Jaja w Lidze Mistrzów. Pafos FC z historycznym wyczynem

Zespół Pafos FC przywiózł z Belgradu wynik 2:1 i musiał w rewanżu przypilnować tej przewagi. Kiedy zanosiło się na dogrywkę, bo Cypryjczycy przegrywali 0:1, wtedy do akcji wkroczył… Jaja, który strzałem z woleja w 89. minucie zapewnił awans do fazy ligowej Ligi Mistrzów. To historyczny sukces dla Pafos FC.
Nie taka Crvena zvezda straszna…
Kiedy patrzyło się na rywalizację Lecha Poznań z Crveną zvezdą, to widoczna była różnica poziomów. „Kolejorz” potrafił zepchnąć do defensywy rywali i mocniej nacisnąć przez jakieś 20 minut spotkania w Poznaniu. Dobrze też rozpoczął, od wysokiego pressingu, na wyjeździe, ale tam Crvenej zvezdzie zależało głównie na obronie wyniku. Po remisie 1:1, który zapewnił Mikael Ishak w ostatnich sekundach udało się wywieźć remis, ale nie powalczyć o awans. W IV rundzie, a więc tej o bezpośredni awans do Ligi Mistrzów, Crvena zvezda napotkała na swojej drodze Pafos FC.
Trudno nazwać wygraną Cypryjczyków jakąś gigantyczną sensacją, ale na pewno patrząc na typy bukmacherskie, nie byli tam faworytem (kurs na Serbów wynosił 1.61). Potrafili jednak zaskoczyć i to już od pierwszych sekund. Trafili do siatki 40 sekund po wznowieniu. Crvena zvezda przegrywała 0:2 w 48. minucie i było ją stać tylko na gola kontaktowego. I tak Bruno Duarte miał duże szczęście, bo nie trafił karnego, a dopiero udało mu się pokonać Neofytosa Michaila po dobitce. Cypryjczycy musieli ten korzystny wynik obronić u siebie.
Serbski portal „Sportklub” użył w tytule słów: „To było naprawdę złe”. Kapitan Mirko Ivanić miał kilka okazji, ale je zmarnował. Po meczu nazwał się najgorszym na boisku: – Zdecydowanie nie mogę powiedzieć, że byli od nas lepsi, ale zasłużyli na zwycięstwo, skoro wygrali. Weszliśmy w mecz bardzo źle i straciliśmy gola już w pierwszej minucie i nie udało nam się odrobić straty. Byłem jednym z najgorszych na boisku. Każdy musi dać z siebie wszystko, żeby się poprawić. Każdy musi dać z siebie wszystko… To było beznadziejny występ z mojej strony. Mam nadzieję, że będzie lepiej.
Jaja z golem życia
Nie można było uznać, żeby Crvena zvezda jakoś specjalnie naciskała w rewanżu. W całej pierwszej połowie oddała mniej strzałów, miała gorsze posiadanie piłki i patrząc po xG – była mniej groźna pod bramką rywali. Serbscy piłkarze byli bezradni i z tej frustracji złapali dwie żółte kartki. Najlepszą szansę miał Correia z Pafos FC. W drugiej połowie się to zmieniło. Crvena zvezda wreszcie ruszyła i już po 17 sekundach poważnie zagroziła bramce rywali. Mirko Ivaniciowi potem dopisało szczęście w 60. minucie, bo po jego strzale piłka dostała wyraźnego rykoszetu, zmyliła bramkarza i wpadła do siatki.
Cypryjczycy jednak nie pękli w rewanżu! Bohaterem został brazylijski rezerwowy Jair Diego Alves de Brito, który na koszulce ma po prostu napisane „Jaja”. Podobnie jednak jak Marian Huja – czyta się to jako „żaża”, ale jakoś tak mimowolnie polski kibic swoimi oczami widzi tutaj to, co chce… Jaja w pierwszym meczu wszedł na niecałe 20 minut. Ostatnio jest tylko rezerwowym. Podobnie też dostał 25 minut w rewanżu z Dynamem Kijów. Tym razem na murawie zameldował się w 62. minucie, zastępując Mislava Orsicia. Było to już przy stanie 0:1 – niecałe dwie minuty po wpuszczonej bramce. I zrobił to:
𝐂𝐎 𝐙𝐀 𝐆𝐎𝐋! 🤯🤯🤯 Jajá cudownym strzałem przybliżył Pafos FC do awansu! 🔥🔥
📺 Transmisja meczu w CANAL+ EXTRA 1 i w serwisie CANAL+: https://t.co/OFoz9m2gHf pic.twitter.com/vqEkJA15CJ
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 26, 2025
Zespół Pafos FC gorzej prezentował się w drugiej części gry, ale trafienie rezerwowego okazało się historyczne. Klub ten pierwszy raz w historii zdobył mistrzostwo Cypru i wziął udział w el. Ligi Mistrzów. Wielkim transferem było sprowadzenie do Pafos FC Davida Luiza, który ma kontuzję uda i nie mógł jeszcze zadebiutować. Mislav Orsić to też nie byle kto – legenda Dinamo Zagrzeb, łączona w przeszłości z dużymi klubami, która jednak odbiła się od Premier League. Do klubu na stałe zostali ściągnięci m.in. Anderson Silva oraz bohater Jaja, a wypożyczony z Almerii został Bruno Langa.