NOWA OFERTA POWITALNA BETFAN!
Bonusy od trzech pierwszych depozytów 100% do 200 PLN, łącznie nawet do 600 PLN

Manchester United dalej bez zwycięstwa. Wejście smoka Emile’a Smitha Rowe

Napisane przez Patryk Popiołek, 24 sierpnia 2025
Manchester United Fulham

Manchester United przyjechał w niedzielne popołudnie na Craven Cottage z zamiarem zgarnięcia pierwszych trzech punktów w nowym sezonie. Mimo prowadzenia po samobójczej bramce Rodrigo Muniza, ostatecznie obie ekipy podzieliły się punktami. Gola na wagę remisu strzelił Emile Smith Rowe.

Manchester United dobrze wszedł w mecz, ale ten karny…

Manchester United rozpoczął nowy sezon od przegranej w hicie z Arsenalem. Mimo braku punktów kibice „Czerwonych diabłów” byli dość zadowoleni z jakości gry, zaangażowania, walki, sytuacji. Amorim podjął dwie ważne decyzje – posadził na ławce Onanę i skreślił Hojlunda. Milionowe wzmocnienia i oczekiwanie, iż musi być to lepszy sezon niż ostatnio, który był po prostu tragiczny. Nowe nabytki rzeczywiście świetnie spisały się na Old Trafford. Zarówno Cunha, jak i Mbeumo mieli po kilka okazji. Arsenal wykorzystał rzut rożny i… tyle. „Czerwone Diabły” oddały aż 27 strzałów (siedem celnych).

Fulham w pierwszej kolejce zapunktował, ale skromnie. Po walce do samego końca wyrównał i zremisował w doliczonym czasie gry z Brighton na wyjeździe. Trudno było przewidzieć, jaki będzie ten mecz, jednak oczekiwania wobec Manchesteru były bardzo wysokie. Zwłaszcza po takim dobrym jakościowo występie z „Kanonierami”.

Składy obu drużyn:

Fulham: Leno – Tete, Andersen, Bassey, Castagne – Lukić, Berge, King (71′ Smith Rowe) – Sessegnon, Iwobi, Rodrigo Muniz (71′ Jimenez)

Manchester United: Bayindir – Shaw (88′ Heaven), de Ligt, Yoro (88′ Maguire) – Dorgu, Fernandes, Casemiro (52′ Dalot), Diallo (52′ Sesko) – Mount (69′ Ugarte), Mbuemo, Cunha

Gracze gości od samego początku chcieli narzucić swoje tempo gry, ale także przetestować Bernda Leno. Kolejno w 1. oraz w 2. minucie bramkę gospodarzy postraszył Matheus Cunha. Najpierw uderzył z ponad 20 metrów niewiele nad poprzeczką, a już chwilę później, będąc w obrębie pola karnego, trafił w słupek. Były to bardzo jasne oraz klarowne ostrzeżenia dla defensywy Fulham, które trochę zostało w szatni. Śmiało mogło, a może powinno być 1:0 dla gości.

Już po niespełna 10 minutach gry United miało na swoim koncie cztery oddane strzały, a więc liczby jak najbardziej podkreślały to, że Ruben Amorim zaprogramował swoich zawodników na szybką finalizację akcji. Gospodarze nie przyglądali się jednak bezczynnie. W 13. minucie świetne podanie między obrońcami otrzymał Joshua King, wpadł w pole karne i zdołał lekko trącić futbolówkę. Altay Bayindir pokazał jednak swoją szybkość i wybronił tę sytuację.

Dosłownie po tej samej akcji turecki bramkarz wznowił długim zagraniem i już praktycznie w polu karnym rywala piłkę opanował Matheus Cunha. Momentalnie zdecydował się na strzał i Fulham zawdzięczało brak straty gola jedynie Berndowi Leno. Bez wątpienia był to bardzo intensywny oraz efektowny kwadrans gry. Następne minuty to kolejna wymiana ciosów, choć wyraźnie tempo zaczęło spadać i obie ekipy zaczęły grać nieco bardziej asekuracyjnie.

