10 000 ZŁ DO PODZIAŁU DLA WSZYSTKICH
Za Extra Pensję w BETFAN

Najpierw sprowokował, później przeprosił. Gorąco wokół młodego gracza Arki Gdynia

Napisane przez Mariusz Orłowski, 10 sierpnia 2025
Kamil Jakubczyk

Dla Arki Gdynia czwarta kolejka PKO BP Ekstraklasy była wyjątkowa, dlatego że odniosła pierwsze zwycięstwo w elicie po pięcioletnim pobycie na zapleczu. Bohaterem okazał się Kamil Jakubczyk, który jest jedną z rewelacji na początku rozgrywek. Młody pomocnik jednak najpierw „podpalił”, ale później tego żałował i sam postanowił ugasić pożar. 

Trzy punkty dla Arki Gdynia

Pogoń Szczecin od początku dobrze prezentowała się na tle Arki Gdynia. Efthymios Koulouris tym razem zagrał od początku i już w piątej minucie zmarnował świetną okazję. Bramka dla gości wisiała w powietrzu i wreszcie zdobył ją Danijel Loncar po szybko rozegranym rzucie rożnym i dośrodkowaniu na jego głowę. Arka odpowiedziała już po kilku minutach trafieniem Sebastiana Kerka. Po drodze Marian Huja zmienił tor lotu piłki, całkowicie zmylił Krzysztofa Kamińskiego i do przerwy było 1:1.

Jeszcze więcej emocji doświadczyliśmy w drugiej połowie. Julien Celestine zablokował strzał Jose Pozo i po analizie VAR sędziowie uznali, iż powiększył on obrys własnego ciała. Marciniak wskazał na wapno. Piłkarze Arki Gdynia próbowali trochę namieszać i opóźniać jego wykonanie, pokusili się nawet o „wydeptywanie” białego punktu pola karnego. Leonardo Koutris robił za ochroniarza i to on nosił piłkę. Mogło się wydawać, że to obrońca wykona tę jedenastkę. Oddał jednak futbolówkę Efthymiosowi Koulourisowi, a ten… zmarnował karnego w 78. minucie.

Jego strzał świetnie wyczuł i obronił Damian Węglarz. Było to dopiero pierwsze pudło Greka na polskich boiskach. W poprzednim sezonie wykorzystał sześć prób. Wszystko to chwilę po tym, jak oficjalnie opuścił mecz z Bruk-Bet Termaliką z powodu bólu pleców, a… nieoficjalnie symulował kontuzję, by w ten sposób wymusić odejście, o czym wspominał później właściciel klubu Alex Haditaghi. Kiedy goście przeżywali jeszcze jego pudło, nagle… przeszedł kolejny cios – zostali skarceni przez wychowanka. Pięknego gola strzelił Kamil Jakubczyk. Arka wygrała z Pogonią 2:1.

Jakubczyk aktorem głównym

Celebracja Kamila Jakubczyka była… dość specyficzna i wywołał nią spore zamieszanie. W pewnym momencie podbiegł blisko ławki rezerwowych gości, zaczął krzyczeć „Tomek”, odnosząc się do asystenta Roberta Kolendowicza, czyli Tomasza Grzegorczyka i… przesłał mu ironicznego buziaka. Piłkarze na ławce wybuchli, Kacper Smoliński ruszył i odepchnął przeciwnika, zrobiło się spore zamieszanie. Jakubczyk spędził kilka lat w juniorskich zespołach Pogoni Szczecin, grał tu w CLJ czy później w III lidze, lecz w 2024 roku odszedł do Arki Gdynia.

Jak wytłumaczył zawodnik, gest nie dotyczył Pogoni. Chodziło o Tomasza Grzegorczyka, który dziś jest asystentem w Szczecinie, a w sezonie 2024/25 tymczasowo prowadził gdynian po zwolnieniu Wojciecha Łobodzińskiego. Jego bilans był rewelacyjny – wygrał sześć pierwszych meczów ligowych z rzędu. Na 14 spotkań przegrał tylko dwukrotnie, z czego raz w Pucharze Polski. Mogło dziwić postawienie na Dawida Szwargę od rundy wiosennej i było ono szeroko komentowane. Temat był jednak dogadany wcześniej i nikt nie spodziewał się takich wyników „strażaka”.

Jakubczyk ma jednak złe wspomnienia z Grzegorczykiem. U Łobodzińskiego grał w pierwszym zespole, natomiast tymczasowy szkoleniowiec Arki przesunął go do rezerw. Zła energia siedziała w młodym piłkarzu, dlatego posłał po tym golu buziaka, którego trochę żałował. Wywołał tym dużą awanturę, przepychankę, która miała miejsce jeszcze po ostatnim gwizdku. Uczestniczył w niej sam Alex Haditaghi, Kamil Grosicki w wywiadzie telewizyjnym poinstruował młodego piłkarza, że nie wypada tak prowokować byłego klubu.

Jakubczyk u Dawida Szwargi jest ostatnio podstawowym pomocnikiem, trzeci raz z rzędu wyszedł w pierwszym składzie. Zebrał dużo pochwał za mecz na Łazienkowskiej, który Arka zremisowała 0:0. Wykonał kawał roboty w środku pola. Formę udokumentował przepięknym trafieniem z Pogonią i najwidoczniej nosił sporą zadrę w sobie, że wykonał taką właśnie celebrację. Po meczu jednak naszła go refleksja i przeprosił za taką prowokację:

– Chciałbym przeprosić cały sztab drużyny Pogoni, piłkarzy, kibiców w związku z wykonanym prowokacyjnym gestem. Jako sportowcowi, ale przede wszystkim człowiekowi nie przystoi mi na pewno takie zachowanie. Spędziłem w Pogoni wiele kapitalnych lat i bardzo żałuję, że to zachowanie przykryło ten czas. Przyjmuję wszystkie słowa krytyki, posypuję głowę popiołem. Duża część mojego serca na zawsze będzie granatowo-bordowa, bardzo mocno szanuję wszystkich ludzi, których spotkałem na swojej drodze. Przepraszam – napisał na swoim Instagramie, a konkretnie publikując tzw. Instastories.

Jeśli jednak chodzi o jego czas w Szczecinie, to też nie miał tam łatwo. W 2019 roku po raz pierwszy został „odpalony” z juniorów i przez dwa lata grał dla innej lokalnej akademii – FASE Szczecin. Później z kolei wrócił i występował w CLJ Pogoni, a następnie był wyróżniającą się postacią w dość przeciętnych rezerwach trzecioligowych. Po raz kolejny mógł czuć się rozczarowany, bo mimo to szansy w pierwszym zespole nie otrzymał. Tego gola można więc również traktować jako osobistą vendettę w stronę klubu, w którym nie miał szansy zaistnieć.

Fot. PressFocus

Antyfan social mediów. Pisanie o piłce nożnej to odskocznia, bo działa w innej branży. Cryuffista i Guardiolista. Od 2008 fan Barcy. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Nie gardzi polską piłką, a po transferze Sampera do Motoru opadła mu kopara.

10 000 zł do podziału
za Extra Pensję
Crystal Palace - Liverpool
Wygrana Liverpoolu
kurs
1.59
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)