FREEBET DO 400 ZŁ NA START W BETFAN!
Za wygraną Chelsea albo PSG w finale Klubowych Mistrzostw Świata

Lech Poznań z falstartem na początek sezonu. Legia zwyciężyła w meczu o Superpuchar

Napisane przez Mateusz Dukat, 13 lipca 2025
Lech Poznań - Legia Warszawa

Prawie dwa miesiące po zdobyciu mistrzostwa Polski, Lech Poznań stanął przed kolejną okazją na wzniesienie pucharu przy akompaniamencie własnej publiczności. Tym razem walczył o Superpuchar Polski, a rywalem „Kolejorza” był odwieczny wróg – Legia Warszawa. Ostatecznie plany poznaniaków spełzły na niczym, a na obiekcie przy ulicy Bułgarskiej zwyciężyli goście 2:1. 

Wakacyjny Lech i skuteczna Legia

W początkowych fragmentach spotkania zdecydowanie widać było wysokie napięcie u obu zespołów. Grę zarówno osłabionego kontuzjami Lecha, jak i Legii charakteryzowała bowiem niedokładność i nerwowość, co w dalszej kolejności przekładało się na brak przemyślanych ataków i efektownego widowiska. Bliżej strzelenia otwierającego gola w pierwszych minutach byli jednak „Wojskowi”, którzy w dziesiątej minucie zaatakowali z rzutu rożnego. Wówczas po celnym dośrodkowaniu w pole karne strzał oddał Paweł Wszołek. Piłka po uderzeniu prawego wahadłowego Legii została jednak obroniona przez Bartosza Mrozka.

Wraz z upływającym czasem sytuacja na boisku nie zmieniła się w zasadzie wcale, ponieważ zespół Lecha wciąż nie mógł w żaden sposób zagrozić zawodnikom gości. Nie istniał w ofensywie, którą tworzyli m.in… Joel Pereira i Bryan Fiabema. Jedynym pomysłem na przetransportowanie piłki pod bramkę Kacpra Tobiasza były wtedy wrzutki z prawej strony w wykonaniu czy to Joela Pereiry, czy debiutującego po powrocie do Poznania Roberta Gumnego. Żadne z dośrodkowań nie trafiało jednak do adresata, którymi byli Mikael Ishak i Bryan Fiabema.

W 33. minucie ofensywna niemoc „Kolejorza” zebrała swoje żniwa, przez co na prowadzenie wyszła ekipa Legii. Bramkę dla Legii zdobył sprawiający już wcześniej kłopoty w polu karnym lechitom Paweł Wszołek, który wykorzystał wysokie dośrodkowanie na wysokim pułapie od Patryka Kuna. Gracz Legii tym razem przechytrzył Mrozka i przelobował go lekkim, acz dokładnym strzałem z główki. Na długo zawisł w powietrzu i mimo niedużego przecież wzrostu popisał się niezłą główką, przeskakując Antonio Milicia.

Już cztery minuty później mogło być 1:1. Wszystko za sprawą kapitana Lecha – Mikaela Ishaka, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu, do którego doszło w polu karnym Legii. Szwed najpierw wyłuskał futbolówkę spod nóg obrońcy rywala, po czym oddał silne uderzenie w lewą stronę bramki. Kacper Tobiasz nawet nie drgnął, lecz podopiecznych Edwarda Iordanescu uratowała poprzeczka bramki.

W pierwszej połowie fortuna obróciła się jednak przeciwko Lechowi. W momencie, gdy zegar wskazywał 43. minutę, kapitalną piłkę do Ilji Szkurina posłał Jurgen Elitim. Białoruski napastnik wyprzedził wówczas słabego w kryciu Gumnego, po czym skierował piłkę ponad głową ryzykującego wyjściem do Mrozka. Niektórzy kibice Lecha zgromadzeni tego popołudnia na ENEA Stadionie łudzili się jeszcze, że strzelec gola był na spalonym, jednak powtórka obnażyła płonne nadzieje fanów „Kolejorza” i sędziemu głównemu, Łukaszowi Kuźmie nie pozostało nic innego, jak tylko wskazać na środek boiska.

