdana Viunnyka i Maksyma Chłania.

Gdańszczanie w teorii po przerwie reprezentacyjnej powinna być w najwyższej formie z całej stawki, bowiem ten czas spędzili na obozie w Dubaju. Było to o tyle kontrowersyjne z racji, że klub ma wielkie problemy pozaboiskowe i nie jest w stanie być punktualny ze swoimi płatnościami. Sytuacja w tabeli również nie była najlepsza. Podopieczni Johna Carvera po dobrym początku wiosny znów zawodzi. Przed tym meczem zajmowała przedostanie miejsce w tabeli i wiele wskazuje na to, że nie utrzyma się w gronie najlepszych polskich drużyn.

Jagiellonia jest w zupełnie odwrotnej sytuacji. Klub z Białegostoku po zdobyciu mistrzostwa Polski nie spoczął na laurach, tylko znów gra na najwyższym poziomie. Dotarcie do ćwierćfinału Ligi Konferencji nie przeszkadza „Jadze” w notowaniu dobrych wyników na polskich boiskach. Zespół Adriana Siemieńca po wygranej przed przerwą reprezentacyjną z Lechem Poznań wskoczył na drugie miejsce w tabeli, tuż za plecy Rakowa Częstochowa. Wszystko wskazuje na to, że to między tą trójką zostanie stoczony bój o końcowy triumf w PKO BP Ekstraklasie.

Pierwsza połowa bez fajerwerków

Co zaskakujące, początek tego meczu należał do gospodarzy. Może nie stwarzali dobrych sytuacji strzeleckich, ale byli bardziej aktywni i sprawiali lepsze wrażenie. Jagiellonia musiała zmierzyć się z tymi trudnymi warunkami i z czasem udało jej się do tego dostosować. Mocno nerwowi w swoich poczynaniach byli obaj bramkarze. Sławomir Abramowicz prawie stracił piłkę przez zbyt długie czekanie na rozprowadzenie jej dalej. Z kolei Bogdan Sarnawski po swoim piąstkowaniu prawie zaliczył samobója. Na jego szczęście Miłosz Kałahur uratował całą sytuację.

Pierwszy groźny strzał w tym meczu w 33. minucie oddała Lechia. Tomasz Neugebauer nie miał wokół siebie żadnego z rywali, więc zdecydował się na atomowe uderzenie z dystansu. Na raty, ale poradził sobie z nim Sławomir Abramowicz. Chwilę później z podobnego miejsca, ale tym razem już z rzutu wolnego były zawodnik Ruchu Chorzów uderzył bardzo niecelnie.

Pierwsze 45 minut tego meczu zdecydowanie nie zachwyciło. Było dużo walki, fauli, jednak zabrakło najważniejszego – sytuacji bramkowych. Ciężko wskazać, która z drużyn była bliższa objęcia prowadzenia. Żadna ze stron nie była w stanie przejąć inicjatywy nad przebiegiem gry i na poważnie zagrozić swojemu przeciwnikowi. Szczególnie od gości, jako mistrza Polski i wicelidera tabeli trzeba wymagać o wiele więcej. Najlepiej o tym świadczy fakt, że Jagiellonia przez całą pierwszą połowę nie oddała ani jednego celnego strzału.

Lechia zadała decydujący cios

Goście na pierwsze celne uderzenie czekali niemal do 60. minuty rywalizacji. Dopiero wtedy na piłkę wybitą przez jednego z obrońców nabiegł Joao Moutinho. Portugalczyk bardzo dobrze złożył się do woleja, jednak było to za mało, by pokonać Sarnawskiego. Z przebiegu gry na pewno nie był zadowolony Adrian Siemieniec. Z tego powodu do rozruszania ofensywy zostali odesłani Edi Semedo i Lamine Diaby-Fadiga. Jednocześnie Leon Flach zmienił Jarosława Kubickiego, dla którego był to występ przeciwko klubowi, z którego odszedł do „Jagi”.

Zmiany Jagiellonii nie przyniosły nic dobrego, a nawet zaszkodziły. Dośrodkowanie z rzutu rożnego przedłużył Bujar Pllana, a na dalszym słupku już czekał Bogdan Viunnyk, którego nie zdołał upilnować chwilę wcześniej wprowadzony Lamine Diaby-Fadiga. Po sprytnym rozegraniu stałego fragmentu gry Lechia objęła prowadzenie. Dla Ukraińca był to już trzeci gol na przestrzeni czterech dni. 25 marca w barwach młodzieżowej reprezentacji swojego kraju ustrzelił dublet rówieśnikom z Polski.

Goście próbowali odpowiedzieć po straconej bramce, jednak tego popołudnia nic nie wychodziło im tak jak powinno. Tym razem szczelna była defensywa drużyny Johna Carvera, więc bramkarz Lechii był niemal bezrobotny. Z każdą minutą Jagiellonia musiała przesuwać coraz większe siły do ataku, dzięki czemu gospodarze mieli zdecydowanie więcej miejsca przy wprowadzaniu szybkich ataków.

Do końca meczu wynik już nie uległ zmianie i sensacyjna wygrana Lechii stała się faktem. Gospodarze mieli powody do świętowania. Dzięki temu kompletowi punktów po raz pierwszy od wielu miesięcy gdańszczanie opuścili strefę spadkową. Jagiellonia z kolei zmarnowała szansę na awans na fotel lidera, a przy zwycięstwie Lecha spadnie nawet na trzecie miejsce w tabeli.

Fot. screen Canal+ Sport

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

400 ZŁ FREEBET NA START!
ZA MIN. 2 GOLE R. MADRYT Z R. SOCIEDAD
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)