Jakie są słabe strony reprezentacji Holandii? Czy Polska ma jakieś szanse?
Podczas, gdy Polska przechodziła istne męczarnie w spotkaniu eliminacyjnym z Maltą, Holendrzy poradzili sobie z kopciuszkiem bez najmniejszych kłopotów i zapakowali mu aż osiem bramek. Odpadli z Ligi Narodów w ćwierćfinale, ale dopiero po rzutach karnych z mistrzami Europy, czyli Hiszpanami. Jakie są słabe strony Holandii i w czym Polska może upatrywać swoich szans?
Odpaść z mistrzami Europy? Nie ma wstydu
W ćwierćfinale Ligi Narodów reprezentacja Holandii miała ciężki bój z Hiszpanią, ale była o krok od wyeliminowania mistrzów Europy. Pudło Lamine’a Yamala przeszło niezauważone, ponieważ u „Pomarańczowych” pomylili się Noa Lang i Donyell Malen. Ten drugi zresztą mógł być bohaterem w 121. minucie, bo miał w Valencii doskonałą okazję, by trafić na 4:3 (6:5 w dwumeczu), lecz uderzył w sam środek. Potem – w jeszcze dogodniejszej sytuacji – nie wykorzystał jedenastki i reprezentacja Holandii odpadła.
Dla nas ten ćwierćfinał był bardzo, bardzo istotny. Od tego zależało bowiem na kogo trafimy w swojej grupie eliminacyjnej do mistrzostw świata 2026. Miał to być przegrany. „Oranje” odpadli po niesamowitym widowisku. Aż trzykrotnie odrabiali straty, z czego raz w samej dogrywce. Nie ma wstydu, by odpaść w taki sposób z mistrzami kontynentu. W 210 minut Hiszpanie oddali jednak aż 15 celnych strzałów na bramkę Barta Verbruggena. Miał on sporo roboty, bo odbił aż 10 strzałów, a i tak musiał wyciągać piłkę z siatki pięciokrotnie.
8’—Spain 1-0 Netherlands
54’—Spain 1-1 Netherlands
67’—Spain 2-1 Netherlands
79’—Spain 2-2 Netherlands
103’—Spain 3-2 Netherlands
109’—Spain 3-3 NetherlandsThis. Game 🍿 pic.twitter.com/nJ9RRAHG18
— B/R Football (@brfootball) March 23, 2025
Czerwoną kartką w pierwszym starciu ukarany został Jorrel Hato za brzydki faul na Robinie Le Normandzie. Nastolatek, który w tym okienku trafił do Chelsea, z Finami już nie wyszedł w pierwszym składzie, a potem wzmocnił kadrę Holandii na EURO U21. To on zresztą dał się też obrócić Nico Williamsowi, który zdobył pierwszą bramkę. Nie upilnował skrzydłowego i pozwolił, by tyłem sobie piłkę przyjął, a potem z pięciu metrów pokonał Verbruggena. Hiszpanie przegrywali 1:2, ale wyrównali w przewadze, choć trochę pomógł im Verbruggen, który odbił piłkę prosto pod nogi Merino.
W drugim spotkaniu działo się jeszcze więcej pod bramką golkipera Brighton. Obrońcy Holandii dopuszczali do wielu sytuacji, co może dawać jakąś nadzieję. Trzeba jednak pamiętać o dwóch rzeczach – po pierwsze grali przeciwko mistrzom Europy, o wiele bardziej kreatywnym od naszych graczy, a po drugie format z jednej strony poważnej, ale z drugiej traktowanej jako pole rozwoju i sprawdzania graczy Ligi Narodów sprzyja takim ofensywnym spektaklom.
Ekspert i wieloletni pasjonat futbolu holenderskiego Mariusz Moński, którego zapytaliśmy o zdanie, nie traktowałby tych statystyk i „dziur” w obronie zupełnie poważnie: – Holandia też miała w tym dwumeczu 13 celnych przeciwko mistrzom Europy, więc różnica jest niewielka. Liczba sytuacji wynikała z tego, że to były bardzo otwarte mecze oraz z tego, że obydwie drużyny mają ogromny potencjał w ofensywie.
Lewa obrona – to nasza szansa?
