10 000 ZŁ DO PODZIAŁU DLA WSZYSTKICH
Za Extra Pensję w BETFAN!

Pierwsza porażka Legii w Ekstraklasie! Zadecydował gol wychowanka Lecha Poznań

Napisane przez Mikołaj Duda, 17 sierpnia 2025
Legia

Legia trzy dni po odpadnięciu z Ligi Europy z cypryjskim AEK-iem Larnaka wybrała się do Płocka na mecz z Wisłą, która do tego spotkania przystępowała jako lider Ekstraklasy. Drużyna Edwarda Iordanescu chciała utrzymać status niepokonanej na krajowym podwórku. To jej się nie udało. Po golu Marcina Kamińskiego lepszy okazał się beniaminek.

Pierwsze w tym sezonie derby Mazowsza

Wisła Płock w pierwszych meczach po powrocie na poziom Ekstraklasy zaprezentowała się zaskakująco dobrze. Po czterech kolejkach drużyna Mariusza Misiury miała na koncie dziesięć punktów i jako jedna z nielicznych była wciąż niepokonana. Na inaugurację przed własną publicznością pokonała Koronę Kielce 2:0. W pierwszym wyjazdowym spotkaniu mocno niespodziewanie wygrała 2:1 w Częstochowie z Rakowem. Tydzień później znów na własnym stadionie beniaminek pokonał Piasta Gliwice 2:0, a ostatnio wywiózł cenny remis ze starcia w Łodzi z Widzewem. Przed startem tej serii gier „Nafciarze” byli samodzielnym liderem Ekstraklasy.

Legia do starcia w Płocku przystępowała po odpadnięciu z Ligi Europy. Stołeczna drużyna wygrała z AEK-iem Larnaka 2:1, jednak było to za mało, by odrobić straty z meczu na Cyprze, gdzie gospodarze wygrali aż 4:1. O fazę ligową zespół z Warszawy zagra dwumecz ze szkockim Hibernian. W samej Ekstraklasie Edward Iordanescu może mówić o udanym początku. Jego podopieczni na krajowym podwórku jeszcze nie zaznali smaku porażki – wygrali u siebie z GKS-em Katowice, w Kielcach pokonali Koronę i również przed własną publicznością podzielili się punktami z Arką Gdynia. Rumuński trener w podstawowym składzie zdecydował się wystawić Arkadiusza Recę i Steve’a Kapuadiego, czyli byłych graczy płockiej Wisły. Dla lewego obrońcy to pierwszy mecz w nowych barwach rozgrywany od pierwszej minuty.

Legia przegrywała po golu wychowanka Lecha

Już w ósmej minucie rywalizacji do interwencji został zmuszony Kacper Tobiasz. Na strzał z dystansu zdecydował się Jorge Jimenez. Hiszpan zrobił to bardzo udanie i piłka leciała idealnie, by zmieścić się w okienku, jednak bramkarz Legii dobrze się wyciągnął i odbił futbolówkę za linię końcową.

Jak się okazało był to ostatni sygnał ostrzegawczy. Chwilę później Jorge Jimenez tym razem odnalazł się w roli podającego. Dośrodkował na głowę Marcina Kamińskiego, który został w ataku po wcześniejszym rzucie rożnym. Wychowanek Lecha Poznań wygrał walkę w powietrzu i oddał mocny strzał, z którym już nie był w stanie poradzić sobie Kacper Tobiasz. Dla stopera był to pierwszy gol po powrocie do Polski po wielu latach gry na niemieckich boiskach.

Legia na różne sposoby próbowała doprowadzić do wyrównania, jednak albo była zatrzymywana przez defensywę gospodarzy albo skutecznie interweniował Rafał Leszczyński. Wyjątkowo nieskuteczny, gdy otrzymywał podanie był Mileta Rajović, który po raz pierwszy w Ekstraklasie znalazł się w podstawowym składzie. Z kolei piłkarze Mariusza Misiury potrafili wyjść z szybkim atakiem i pokazali, że są w stanie zaskoczyć Kacpra Tobiasza po raz drugi.

Do przerwy więcej bramek nie padło i piłkarze na odpoczynek do szatni schodzili przy jednobramkowym prowadzeniu Wisły. Mogłoby być ono wyższe, jednak piłkarze Mariusza Misiury zmarnowali kilka dobrych okazji. Szczególnie Jorge Jimenez w kilku sytuacjach mógł zachować się lepiej – zwłaszcza wtedy, gdy mógł wyłożyć piłkę Łukaszowi Sekulskiemu, a zdecydował się na niecelny strzał.

Legia nie dała rady beniaminkowi

W drugiej połowie obraz meczu zbytnio się nie zmienił. Edward Iordanescu chcąc wzmocnić siłę ataku po godzinie gry na boisko wpuścił Jeana-Pierre’a Nsame. Kameruńczyk nie zmienił Milety Rajovicia, a utworzył z nim duet napastników, tak jak to miało kilka dni wcześniej w starciu przy Łazienkowskiej z cypryjskim AEK-iem.

Z biegiem czasu gospodarze coraz mniej chętnie chcieli atakować. Skupiali się głównie na bronieniu dostępu do własnej bramki, co udawało im się praktycznie perfekcyjnie. Mimo zmian przeprowadzanych przez Edwarda Iordanescu – jedną z nich był debiut na boiskach Ekstraklasy Jakuba Żewłakowa, czyli syna dyrektora sportowego Legii – jego podopieczni nie byli w stanie znaleźć sposobu na pokonanie Rafała Leszczyńskiego.

Minuty mijały, a sytuacji Legia jak nie miała, tak w dalszym ciągu nie była w stanie ich stworzyć. Sami piłkarze wygladali na coraz bardziej zniechęconych i sfrustrowanych. Pojawiło się z ich strony dużo nerwowych gestów, a ich przeciwnicy konsekwentnie dawali radę wszystkim atakom. W doliczonym czasie Wisła mogła już zamknąć ten mecz, jednak po płaskim dośrodkowaniu Dominika Kuna piłki nie sięgnął Matchoi Djalo.

Finalnie więcej bramek w Płocku nie padło. Po trafieniu Marcina Kamińskiego lepsza okazała się Wisła Płock, która z dorobkiem 13 punktów pozostała liderem Ekstraklasy. Legia po pierwszej ligowej porażce zajmuje piąte miejsce w tabeli.

Fot. Screen Canal Plus Sport

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

10 000 zł do podziału
za Extra Pensję
Manchester United - Arsenal
Powyżej 2.5 goli
kurs
1.77
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)