Raków z łatwością poradził sobie ze Śląskiem i czeka na odpowiedź Lecha

Raków Częstochowa w dość łatwy sposób poradził sobie ze Śląskiem Wrocław, wygrywając 3:0. Kluczowy moment meczu to ten pomiędzy 35. minutą a 36. minutą. Najpierw gościom anulowany został gol przez VAR z powodu ofsajdu, a chwilę później Raków podwyższył prowadzenie na 2:0. W drugiej połowie jeszcze fatalny błąd Rafała Leszczyńskiego pogrążył gości.
Mistrzostwo Rakowa vs utrzymanie Śląska
Raków Częstochowa i Śląsk Wrocław mają w tym sezonie zupełnie inne priorytety. Wracający do klubu Marek Papszun do końca będzie się bił o mistrzostwo z Lechem Poznań i Jagiellonią Białystok. Każdy zgubiony punkt jest dla bezpośrednich rywali na wagę złota. „Medaliki” musiały tu wygrać, by nie dać się wyprzedzić „Kolejorzowi”. Pozycję lidera zajmowali dzięki umownej przewagę wirtualnego punkciku przez lepszy bilans bezpośredni z Lechem.
Śląsk z pocałowaniem ręki też przyjąłby każde nawet jedno oczko, ponieważ pragnie ich, by się utrzymać. Wszyscy już skreślili ten zespół po rundzie jesiennej. Wiosenny bilans 4-3-4 sprawiał, że przed spotkaniem z Rakowem „Wojskowi” zajmowali 17. pozycję, czyli przedostatnią. Trener Ante Simundza tchnął jednak ducha w ten skreślony i załamany już zespół. Zdarzały się takie kapitalne zwycięstwa, jak to w Krakowie czy pokonanie Lecha Poznań.
BURAK INCE ZZA POŁOWY! ŚLĄSK WYGRYWA 4:2!🔥😍
Jeśli utrzymywać się w @_Ekstraklasa_, to właśnie w takim stylu! 💪
📺 Oglądajcie mecze PKO BP Ekstraklasy w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/RghChyhr4G
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 12, 2025
Centymetry od 1:1, a minutę później 2:0
Piłkarze Śląska Wrocław nie bali się na początku podchodzić wysoko do pressingu. Niezbyt wiele jednak działo się pod obiema bramkami. Dopiero Piotr Samiec-Talar spróbował z daleka dokręcić piłkę i ładnie to wykonał technicznie, ale za lekko, więc spokojnie mógł się dogrzać Kacper Trelowski. Podobnie po drugiej stronie Rafał Leszczyński. Również się rozgrzał łatwym strzałem, bo za bardzo do lewej nogi „wygonił” się Brunes i nieczysto trafił w piłkę.
Brunes za to już niemal cieszył się z gola w 10. minucie, ale jakimś cudem Marc Llinares tak wykopał piłkę, że odbiła się jeszcze od poprzeczki i wyszła na rzut rożny. Kilka minut wcześniej Ariel Mosór pokazał, że będzie aktywny przy stałych fragmentach gry, zamykając akcję po rzucie rożnym. Co nie udało się wtedy, to udało się później. Tuż po tym wybiciu z linii Llinaresa Władysław Koczerhin dośrodkował z rogu, a kompletnie niepilnowany na piątym metrze był Ariel Mosór. Nie miał żadnych problemów z umieszczeniem piłki w siatce.
Nie przystoi w tak „kryminalny” sposób kryć na profesjonalnym poziomie. Aż się po sobie spojrzeli piłkarze Śląska, bo sami nie wiedzieli o co im chodziło. Niektórzy bezradnie rozkładali ręce. Piąty metr, zero jakiejkolwiek presji na rywalu. Jakby nałożył czapkę niewidkę.
