Trzecia z rzędu porażka Liverpoolu w Londynie! Chelsea z awansem do strefy Ligi Mistrzów

Po raz pierwszy w erze Todda Boehly’ego Chelsea pokonała Liverpool. „The Blues” wygrali przed własną publicznością ze świeżo upieczonym mistrzem Anglii 3:1. Było to ich pierwsze zwycięstwo z „The Reds” od ponad czterech lat, a pierwsze odniesione na Stamford Bridge z tym rywalem od ponad pięciu lat. Dzięki tej wygranej zespół z zachodniego Londynu wskoczył do strefy premiowanej grą w Lidze Mistrzów.
Chelsea mistrzem… szpalerów
W historii Premier League żaden nie wykonywał tylu szpalerów na cześć świeżo koronowanego mistrza Anglii, co Chelsea. W tym roku „The Blues” dokonali tego już po raz piąty, a po raz drugi bili brawa Liverpoolowi. W 2020 roku zespół ze Stamford Bridge także mierzył się z „The Reds” już po zdobyciu przez nich mistrzostwa kraju. W międzyczasie – w 2023 roku – londyńczycy rywalizowali na Etihad Stadium w meczu poprzedzającym fetę mistrzowską Manchesteru City.
Nie był to zresztą ich pierwszy szpaler wykonany w Manchesterze, bowiem 16 lat wcześniej Chelsea oklaskiwała na Old Trafford „Czerwone Diabły”, które po czterech sezonach odzyskały prym w Anglii. Z kolei w ostatniej kolejce sezonu 2015/16 „The Blues” w zachodnim Londynie podejmowali najbardziej sensacyjnego zwycięzcę Premier League w historii – Leicester City. To zresztą na Stamford Bridge mistrzostwo „Lisów” zostało przypieczętowane za sprawą legendarnej bramki Edena Hazarda na 2:2 w derbowym starciu z Tottenhamem.
Caicedo and Lavia giving Endo a guard of honour. Funny how things work out. pic.twitter.com/VJpV70wwuV
— James Pearce (@JamesPearceLFC) May 4, 2025
Szybko zadany cios mistrzom
Do 199. w historii starcia z Liverpoolem Chelsea przystępowała niecałe trzy doby po zakończonym efektownym zwycięstwem 4:1 półfinale Ligi Konferencji z Djurgarden. Względem tego meczu Enzo Maresca dokonał aż ośmiu rotacji w wyjściowym składzie, choć cała trójka, która utrzymała miejsce w jedenastce w Sztokholmie rozegrała raptem 45 minut. Pozwalało na to prowadzenie 2:0 po golach Jadona Sancho z 13. i Noniego Madueke z 43. minuty. Asysty przy obu trafieniach zaliczył Enzo Fernandez, dzięki czemu ma on ich już w tym sezonie na koncie 13.
Przeciwko „The Reds” Argentyńczyk także w pierwszej połowie zaliczył bezpośredni udział przy bramce swojego zespołu, lecz tym razem wpisał się na listę strzelców. Z prawej strony pola karnego Pedro Neto wstrzelił piłkę do środka, gdzie ustawiony był mistrz świata z 2022 roku. Niepilnowany kapitan Chelsea miał na tyle dużo miejsca, że spokojnie zdążył jeszcze opanować futbolówkę, po czym wbił ją do bramki strzeżonej przez Alissona. Enzo strzelił szóstego gola w tym sezonie Premier League, czyli dwa razy więcej niż w poprzednim.
3 – Chelsea have scored within the opening three minutes of a Premier League game at Stamford Bridge for the first time since December 2017 against Stoke via Antonio Rüdiger. Flying. pic.twitter.com/ImC5TS2hmL
— OptaJoe (@OptaJoe) May 4, 2025
Marsz po drugiego gola
Po raptem dwóch minutach gospodarze mogli prowadzić już 2:0, lecz Noni Madueke nie zdecydował się zagrać do ustawionych po swoich bokach Nicolasa Jacksona i Enzo Fernandeza, a postanowił wykończyć sam. Mimo dobrze zapowiadającej się sytuacji uderzenie Anglika – delikatnie mówiąc – pozostawiało wiele do życzenia. Niemal pięć minut później pierwszy raz po utracie bramki odpowiedział Liverpool, lecz Robert Sanchez nie miał problemów ze złapaniem technicznego strzału Cody’ego Gakpo z lewej strony pola karnego.
Hiszpan szybko wznowił grę i już kilkanaście sekund później „oko w oko” z Alissonem stanął Nicolas Jackson. Golkiper „The Reds” wybiegł poza pole karne i po kontakcie z Senegalczykiem ten padł na murawę. Od potencjalnej czerwonej kartki za tzw. DOGSO Brazylijczyka uchronił spalony, na którym Jackson znajdował się w momencie podania na wolne pole. Sporo szczęścia zarówno Alisson, jak i cały Liverpool miał także w 32. minucie, gdy piłka po wstrzeleniu jej z prawej strony pola karnego przez Madueke niespodziewanie wylądowała na poprzeczce.
