10 000 ZŁ DO PODZIAŁU DLA WSZYSTKICH
Za Extra Pensję w BETFAN

Crystal Palace z Tarczą Wspólnoty! Niespodzianka na start sezonu w Anglii

Napisane przez Mariusz Orłowski, 10 sierpnia 2025

Crystal Palace dwukrotnie wyrównywało w meczu o Tarczę Wspólnoty, najpierw za sprawą karnego Matety, później trafieniu od słupka Ismaili Sarra. Jako że nie gra się tu dogrywki, doszło od razu do rzutów karnych. Oba zespoły biły jedenastki bardzo źle, ale gorszy był Liverpool. Mohamed Salah przekopał kilometr nad bramką, Dean Henderson odbijał strzały w czapeczce, a ostatniego karnego wykorzystał 21-letni Justin Devenny. 

Superpuchar Anglii bardziej jak sparing

W wielu krajach Superpuchar pełni rolę ważnego trofeum. Hiszpanie i Włosi mają nawet specjalnie zorganizowany turniej w bardzo odległych krajach, który jest okazją na dobry zarobek i po drodze muszą wygrać półfinał i finał. Paradoksem jest jednak fakt, że można wcale nie wygrać ligi i pucharu, a wziąć w tym udział. W ten sposób FC Barcelona wygrała w 2023 roku – najpierw pokonała zdobywcę Pucharu Króla, czyli Real Betis, a potem mistrza, czyli Real Madryt. Normalnie też Superpuchar znaczy więcej, kiedy tych okazji na podniesienie trofeum jest mniej.

Topowe ligi mają jednak europejskie puchary, a Anglicy są w ogóle specyficzni, ponieważ grają jeszcze Puchar Ligi (Carabao Cup). Mecz o Tarczę Dobroczynności schodzi więc na dalszy plan, a zespoły często traktują go po prostu jak przedsezonowy sparing, nie mając większego ciśnienia na zdobycie tego trofeum. Często to też okazja do debiutu dla nowych nabytków, bo jednak jest to mecz oficjalny. W ten sposób Liverpool dał szansę od pierwszej minuty kilku takim graczom. Byli to: Milos Kerkez, Jeremie Frimpong, Florian Wirtz oraz Hugo Ekitike. Na Niemca „The Reds” wydali 116 mln funtów (134 mln euro).

Ekitike już zaczął

Hugo Ekitike został kupiony z Eintrachtu Frankfurt za 79 milionów funtów (91 mln euro) i wcześniej brał udział w dwóch sparingach, ale nie trafił w nich do siatki. W oficjalnym meczu potrzebował na to jednak 230 sekund. Otrzymał on piłkę od Floriana Wirtza, ściął do środka, kiwnął przy okazji Chrisa Richardsa i uderzył po dalszym rogu mocno i precyzyjnie po ziemi. Ekitike dał w ten sposób prowadzenie „The Reds” już w czwartej minucie. Jako celebrację zaprezentował gest „kłapania dziobem”, odnosząc się do krytyki, że nie jest wart tak dużej ceny.

Z racji niewielkiego ciśnienia na to trofeum, mecz był bardzo otwarty i efektowny. Początkowo oszołomione Crystal Palace z czasem zaczęło dochodzić do głosu, wreszcie wymieniając po kilka podań, a Daichi Kamada wdarł się w pole karne i wywalczył pierwszy rzut rożny. „Orły” poczynały sobie coraz śmielej – za chwilę był kolejny strzał, tym razem Eberechiego Eze. Następnie Jean-Philippe Mateta otrzymał świetne prostopadłe podanie i ruszył sam na sam z Alissonem. Nie udało mu się jednak go wyminąć, lecz piłkę przejął Ismaila Sarr i… został sfaulowany przez Virgila van Dijka.

