Legia szybko zareagowała na stratę kluczowego gracza. Jego następca jest już w Warszawie

Dość niespodziewanie w niemal kluczowym momencie sezonu dla Legii pojawiła się informacja, że Ryoya Morishita, czyli najlepszy piłkarz z minionego sezonu opuści klub. Jak się okazało, reakcja pionu sportowego na ten ruch jest błyskawiczna. Następca Japończyka ma już być w Warszawie i jeśli pomyślnie przebiegną testy medyczne, to do stołecznego zespołu dołączy zawodnik z doświadczeniem w Lidze Mistrzów.
Legia znalazła następcę dla Morishity
Legia przygotowuje się do jednego z ważniejszych meczów w tym sezonie. Zmierzy się przy Łazienkowskiej w rewanżowym starciu ze szkockim Hibernian FC. Kto wygra, przed tym co najmniej sześć dodatkowych spotkań, szans na zarobek i budowanie rankingu. W pierwszym spotkaniu fazy play-off Ligi Konferencji piłkarze Edwarda Iordanescu po golach strzelonych przez Jeana-Pierre’a Nsame oraz Pawła Wszołka pokonali swojego przeciwnika 2:1 i są o krok od zapewnienia sobie gry w fazie ligowej. Przed własną publicznością muszą tylko obronić korzystny rezultat przywieziony z Edynburga.
Już jest pewne, że rumuński trener nie będzie miał do dyspozycji pomocnika, który miał już pożegnać się z dotychczasowymi kolegami. Morishita za dwa miliony euro zostanie sprzedany do angielskiego Blackburn Rovers, występującego na zapleczu Premier League. Po średnim początku w Warszawie Goncalo Feio zdecydował się przenieść go z lewego wahadła do środka pola i to okazało się strzałem w dziesiątkę.
Ryoya Morishita odchodzi z Legii do Blackburn Rovers. Pożegnał się już z kolegami, jest w Anglii. Więcej zaraz w @przeglad
— Łukasz Olkowicz (@LukaszOlkowicz) August 24, 2025
Morishita w poprzednim sezonie był zdecydowanym liderem swojego zespołu, zarówno w Ekstraklasie, jak i szczególnie w europejskich pucharach. W ponad 50 spotkaniach rozegrał blisko 4000 tysiące minut, strzelił 14 goli i zaliczył 13 asyst. W obecnych rozgrywkach po zmianie trenera, ten nie do końca widział Japończyka w swojej koncepcji i za bardzo nie miał pomysłu w jaki sposób go wykorzystać. Przez to 28-latek prezentował się słabiej i w 12 meczach zdobył zaledwie jedną bramkę i zanotował jedno ostatnie podanie.
Ofensywny pomocnik szybko zostanie zastąpiony innym graczem. Jak poinformował Paweł Gołaszewski z portalu „Piłka Nożna” – w Warszawie przebywa już Ermal Krasniqi ze Sparty Praga. Transfer ma już być na ostatniej prostej i jeśli Kosowianin przejdzie testy medyczne, to podpisze kontrakt z warszawską Legią. Dodatkowo według doniesień Marcina Szymczyka z portalu „Legia.net” jeszcze przed starciem rewanżowym z Hibernian FC w stolicy zamelduje się jeszcze jeden skrzydłowy, którego nazwisko, póki co pozostaje tajemnicą.
W ciągu tygodnia w Legii ma pojawić się jeszcze jeden nowy skrzydłowy, powinien przylecieć do Warszawy przed meczem rewanżowym z Hibernian.
— Marcin Szymczyk (@MarcinSzymczyk1) August 24, 2025
Piłkarz z doświadczeniem w Lidze Mistrzów na życzenie trenera
Ermal Krasniqi po dobrych występach w Rumunii – skąd zna go Edward Iordanescu – od zeszłego sezonu występuje w czeskiej Sparcie Praga. Dzięki temu miał okazję zaliczyć siedem występów w fazie ligowej Ligi Mistrzów. W starciu z Atletico Madryt wyszedł nawet w podstawowym składzie. Łącznie we wszystkich rozgrywkach rozegrał ponad 40 spotkań, jednak był głównie rezerwowym, przez co uzbierał około 1500 minut i strzelił pięć goli.
Wartość rynkowa nowego gracza Legii to wg „Transfermarkt” 1,8 mln euro. Doskonale szło mu w FC Ballkani. Był za mocny na ligę kosowską, gdzie strzelił 16 goli z pozycji lewego napastnika i pomógł w zdobyciu mistrzostwa 2021/22. Właśnie stamtąd przeniósł się do CFR Cluj, ale tam mu nie poszło i nigdy nie stał się gwiazdą. Za to „odpalił” na wypożyczeniu w Rapidzie Bukareszt. W pół roku strzelił aż sześć goli i miał trzy asysty. To więcej niż w rok w CFR Cluj. Potem sięgnęła po niego Sparta Praga.
W obecnym sezonie nawet nie został zgłoszony do fazy play-off Ligi Konferencji. Zdążył zaliczyć dwa występy i raz trafić do siatki. Zrobiłto jednak w rozstrzygniętym już dwumeczu z Araratem, gdzie dostał szansę w rewanżu. We wcześniejszych meczach siedział na ławce przez 90 minut. Podobnie było zresztą w lidze czeskiej – pięć meczów i cztery w pełni na ławce. Z Duklą Praga (24 sierpnia wieczorem) nie było go już na ławce, bo dopinał transfer do Polski. Na ten transfer miał naciskać rumuński trener warszawskiej Legii.
Fot. PressFocus