Immobile wraca do Włoch. I nie tylko on

Ciro Immobile to jeden z najlepszych włoskich napastników XXI wieku. Udowodnił on wielokrotnie swój kunszt strzelecki, choćby w Torino czy Lazio, gdzie był absolutną gwiazdą Serie A. Teraz przyszedł czas na nowe wyzwanie. Choć rok temu w dość napiętej atmosferze opuszczał Rzym, to już po 12 miesiącach powraca do swojej ojczyzny. Wraz z nim piłkarz, o którym śmiało można powiedzieć, że został zapomniany.
Immobile zagra w europejskich pucharach
35-letni napastnik z Torre Anunziata pod Neapolem w ostatnim sezonie grał w barwach Besiktasu. W Stambule w jednej drużynie Immobile występował chociażby z byłym legionistą, Ernestem Mucim. Mimo całkiem udanej gry indywidualnie i czwartego miejsca w lidze, zdecydował się on na rozwiązanie umowy w połowie jej trwania i powrót do swojej ojczyzny. Besiktas został wyprzedzony przez dwie potęgi oraz rewelację sezonu – Samsunspor. Nowym pracodawcą Immobile będzie Bologna, co potwierdził transferowy guru Fabrizio Romano.
Dziewiąta ekipa poprzedniego sezonu Serie A, która dość długo walczyła o miejsce w fazie ligowej Ligi Mistrzów, po 51 latach wygrała trofeum – w majowym finale Coppa Italia pokonała Milan 1:0. W związku z tym w nagrodę wystąpi w fazie ligowej Ligi Europy. Doświadczony Włoch, który w Serie A trafił do siatki 201 razy będzie świetnym zmiennikiem dla Santiago Castro czy Thijsa Dallingi. Do tego Giovanni Sartori sprowadził piłkarza wiekowego, a doświadczenie (także to europejskie) zawsze jest w cenie jeśli mowa o dość młodym zespole.
🚨❤️💙 Ciro Immobile to Bologna, here we go! Deal in place as Immobile will now terminate his contract at Besiktas.
Immobile will sign 1 year deal plus option for +1 season at Bologna.
👀🇮🇹 Federico Bernardeschi will also sign for Bologna, as exclusively revealed yesterday. pic.twitter.com/kWR4P2nV2U
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) July 2, 2025
Immobile strzelił w Super Lig 15 goli w 30 meczach. W klasyfikacji strzelców wyprzedziło go pięciu zawodników, w tym nasz Krzysztof Piątek. Włoch był regularnym starterem w zespole Ole Gunnara Solskjaera. Najlepsze czasy ma już jednak za sobą – zdarzyło mu się bowiem strzelić aż 36 goli w Serie A w sezonie 2019/20 pod wodzą Simone Inzaghiego. Lazio, między innymi dzięki jego trafieniom, zajęło wtedy czwartą pozycję i wróciło do Ligi Mistrzów po pięciu latach.
Nieudany podbój MLS – Bernardeschi is back!
Transfer Immobile to niejedyny ruch i powrót znanego włoskiego piłkarza w tym okienku do Bologni. Poza bardzo skutecznym napastnikiem z południa Włoch do kraju wraca też po wielu latach spędzonych za oceanem Federico Bernardeschi. Nowy (wkrótce) kolega klubowy Łukasza Skorupskiego i Kacpra Urbańskiego to były piłkarz Fiorentiny i Juventusu – rozwiązał on umowę z Toronto FC, co uczynił także inny znany Włoch, mistrz Europy z 2021 roku Lorenzo Insigne.
W MLS zgodnie oceniają pobyt Włochów jako duże rozczarowanie. Insigne wydawał się przez większość czasu nie pasować fizycznie do realiów ligi. Łudzono się, że przyszła równie dobra kopia Sebastiana Giovinco – niestety w Kanadzie srogo się przejechali. Najbardziej żałować mogą władze klubu z racji sowitych comiesięcznych czeków, które szły na konta bankowe obu panów. Bernardeschi z kolei zasłynął… łapaniem czerwonych kartek. W sezonie 2024 zgromadził ich aż trzy. Grał jednak regularnie i łapał sporo minut, a w 15 meczach sezonu 2025 strzelił cztery gole i miał trzy asysty. Ostatnio był nawet kapitanem zespołu.
🇮🇹 F. Bernardeschi atuando nas últimas 2 edições da MLS
⚔️ 44 jogos
⚽ 12 gols
🅰️ 8 assistências
⚙️ 23 grandes chances criadas (!)
🔥 89 passes decisivos (!)
🤼♂️ 121/239 dribles certos (50%!)
💨 27% de acerto no cruzamento (!)🤌 INSANO!!! pic.twitter.com/DJiogUtZ8V
— 𝐏𝐮𝐭𝐟𝐢𝐫𝐞 𝐒𝐭𝐚𝐭𝐬 ⭐📊 (@putfire_stats) June 3, 2025
Bernardeschi za to miał fantastyczny początek i być może też dlatego oczekiwania były bardzo duże. W pół roku i 13 spotkań zdobył aż osiem bramek, a już w kolejnym całym sezonie… tylko pięć. Viralami we włoskim Internecie stawały się jego wypowiedzi z językiem angielskim, który miał mocny włoski akcent. Później było już tylko gorzej. Gareth Wheeler z „OneSoccer” określił pobyt Włochów w Toronto następująco:
– Włoska robota zamieniła się we włoski żart. (…) Insigne miał być tym, którego klub się pozbędzie. On nawet nie mrugnął okiem. Z niezrozumiałych powodów przywrócono go do pierwszej drużyny. To był błąd, był graczem któremu często się nie chciało, samolubnym. Bernardeschi z kolei bronił się w oczach fanów zaangażowaniem. Pożegnanie było jednak najwłaściwszym wyborem dla klubu. Gdyby obaj piłkarze występowali do końca swoich umów, Toronto FC musiałoby im wypłacił łącznie ponad 40 milionów dolarów.
Fot. PressFocus