Centrostrzały są też w Anglii

VAR jeszcze sprawdzał tę sytuację pod kątem ewentualnego spalonego przy wyjściu na pozycję Matety, ale go nie było. Francuz podszedł do jedenastki i zmylił Alissona, uderzając w prawo. Mieliśmy więc 1:1. Odpowiedź…. na tę odpowiedź nadeszła jednak jeszcze szybciej. Liverpool strzelił „polskiego gola”. Jeremie Frimpong pojedynkował się na prawej stronie i szybkością zwiódł Tyricka Mitchella, tyle tylko, że dośrodkowanie mu nie wyszło, bo źle trafił w piłkę, zahaczając ją jakoś czubkiem buta. No i – szok – wyszedł z tego piękny lob. Kolejny nowy nabytek centrostrzałem pokonał Deana Hendersona.

Co dość symboliczne, na zegarze było dokładnie 20:20, gdy piłka wylądowała w siatce. Liczba 20 to oczywiście zastrzeżony numer tragicznie zmarłego Diogo Joty, któremu zresztą oddano hołd przed meczem. Niesamowite, że akurat w tej minucie i tej sekundzie Jeremie Frimpong trafił do siatki.

Dalsza część meczu była już trochę rozczarowująca, a od przerwy na nawodnienie w 25. minucie niewiele się zadziało. Kartkami ukarani zostali Wirtz i Konate, a Crystal Palace delikatnie przycisnęło w końcówce. Wynik już się do przerwy jednak nie zmienił. Jakichś świetnych okazji też nie było, mimo że arbiter doliczył siedem minut. Wszystkie trzy celne strzały wpadły do siatki. Bramkarze nie mieli nic do powiedzenia. Alisson miał tylko interwencję przy sam na sam z Matetą. Crystal Palace zanotowało tylko stratę personalną, bowiem Daichi Kamada musiał opuścić boisko z powodu kontuzji mięśniowej.

Długo były nudy

Liverpool rozpoczął od razu od dominacji i naciskania na rywala. Dobrą szansę miał Hugo Ekitike z główki, ale w przypadku bramki sprawdzany byłby ofsajd, a zdaje się, że był minimalnie wychylony. Crystal Palace znów nie istniało, a ich przejęcia piłki i próby wyjścia z kontrą były dość szybko pacyfikowane. Po stronie „The Reds” aktywny był za to Hugo Ekitike, do którego należały najgroźniejsze okazje w pierwszym kwadransie po przerwie. W jednej z sytuacji może niepotrzebnie szukał Mohameda Salaha, zamiast próbować uderzyć z nieco trudniejszej pozycji.

„Orły” odpowiedziały w 57. minucie, gdy Marc Guehi posłał dośrodkowanie z bocznej strefy, Mateta przedłużył piłkę, a Ismaila Sarr zmarnował doskonałą szansę z pięciu metrów. Miał jednak szczęście, że w tej sytuacji był ofsajd, bo byłby rozliczany z dużego pudła. Ten atak znów jednak spowodował, że „Orły” trochę z opóźnionym zapłonem się wybudziły. Po rzucie rożnym i wrzutce Adama Whartona piłka dotarła na głowę Chrisa Richardsa, ale uderzył zbyt lekko albo po prostu piłka za bardzo „osadziła się” na jego bujnej czuprynie i Alisson nie miał żadnych kłopotów.

Chwilę później Alisson Becker musiał się już wykazać, broniąc nogą strzał Eberechiego Eze. Crystal Palace ewidentnie się nakręciło, a Liverpool napierał już rzadziej, choć Florian Wirtz powinien był lepiej przymierzyć z 17-18 metrów w 68. minucie. Miał sporo miejsca, a przekopał nad bramkę i to delikatnie mówiąc, a bardziej dosadnie – wywalił piłkę w krzaki.

Aż tu Sarr zaskoczył!

