Jacek Zieliński: „Rutkowski bardzo przeżywał moje odejście”

Jacek Zieliński to postać, której nie trzeba przedstawiać polskiemu kibicowi piłki nożnej. Znany szkoleniowiec miał w przeszłości zaszczyt prowadzić m.in. Lecha Poznań czy Cracovię i jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych ligowców. W tym pierwszym z klubów przeżył swoje najlepsze lata kariery trenerskiej, a w dodatku – prowadził tam Roberta Lewandowskiego. Szkoleniowiec Korony Kielce był gościem kanału „Foot Truck”.
Jacek Zieliński vs sędziowie, czyli nie jest tak źle, ale rewelacji brak
Nie tak dawno głośno było o sytuacji z meczu Lecha Poznań z Koroną Kielce, w której to ucierpiał Marcel Pięczek. Koronie ewidentnie należał się rzut karny, którego nie otrzymała. Piłkarz drużyny z województwa świętokrzyskiego złamał żebro i zakończył już sezon. Zieliński nie gryzł się po meczu w język. Łukasz Wiśniowski oraz syn trenera, Tomasz [dziennikarz Eleven Sports – MZ] wrócili do tej kwestii.
– Canal+ robił sondę z trenerami Ekstraklasy. Ja wypowiedziałem się – mamy bardzo dobrych arbitrów, czasem za bardzo szukamy u nich błędów, a nie u siebie. Mam jednak nadal spory problem z VAR-em. On nam nie pomaga, a przeszkadza. Sędziowie często chowają się za tymi z VAR-u, odbiera się im decyzyjność. A gdy powinni się chować… to nie chowają się. Jest 6-8 kamer i nie widzą czegoś, co widzimy od razu… to ja się na to nie godzę.
– Ja nie jestem w piłce przypadkiem, nie wmówi mi się, że to są dobre decyzje. Sorry Adamie [Lyczmański – szef sędziów Ekstraklasy], ale to jest pomylenie odwagi z odważnikiem. (…) Nie jestem w stanie zrozumieć takiego komentarza, zabrzmiało to jak hipokryzja, a szanuję Adama bardzo.
– Sędziowie są przekonani o swojej nieomylności, błędy się tuszuje. Mam wrażenie, że buduje się między nami jakąś szybę. Ja mam z sędziami dobrą relację, a tamta sytuacja spowodowała, że byłem w mocnym szoku. My przez takie mecze tracimy pracę – ich się zawiesza na dwa tygodnie i jest po sprawie. VAR miał pomagać, a nie odbierać sędziom decyzyjność.
Zatem Marcel Pięczek najprawdopodniej wyłączony już z gry do końca sezonu.
Szkoda, bo mega się rozwinął przez ostatni rok. Oby szybko wrócił do siebie. Ofensywny, lewy wahadłowy z lewą nogą (co nie jest takie oczywiste) to pozycja deficytowa w 🇵🇱 i duża wartość dla Korony 😎 https://t.co/Q1bccpHLlf
— Michał Siejak (@michal_siejak) April 8, 2025
Stawiać na młodzież
Korona Kielce ma jedną z najmłodszych kadr w PKO BP Ekstraklasie. Sporo jest zawodników, którzy mają po po 21, 22 czy 23 lata – Rafał Mamla, Bartłomiej Smolarczyk, Hubert Zwoźny, Marcel Pięczek, Jakub Konstantyn, Konrad Matuszewski, Miłosz Strzeboński. Część z nich ma jeszcze oficjalny status młodzieżowców. Czemu Jacek Zieliński stawia na tak wielu młodych w Koronie? Odpowiedź jest prosta.
– Stawiam na tych chłopaków, bo dobrze grają w piłkę. Nie ma żadnych obostrzeń, my limit wypełniliśmy w grudniu. Na treningu teraz był z nami 16-latek, któremu będziemy się bacznie przyglądać. Grają z „ludzkiego” powodu. (…) Dla wielu z nich życie toczy się w komórce, ale to znak czasów. U nas w regulaminie jest np. takie coś, że 45 min przed treningiem nie można już używać, także u fizjoterapeuty.