Legia rozpoczęła sezon od trofeum

Po 45 minutach rywalizacji sytuacja zdecydowanie nie malowała się w kolorowych barwach dla drużyny Lecha. Podopieczni Nielsa Frederiksena mimo to próbowali jednak odwrócić wynik i zaryzykować – byle tylko zwiększyć szansę na sięgnięcie po trofeum.

Pierwsze ostrzeżenie w kierunki graczy Legii gospodarze wysłali krótko po rozpoczęciu drugiej połowy, kiedy to po rzucie rożnym i dośrodkowaniu Joela Pereiry do piłki wyskoczył obrońca – Antonio Milić. Piłka po próbie Chorwata wylądowała jednak na poprzeczce bramki strzeżonej przez Tobiasza. Była to już więc druga dobra okazja lechitów w tym meczu, która skończyła się obiciem górnego obramowania „magicznego prostokąta”. Kilka minut później doszło do powtórki takiego rozegrania kornera – uderzenie Milicia zostało natomiast obronione przez Tobiasza.

W 68. minucie cierpliwość Nielsa Frederiksena powoli zdawała się wyczerpywać, o czym świadczy aż potrójna zmiana. Dzięki tej roszadzie na boisku pojawili się kolejno: wracający z wypożyczenia do GKS-u Katowice Filip Szymczak oraz dwójka debiutantów – Mateusz Skrzypczak (ponownie, po powrocie) i Leo Bengtsson. Murawę poznańskiego ENEA Stadionu opuścili z kolei Bryan Fiabema, Robert Gumny i Alex Douglas.

Wprowadzenie nowych zawodników na niewiele się jednak zdało, ponieważ Lech nie był w stanie przedrzeć się przez mur dobrze zorganizowanej obrony rywala.

W końcu jednak „Kolejorz” znalazł sposób na legionistów i w 80. minucie gola kontaktowego strzelił Filip Szymczak. Przy nim nie można jednak pominąć roli dośrodkowującego Joela Pereiry, który po licznych niecelnych podaniach w pole karne w końcu wrzucił piłkę „na nos”. W momencie, gdy piłka zatrzepotała w siatce, na ENEA Stadionie rozniosła się masowa radość ponad 40 tysięcy kibiców, którzy to lipcowe popołudnie postanowili spędzić na wielkopolskim obiekcie.

Po trafieniu Szymczaka mecz się otworzył, a to zrodziło też szansę na podwyższenie wyniku dla Legii. Swoje znakomite sytuacje mieli Ilja Szkurin i zmiennik – Petar Stojanović. Graczy „Wojskowych” najwyraźniej zjadła jednak presja, gdyż nie potrafili oni zachować zimnej krwi w kluczowym momencie i uderzali albo niecelnie, albo prosto w Bartosza Mrozka.

Podopieczni Frederiksena, mimo desperackich prób w końcówce i aż czterech doliczonych minut, ostatecznie nie zdołali już poważnie zagrozić bramce Tobiasza. Tym samym „Niebiesko-Biali” musieli przełknąć gorycz porażki i podniesienia trofeum na swoim terenie przez największego wroga. Dla Legii Warszawa triumf w tegorocznej edycji Superpucharu Polski był szóstym w historii klubu. Wcześniej CWKS sięgał po ten tytuł w latach: 1989, 1997, 2008 i 2023.

Z Poznania,

Mateusz Dukat

fot. PressFocus

Jego pierwsze wspomnienie z piłką to EURO 2012. W dziennikarstwie najbardziej ceni sobie pracę w terenie, podczas której opisuje to, co dzieje się na najważniejszych stadionach w kraju. Prywatnie kibic FC Barcelony.

Freebet do 400 zł
za wygraną Chelsea albo PSG
Chelsea - PSG
Wygrana PSG
kurs
1.65
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)