Ariel Mosór z debiutanckim golem dla Rakowa! Defensywa Śląska zostawiła go zupełnie niepilnowanego 👀
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/a63CslAyQ5
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 25, 2025
Śląsk próbował znaleźć małą szczelinę w defensywie gospodarzy, ale szło to z dużym oporem. Komu udało się ją znaleźć? Otóż… bramkarzowi – Rafałowi Leszczyńskiemu, który do tego najpierw… kiwnął na zamach Brunesa, a później posłał długie podanie w stylu Edersona z Manchesteru City. Arnau Ortiz z łatwością poradził sobie z Arielem Mosórem, a potem trafił do siatki. Mogło się wydawać, że Śląsk uzyskał remis, jednak okazało się, że Hiszpan przy podaniu od bramkarza był minimalnie wysunięty i VAR anulował trafienie. Raków miał szczęście. Realizator jednak ujęciem nie przekonał…
Nie no, ale ten spalony to jest taki naciagany ze szok. Na pierwszy rzut oka myślałem sobie ze no może być, ale pewnie lepsza kamera i sprawdzili. Potem dali takie foto, to zwatpilem.. przecież to więcej komplikuje niz wyjasnia. #RCZŚLĄ pic.twitter.com/dEKWIXyIBr
— P.Popiołek (@pop_patryk) April 25, 2025
Jeszcze więcej szczęścia dopisało częstochowianom minutę później. Dopiero co pewnie mieli w głowach już wynik 1:1, ale zrobiło się… 2:0 po szybkiej kontrze. W końcowej fazie akcji Ivi Lopez dośrodkował z lewej strony, a piłkę lekko przedłużył z główki Aleks Petkow. Tyle, że akurat prosto pod nogi Jesusa Diaza, który strzelił swojego pierwszego gola dla Rakowa. Dotychczas robił to tylko w sparingach, a dopiero teraz w oficjalnym spotkaniu. To głównie rezerwowy Marka Papszuna, który wchodzi na 15-30 minut. Tym razem dostał szansę od początku i się odpłacił.
Drugi gol dla Rakowa, drugie debiutanckie trafienie! Jesus Diaz podwyższa na 2:0! ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/VpheOTIsBm
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 25, 2025
Gości w meczu utrzymał jeszcze Rafał Leszczyński. Obronił on uderzenie Koczerhina, do którego piłka trafiła przypadkiem po przebitce. Polak wygrał z nim sam na sam. Aktywny był Ortiz, a w końcówce pierwszej połowy spróbował uderzyć Jose Pozo, ale – mając tyle miejsca w polu karnym Rakowa – trzeba to zrobić dużo lepiej, a przynajmniej w bramkę. Sporo celnych strzałów obejrzeliśmy – aż 11. Raków był jednak zdecydowanie groźniejszy. Śląsk nie miał żadnej „setki”, a głównie mógł się pochwalić tą akcją z nieuznanym golem.
Raków po swojemu
Boisko opuścił niezbyt widoczny Henrik Udahl, w jego miejsce wszedł Assad Al Hamlawi, czyli napastnik, który potrafił „pokarać” Lecha Poznań czy Legię Warszawa. Ostatnio jednak miał trzy mecze bez gola. Nowy na boisku zawodnik już po dwóch minutach sprawdził Kacpra Trelowskiego. Raków miał wynik, więc grał po swojemu. Skupiał się na rozbijaniu ataków przeciwnika, który musiał gonić wynik. Raczej niewiele się działo oprócz stałych fragmentów – goście oddali raptem dwa strzały w 25 minut – Ivi z rzutu wolnego z 30 metrów, a kolejny Brunesa po wrzucie z autu.
Nawet jeśli Śląsk zdołał coś wykreować, to ciągle czegoś brakowało. Al Hamlawi w 66. minucie wygrał pojedynek główkowy i uderzył w poprzeczkę. Kilka minut później było już w zasadzie po meczu. Fatalny błąd popełnił Rafał Leszczyński. Wypuścił piłkę z rąk po prostym dośrodkowaniu i praktycznie podarował gola nieskutecznemu tego wieczoru Brunesowi.
Wielbłąd Leszczyńskiego! Brunes dobija Śląsk!
3:0 dla Rakowa i komplet punktów dla lidera wydaje się być niezagrożony ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/p1qyqmlZyv
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 25, 2025
W końcówce mecz toczył się już wolnym tempem, bo nic złego nie mogło się stać Rakowowi. Teraz będzie czekał na to, co zaprezentuje Lech Poznań w starciu wyjazdowym z Radomiakiem Radom. To jednak dopiero za dwa dni – w niedzielę o 17:30.
Fot. screen Canal+ Sport