– Mówią, że gdyby nie przepis o młodzieżowcu, to wielu by nie grało. Bzdura. Zawsze się pojawią dobrzy młodzi piłkarze. U mnie w Łęcznej grał Sebastian Szałachowski, bracia Bronowiccy, Mariusz Pawelec. Grali dobrze, byli dobrzy – dlatego grali. Nie potrzeba mi było żadnego przepisu o młodzieżowcu.
Nie mogło zabraknąć tematu Mariusza Fornalczyka. To formalnie… także jeszcze wciąż młodzieżowiec, bo z rocznika 2003, a jest liderem zespołu, wygrywa mnóstwo pojedynków, dokłada liczby. Pojawił się w mediach nawet temat zainteresowania Lecha Poznań. Skrzydłowy Korony Kielce to jeden z najbardziej ekscytujących prospektów w PKO BP Ekstraklasie. Jacek Zieliński zwraca uwagę na jego zalety, ale i mankamenty:
– To piłkarz na duże granie. To co oglądamy w telewizji… we wtorki, środy, czwartki (śmiech). Ja to nazywam graniem we wtorki, środy, czwartki. On ma szybkość, z piłką przy nodze. Na dystansie łyka przestrzeń. Musi popracować nad wykończeniem i strefą mentalną. Ma krótki lont. Po nieudanych zagraniach za dużo traci energii na tym co było. To powoli do niego dociera, ale musi nad tym popracować. Jeśli ma mieć jakiegoś mentora to niech nim będzie Kamil Grosicki.
To w jakiej formie jest Fornalczyk i jakie ma gazicho, to się głowie nie mieści. Jestem wielkim fanem progresu jaki poczynił w ostatnim czasie, zwłaszcza, że dziś dołożył gola w reprezentacji i konsekwentnie nabija liczby. Trener Majewski będzie miał ból głowy, bo forma max. pic.twitter.com/bRt02TTTlF
— Damian Czyżak (@futbolownia) March 25, 2025
Sporym sukcesem szkoleniowym jest na jego drodze zawodowej wyrzeźbienie świetnego zawodnika z Mateusza Cetnarskiego. Jacek Zieliński jest zdania, że nie wierzono już w niego na etapie, w którym to obejmował klub z Krakowa.
– On był bardzo mocno schowany w pudełku, był po sepsie – nie było tam widać ze strony środowiska jakiegoś wsparcia, że z niego coś będzie. Ja go znałem, wiedziałem, że jest bardzo inteligentny. Wykorzystał swoją szansę w 200 procentach.
Jak to jest trenować Roberta Lewandowskiego?
Nie mogło zabraknąć też tematu Lecha Poznań. Zieliński właśnie tam zdobył większość trofeów w roli trenera. Koniec pracy był słodko-gorzki, ale miał w Wielkopolsce przyjemność trenować Roberta Lewandowskiego. Jak wspomina pracę z legendarnym napastnikiem i czasy pracy przy ul. Bułgarskiej?
– Robert robił różnicę. Mieliśmy rundę rewanżową, której nikt chyba nie powtórzył. Straciliśmy cztery bramki, nie przegraliśmy meczu… 10 wygranych i trzy remisy. Zdębieliśmy po wjeździe na Rynek po mistrzostwie. Ludzie na balkonach, to było szaleństwo. (…) Byłem o niego spokojny, jak się dowiedziałem, że trafi do Borussii. W wieku 20 lat miał psychologa, dietę, dbał o sen. On był tak ułożony. Funkcjonował jak małe przedsiębiorstwo. Dążył do doskonałości, często pytał o wiele rzeczy. Ćwiczył mocno „wkładkę” w polu karnym, nie wydziwiał.
Jacek Zieliński został zwolniony na początku listopada po 11 kolejce Ekstraklasy w sezonie 2010/11. Chwilę wcześniej przegrał cztery mecze z rzędu (0:1 w Bełchatowie, 0:1 u siebie z Zagłębiem Lubin, 1:3 w Manchesterze oraz 0:2 w Zabrzu). Potem jednak… zmiażdżył Cracovię i w Pucharze Polski oraz Wisłę Kraków w lidze po 4:1, a następnie… został zwolniony tuż przed słynnym rewanżem z Manchesterem City, gdy zespół prowadził Jose Maria Bakero. Mówiło się wtedy, że to jest i tak sukces Zielińskiego.
