Motor Lublin zatriumfował nad beniaminkiem. Arka bezradna wobec błysku Ndiaye

Na domknięcie niedzieli z PKO BP Ekstraklasą w Lublinie miejscowy Motor zmierzył się z beniaminkiem – Arką Gdynia. Ostatecznie po prawie dziewięćdziesięciu minutach optycznej przewagi 1:0 zwyciężyła ekipa ze wschodniej Polsku, dla której ta wygrana może zwiastować obfity w sukcesy sezon.
Nieuznana bramka jak zimny prysznic
Początkowe fragmenty starcia pomiędzy zespołami z północy i wschodu Polski (poprzedzonego przez tak zwaną „aferę dronową”)nie należały do najciekawszych. Poczynania obu zespołów zdominowała bowiem niedokładność i swego rodzaju nerwy, szczególnie po stronie Arki. Po pierwszych kilku minutach optyczną przewagę coraz bardziej zyskiwać zaczął Motor, który nie potrafił jednak stwarzać sobie dogodnych okazji pod bramką rywala.
Piętnasta minuta przyniosła jednak kibicom zgromadzonym na stadionie w Lublinie mocny szok, bowiem po rzucie rożnym gola dla podopiecznych Dawida Szwargi strzelił obrońca – Julien Celestine. Momentalnie po tym, jak piłka wpadła do siatki sędzia główny – Bartosz Frankowski użył gwizdka i przerwał fetę kibiców Arki. Wszystko przez faul, który był ewidentny i niepodważalny – o tym fakcie najlepiej świadczy reakcja zawodników MZKS-u, którzy nawet zbytnio nie protestowali.
To ostrzeżenie skierowane ku zespołowi Motoru podziałało motywująco na graczy gospodarzy, którzy coraz szybciej i odważniej przetransportowywali futbolówkę w stronę pola karnego Arkowców. W dogodnej sytuacji w 22. minucie znalazł się Michał Król, który po indywidualnym rajdzie Mbaye Ndiaye’a otrzymał piłkę w zasadzie na pustą bramkę. Król uderzył jednak nieczysto, czym umożliwił obrońcy „Żółto-Niebieskich” zablokowanie strzału.
Jak on tego nie trafił? 👀#MOTARK pic.twitter.com/2bxDsfotR4
— Norbert87CK (@Norbert87Ck) July 20, 2025
Kilkanaście minut później kolejną dobrą okazję dla Motoru stworzył wspomniany Ndiaye, który sprawiał ogromne kłopoty defensorom przyjezdnych. Senegalczyk tym razem wypracował akcję „sam na sam” z bramkarzem Arki – Damianem Węglarzem, jednak w kluczowym momencie nie zachował zimnej krwi i oddał strzał na siłę, w boczną siatkę.
Tuż przed przerwą kolejną szansę na strzelenie gola otwierającego mecz miał… nie kto inny jak Ndiaye. Tym razem skrzydłowy otrzymał dośrodkowanie „na nos” od Michała Króla. Bramką się jednak nie skończyło, ponieważ próba skrzydłowego po raz kolejny okazała się niecelna.
Gdyby to była siatkówka, to pięknego gwoździa wbiłby Ndiaye.#MOTARK pic.twitter.com/KFU52BBd8X
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) July 20, 2025
Zasłużone, choć jednobramkowe zwycięstwo Motoru
Po przerwie obraz meczu niewiele się zmienił, ponieważ inicjatywa wciąż znajdowała się po stronie Motoru. Pierwszy efekt kilkudziesięciominutowej dominacji nad rywalem mogliśmy obejrzeć w 50. minucie, gdy swojego upragnionego gola strzelił Mbaye Ndiaye. Trafienie to padło po małym zamieszaniu w polu karnym, dobrym przyjęciu Senegalczyka oraz asyście Bartosza Wolskiego.
Motor prowadzi! Mbaye N'Diaye dostał wystarczająco dużo czasu, by skierować piłkę do siatki 😎
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/JSXrPyqaRy
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) July 20, 2025
W tamtym momencie można się było spodziewać kolejnych akcji gospodarzy, natomiast paradoksalnie objęcie prowadzenia przez gospodarzy bardziej motywująco podziałało na ekipę Arki, która otworzyła się i przez moment zepchnęła przeciwnika do obrony. Szczególnie chętny do szybkiego odrobienia strat był nowy nabytek zespołu MZKS-u – Sebastian Kerk, który straszył rywali strzałami zza pola karnego. Żadna z tych prób nie prowadziła jednak do wyrównania wyniku i – co by za tym szło – pojawienia się zbiorowego smutku na Motor Lublin Arenie.
Po lepszym, choć krótkim fragmencie Arki przewagę znów zyskiwać zaczęła ekipa Motoru. Zespół prowadzony zdalnie, z trybun przez Mateusza Stolarskiego podobnie jak miało to miejsce wcześniej atakował głównie skrzydłami Ndiaye-Król, z którymi nie radził sobie duet obrońców gości Abramowicz&Zator. Przy okazji prawie każdej z prób piłkarzom Motoru czegoś jednak brakowało – a to dokładności, lepszej organizacji ataku, czy po prostu szczęścia. Deficyt tego trzeciego szczególnie można było zauważyć w 79. minucie, gdy efektowny strzał z, używając żargonu piłkarskiego, dropsztyka oddał Krystian Palacz. Po uderzeniu wychowanka poznańskiego Lecha skierowanego z okolic dwudziestego piątego metra piłka huknęła jednak w poprzeczkę i spadła przed linią bramkową.
#MOTARK Krystian Pałacz bardzo blisko "gola życia" pic.twitter.com/FzIX8jD5pC
— Tomasz Górski (@TomaszGorsk1) July 20, 2025
Na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem Bartosza Frankowskiego desperackie próby ataku próbowała uskuteczniać Arka, jednak koniec końców dobrze zorganizowana obrona Motoru zdołała „dowieźć” prowadzenie do końca spotkania.
Tym samym ekipa ze wschodu kraju sezon 2025/26 PKO BP Ekstraklasy rozpoczęła najlepiej jak mogła, czyli od zwycięstwa. Arka z kolei nie dorównała innemu beniaminkowi Termalice Bruk-Bet Niecieczy, która w rozpoczętą podczas tego weekendu kampanię weszła zwycięstwem 4:0 nad Jagiellonią Białystok.
Fot. screen Canal+