W 35. minucie meczu mieliśmy nagle weryfikację VAR. Okazało się, iż arbitrzy przypatrywali się sytuacji sprzed kilku minut, kiedy mieliśmy rzut rożny. Wówczas Calvin Bassey dosłownie rzutem zapaśniczym sprowadził do ziemi Masona Mounta. Arbiter nie miał wątpliwości i wskazał na rzut karny. Do piłki podszedł oczywiście Bruno Fernandes. Portugalczyk znany ze swojej skuteczności jednak fatalnie przestrzelił i na Craven Cottage mieliśmy nadal remis. Przekopał!

Niedługo później, bo w 41. minucie spotkania oglądaliśmy rzut rożny dla gospodarzy. Dokładne dośrodkowanie na dalszy słupek i była to doskonała szansa Rodrigo Muniza. Napastnik Fulham jednak nie złożył się zbyt dobrze do strzału i ostatecznie nie musiał interweniować Altay Bayindir. W ostatnich minutach pierwszej połowy było gorąco pod bramką Manchesteru, ale koniec końców żadna drużyna nie była w stanie wyjść na prowadzenie do przerwy.

Fulham nie dało za wygraną

Manchester United – podobnie jak w pierwszej połowie – bardzo dobrze rozpoczął. Po kilku podaniach na dobrą pozycję strzelecką z prawej strony boiska wyszedł Amad Diallo, ale jego mocna próba została zatrzymana przez golkipera. Ruben Amorim długo nie czekał ze zmianami i po kilku minutach drugiej części na murawie pojawił się kupiony za grube miliony ostatnio Benjamin Sesko.

Gracze z Manchesteru w 58. minucie dopięli swego. To, co nie udało się z rzutu karnego, udało się z rzutu rożnego. Bryan Mbuemo dośrodkował mocną piłkę z narożnika i nagle futbolówka znalazła się w siatce. Bramka została zaliczona wstępnie Leny’emu Yoro, natomiast największy udział przy tym golu miał Rodrigo Muniz – zweryfikowano to jako trafienie samobójcze. 

Ten gol zdecydowanie rozbudził na nowo emocje na Craven Cottage. Szczególnie, że zespół Fulham miał swoje okazje, jego piłkarze nie byli zamknięci na własnej połowie. Wychodzili coraz odważniej i w końcu im się to wymiernie zwróciło. Po małym zamieszaniu i braku dobrej reakcji United na lewej stronie boiska z piłką pozostał Alex Iwobi. Nigeryjczyk wiedział, co chce zrobić i posłał bardzo dokładne podanie w pole karne. Tam znalazł się wchodzący dwie minuty wcześniej Emile Smith Rowe i z kilku metrów wpakował piłkę do siatki.

Po wyrównaniu ekipa Fulham ewidentnie próbowała iść za ciosem, a Manchester wyglądał na całkowicie zaskoczonego. Stadion zdecydowanie żył w ostatnich minutach i oczekiwał kluczowej akcji gospodarzy, natomiast brakowało skuteczności. Ruben Amorim wykonał w końcówce ciekawe zmiany, wprowadzając na murawę, chociażby Harry’ego Maguire’a. Jego decyzja mogła się obronić w 89. minucie, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Anglik był o włos od gola.

W końcówce obie drużyny miały swoje szanse, ale jednak ostatecznie nie zobaczyliśmy więcej goli na Craven Cottage. Manchester United nadal nie ma zwycięstwa w tym sezonie, a po porażce z Arsenalem „Czerwone Diabły” muszą zadowolić się jednym oczkiem. Warto też zwrócić uwagę na kornery bite przez przeciwników Manchesteru – już po raz kolejny. Nie radził sobie z nimi Andre Onana, a chyba jeszcze gorzej przy nich przepycha się i walczy o pozycję Altay… jeżeli tego nie poprawi, to w kolejnych meczach po stałych fragmentach będzie „smród”, gdy rywale wyczują słaby punkt. Arsenal tak strzelił gola.

Fot. screen/Twitter

Nad ranem NBA, a za dnia piłkarskie przygody. W wolnych chwilach komentator, który poza wielkimi ligami, niezwykle ceni sobie wyjazdy na boiska okręgówki.

300 zł na start w BETFAN
za wygraną Realu Madryt z Realem Oviedo
Lechia Gdańsk - Arka Gdynia
Powyżej 2.5 goli
kurs
1.62
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)