10 minut później do asysty bramkę dorzucić mógł Pedro Neto, lecz piłka po jego strzale lewą nogą ze skraju pola karnego przeleciała tuż obok słupka. Po chwili futbolówka wylądowała już w bramce mistrzów Anglii, ale nie zostało ono uznane, bowiem dogrywający do Madueke Nicolas Jackson znów znalazł się na spalonym w momencie podania od swojego kolegi. Niemniej, było to kolejne ostrzeżenie dla piłkarzy Arne Slota, którzy mieli spore problemy z wysokim pressingiem stosowanym przez ich przeciwników.
Nicolas Jackson was flagged offside 3 times in the first half vs Liverpool. 😖
Noni Madueke (1) was only other player called offside in the opening 45 minutes. 🔵#CHELIV pic.twitter.com/TThqSLnLli
— WhoScored (@WhoScored) May 4, 2025
Absurdalny samobój Liverpoolu
Ale co się odwlecze, to nie uciecze, bo w pierwszym kwadransie drugiej połowy piłka ponownie wpadła do siatki Liverpoolu i tym razem gol został strzelony prawidłowo. W prawym sektorze szarpnął Cole Palmer, a następnie z tej strony pola karnego wstrzelił piłkę do środka. Do futbolówki dopadł Noni Madueke, lecz jego delikatny strzał tuż przed linią bramkową zablokował Wataru Endo. Następnie piłka trafiła pod nogi Virgila van Dijka, który… nastrzelił Jarella Quansaha, a zaskoczony Alisson nie zdążył zareagować.
22-latek miał sporego pecha, bowiem jego samobój przypadł na pierwszy ligowy występ w wyjściowym składzie w tym roku. 10 minut później bramkę samobójczą mógł zdobyć vis a vis Anglika – Levi Colwill. Rodak Quansaha interweniował po dośrodkowaniu z lewego sektora Cody’ego Gakpo, a futbolówka po jego wybiciu głową przeleciała tuż obok słupka. Stoper Chelsea miał znacznie lepiej ustawiony celownik od Darwina Nuneza, który dwie minuty później fatalnie złożył się do uderzenia głową po centrze z prawej strony Mohameda Salaha.
📸 – It was VIRGIL VAN DIJK who shot the ball against his own teammate QUANSAH which lead to an OWN GOAL! pic.twitter.com/yfDul4YRnY
— The Touchline | Football Coverage (@TouchlineX) May 4, 2025
Przełamanie Cole’a Palmera
Dopiero w 78. minucie pierwszy w tym meczu strzał oddał były piłkarz Chelsea – Mohamed Salah. Egipcjanin wyskoczył do zagranej górą przed polem karnym przez Kostasa Tsimikasa piłki, lecz przeleciała ona znacząco obok bramki. Niedługo później pierwsze od pięciu lat domowe zwycięstwo z Liverpoolem przypieczętować mógł Cole Palmer, gdy futbolówka po jego strzale z lewej strony pola karnego odbiła się od dalszego słupka. Wciąż więc nie udało mu się zakończyć serii meczów bez strzelonego gola na osiemnastu.
Ta niewykorzystana sytuacja się zemściła, bowiem w 85. minucie mistrzów Anglii do tlenu podłączył Virgil van Dijk. Holender tradycyjnie bezpośrednio po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wpakował głową piłkę do bramki. Piłkarzom Arne Slota nie udało się jednak pójść za ciosem, a co więcej, w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry ostateczny cios z rzutu karnego zadał Cole Palmer. Tym samym mógł on celebrować swoje pierwsze trafienie po raz pierwszy od 1430 minut.
3-1 CHELSEA
PALMER SCORES THE PENALTY!!!!!!! HE SCORES HIS FIRST GOAL SINCE THE 12TH OF JANUARY!!! pic.twitter.com/3hD5WSFDVx
— The Screenshot Lad (@thescreenlad) May 4, 2025
Pierwsza wygrana z Liverpoolem w erze Boehly’ego
Po raz pierwszy w erze Todda Boehly’ego „The Blues” pokonali klub z Anfield. Poprzednia wygrana Chelsea z Liverpoolem miała bowiem miejsce w marcu 2021 roku – 1:0 w czerwonej części Merseyside. Zespół z zachodniego Londynu zakończył serię meczów bez zwycięstwa nad „The Reds” na dziesięciu, na którą składało się pięć remisów i porażek. Dzięki tej wygranej podopieczni Enzo Mareski na trzy kolejki przed końcem sezonu wskoczyli do strefy premiowanej grą w Lidze Mistrzów.
Nawet wygrana Nottingham z Crystal Palace na zamknięcie 35. serii gier nie zepchnie ich na szóste miejsce, bowiem Forest na Selhurst Park musiałoby wygrać różnicą dziesięciu bramek. Terminarz nie sprzyja jednak Chelsea, bowiem na koniec tego sezonu czekają ją wyjazdowe starcia z Newcastle i właśnie Nottingham, a do tego rywalizacja z – mimo wszystko – Manchesterem United. Dodajmy również, że Liverpool poniósł już trzecią z rzędu porażkę w Londynie. Poprzednie wyjazdy „The Reds” do stolicy kończyły się przegranymi z Fulham 2:3 i z Newcastle 1:2 w finale Pucharu Ligi na Wembley.
fot. screen Viaplay