Crystal Palace udokumentowało lepszą grę trafieniem! Cody Gakpo, zamiast powalczyć, skupił się na rozkładaniu rąk po prostej stracie i w efekcie poszła z tego akcja, która zakończyła się trafieniem. Will Hughes zaliczył tu kluczowy odbiór. Adam Wharton przejął futbolówkę i posłał prostopadłe podanie do wychodzącego na pozycję kolegi. Ismaila Sarr strzałem od słupka pokonał Alissona i było 2:2. „Orły” ruszyły niczym wściekłe. Nie minęły dwie minuty, a Sarr mógł wprawić w szok rywali. W ostatniej chwili jego strzał zablokował Milos Kerkez.

Lecz… wcześniej Alexis Mac Allister zagrał piłkę ręką. To sytuacja bardzo mocno kontrowersyjna, ponieważ Wharton bił rzut rożny, Argentyńczyk nie doskoczył do piłki i ta trafiła go w oderwaną od ciała rękę. Wydawało się, że to po prostu musi być jedenastka. Nikt mu tej ręki nie nabił, piłka leciała przecież z punktu rzutu rożnego. Decyzja jednak była taka, że gramy dalej. Crystal Palace kontynuowało swoje groźne ataki i było lepszym zespołem. Mecz zrobił się bardzo, bardzo otwarty z miejscem na grę. „Orły” straciły jednak kapitana – z kontuzją musiał zejść Marc Guehi. Wyglądało to na skurcz.

Liverpool trochę się przebudził w doliczonym czasie – broniący w czapeczce Dean Henderson najpierw musiał interweniować po strzale Dominika Szoboszlaia, a na minutę przed końcem odważnym wyjściem z bramki uprzedził Mohameda Salaha. W ostatniej akcji meczu jeszcze Justin Devenny uderzył obok słupka. To było dobre miejsce, żeby przymierzyć lepiej. Pomocnik chwilę wcześniej wszedł za Guehiego.

Rzuty karne!

W meczu o Tarczę Wspólnoty mamy tak, że dogrywka jest zbędna, zatem od razu doszło do wykonywania jedenastek. Zaczął Liverpool.

Salah przekopał nad bramką! Beznadziejny strzał Egipcjanina, kilometr nad poprzeczką.

Mateta pewnie w ten sam róg, co wcześniej. Alisson próbował go wyczekać, ale strzał był za mocny. 1:0 dla Palace po pierwszej kolejce.

Mac Allister też nie trafia! Henderson broni i zdejmuje czapkę, ależ aura tej interwencji.

Eze też z pudłem! Podrobił, podrobił, podrobił i zgłupiał, nie miał pomysłu. Lekki strzał i Alisson go wyczekał, zbijając piłkę na słupek. 1:o po czterech strzałach, cóż za pokaz nieudolności.

Gakpo pokazał jak się trafia – uderzył w prawy róg i zmylił Hendersona.

Sarr też w prawo, też podrobił kroczki, ale uderzył dość mocno. Mamy 2:1 dla „Orłów”.

Elliott absolutnie beznadziejnie! Lekko, idealnie na interwencję – Henderson złapał to w zęby.

Borna Sosa mógł to skończyć, ale przyładował w poprzeczkę – gramy dalej! 

Szoboszlai podniósł piłkę i uderzył nieźle. Dał malutką nadzieję Liverpoolowi.

21-letni Devenny uderzył najlepiej ze wszystkich! Trzeba mieć jaja, żeby wysłać młodego (ale doświadczonego już w Premier League) chłopaka, który dopiero co wszedł do wykonywania jedenastki. Zrobił to idealnie.

Fot. screen X

Antyfan social mediów. Pisanie o piłce nożnej to odskocznia, bo działa w innej branży. Cryuffista i Guardiolista. Od 2008 fan Barcy. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Nie gardzi polską piłką, a po transferze Sampera do Motoru opadła mu kopara.

10 000 zł do podziału
za Extra Pensję
Crystal Palace - Liverpool
Wygrana Liverpoolu
kurs
1.59
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)