📆 Dokładnie 13 lat temu Lech Poznań pokonał w fazie grupowej Ligi Europy Manchester City 3:1! pic.twitter.com/kYFfcOYc4C
— Transfery Piłkarskie (@Transfery_) November 4, 2023
– Żałuję jednej rzeczy. Po mistrzostwie i jak wiedzieliśmy, ze Robert odejdzie, nie zadbaliśmy o to by Roberta zastąpić. Rudnevs do nas dołączył, gdy walczyliśmy już o Ligę Europy. My ligę zdobyliśmy, walcząc 15 zawodnikami, ostatnio to liczyłem. (…)
– Artur Wichniarek był po kontuzji. Na Inter Baku byłem bez napastnika, więc bez treningu Artur pojechał i… strzelił gola. Potem po pewnym czasie zgasł, brakowało przygotowania. Dziś bym to zrobił inaczej, powinienem walnąć pięścią w stół. (…) Przy zwolnieniu zabrakło wyczucia. Zaczynało to lepiej wyglądać. Mecz z City to potwierdził. Co ta decyzja miała na celu – nie wiem. Nie rozmawialiśmy potem o tym, ale widziałem na takim oficjalnym pożegnaniu, że Jacek Rutkowski bardzo to przeżywał.
Kto był zmarnowanym talentem w Polsce?
Często w przypadku polskich piłkarzy mówi się o zmarnowanych talentach. Zdecydowanie najczęściej w takich zestawieniach pada Dawid Janczyk, który wpadł w alkoholizm. A kto według Zielińskiego powinien zrobić większą karierę z rodzimego podwórka? Jednym z takich piłkarzy jest według niego Tomasz Bandrowski.
– „Bander” byłby ulubieńcem Wyscoutów i InStatów, on kiedyś takie liczby kręcił. Stałym tempem potrafił walnąć 13 kilometrów – z Interem Baku z dogrywką 15 kilometrów. Bartka Kapustkę kontuzje zahamowały, a i tak jest w Legii. Że on ciągle gra na tym poziomie, to naprawdę szacun.
#LechTegoDnia🗓️
3⃣9⃣ lat temu urodził się Tomasz Bandrowski.
W latach 2008-10 rozegrał w niebiesko-białych 🔵⚪️ barwach 98 meczów, w których strzelił 3 gole.Z trenerem J. Zielińskim zdobył MP 🥇, a z trenerem F. Smudą sięgnął po Puchar Polski 🏆
📸 fot. J. Kleszcz pic.twitter.com/4ocza37XFv
— wikilech – Encyklopedia Lecha Poznań (@wikilech_pl) September 18, 2023
Jacek Zieliński jest już po sześćdziesiątce, pracował w 15 klubach, w niektórych był po dwa razy. Mimo to nadal ma w sobie ogień, aby wykonywać swoją pracę i potrafił odmienić Koronę Kielce. Jak on to robi?
– Mnie się piłka nożna nigdy nie znudziła. Tak jak np. „Vabank” i „Czarne Chmury”, lubię do tego wracać. Kiepscy też, te teksty dalej bawią. Jak będę czuł się wypalony, to pójdę na emeryturę. (…) Jak nie masz na pewne rzeczy wpływu, to się tym nie przejmuj. Zawsze byłem spokojny, że coś się pojawi, byłem świadomy własnej wartości. Ja mam pewną odskocznię – bo lubię piłkę ręczną, koszykówkę, niższe ligi też – to ma swój koloryt.
Jego syn zajmuje się dziennikarstwem i pracuje od kilku lat w „Eleven Sports”. Zatem jaki mecz chciałby skomentować trener Zieliński, gdyby była możliwość, aby zrobić to z Tomkiem? Co jeżeli nie chciałby być już trenerem?
– Zawsze lubiłem ligę angielską. Rzucam okiem na Lazio, zacząłem śledzić, bo Maciek kibicuje [jeden z synów – MZ]. Skauting? To trzeba się zaangażować, nie tylko wyscout. Oglądać chłopaka u siebie, na wyjeździe, zasięgnąć opinii od zwykłych ludzi na trybunach. Może dyrektor sportowy, na pewno nie prezes.
Fot. screen YouTube/ Foot Truck