Pamiętacie, kto był polskim prawoskrzydłowym w przegranym spotkaniu z Finlandią? Najlepszy nasz piłkarz w tamtym meczu, który oddał kilka strzałów i sprawiał największe zagrożenie, czyli Matty Cash. Michał Probierz grał systemem z wahadłami, a w ataku po rezygnacji Roberta Lewandowskiego postawił na duet: Piątek – Świderski. To wszystko skończyło się katastrofą i odejściem selekcjonera z powodu wojny, którą sam wywołał i fatalnego rezultatu.
Matty Cash to w dwa mecze zrobił tyle akcji, co Przemysław Frankowski w całej historii swoich występów.
— Patryk Idasiak (@PatrykIdasiak) June 10, 2025
Jan Urban nie gra wahadłami – stawia na system 4-3-3 ze środkowym napastnikiem i przebojowymi skrzydłami. Kimś takim w Górniku u trenera był robiący mnóstwo wiatru Taofeek Ismaheel, nowy nabytek Lecha Poznań. Niestety my w reprezentacji nie mamy takiego szalonego skrzydłowego, który nie bałby się pojedynków, a jeśli już, to występuje raczej na lewej stronie. Mowa oczywiście o Nicoli Zalewskim. Selekcjoner może postawić na Jakuba Kamińskiego, który strzelił gola dla FC Koeln i odżył w Niemczech. Problem jednak jest taki, że odżył, bo nie gra na obronie, lecz na lewym skrzydle, nie na prawym.
Po co ten cały wstęp? Ano po to, że w ćwierćfinale Ligi Narodów wspomniany Hato miał problemy, a zastępujący go Nathan Ake nie łapie się obecnie do składu Manchesteru City, bo przegrywa rywalizację z Rayanem Ait-Nourim. Zagrał tylko jeden mecz, a w dwóch siedział na ławce. Poza tym obrońca kadry Holandii miał wielkie problemy z kontuzjami w poprzednim sezonie i daleki jest od optymalnej formy. Czy tu można by było upatrywać naszej szansy? Zdaniem Mońskiego jednak małej, bo Koeman dysponuje tu wieloma opcjami:
– Holandia ma na lewej obronie: Nathana Ake, mogącego tam też zagrać Micky’ego Van de Vena, z którego na tej pozycji korzystał wiele razy Koeman, Iana Maatsena, Jorrela Hato, Quilindschy’ego Hartmana, Owena Wijndala. Zdecydowanie nie jest to problem reprezentacji. Po prostu w kadrze jest wielu uniwersalnych obrońców i Koeman często dokonuje wyboru pod styl gry w danym meczu. Duży wpływ też mają kontuzje.
Manchester City defender Nathan Ake had to get stretchered off the pitch after suffering an apparent injury during Netherlands' clash against Germany in the Nations League. pic.twitter.com/Jz92WsZkZj
— ESPN FC (@ESPNFC) September 10, 2024
W meczu z Maltą na lewej obronie wystąpił Micky van de Ven i skończył z bramką oraz asystą. Z Finami grał tam Nathan Ake, a gracz Tottenhamu zmienił go w 62. minucie. Ronald Koeman w 2024 roku wpuszczał stopera na lewą obronę i przy braku ogrania Ake powinien na niego postawić. W Premier League kompletnie nie gra na tej pozycji, zdarzało mu się rzadko. Selekcjoner Holandii jednak wie, że to jeden z najszybszych środkowych obrońców na całym świecie, więc mimo 193 cm wzrostu nie da się prześcignąć przebojowemu skrzydłowemu, ale nie jest to codzienna pozycja dla van de Vena.
Długo czekali na bramkarza
Holendrzy od czasów emerytury Edwina van der Sara zawsze mieli jakiegoś takiego… średniej jakości bramkarza, który nie pasował do tego całego gwiazdozbioru. Długo jedynką był Marten Stekelenburg, który bronił w finale mistrzostw świata 2010. To jego pokonał Andres Iniesta. Cztery lata później Louis van Gaal dokonał słynnego manewru, gdy na sam konkurs jedenastek z Kostaryką wpuścił Tima Krula, fachowca w tym elemencie – w zupełnym przeciwieństwie do Jaspera Cilessena.
Bramki strzegli też Jaka Biljow, 40-letni wówczas Remko Pasveer, a jedynką na mundialu w Katarze był Andries Noppert, który grał zarówno wtedy, jak i dzisiaj w Heerenven, więc się nie rozwinął. „Oranje” już nie mają takiego problemu z tą pozycją. Bart Verbruggen nauczony jest ryzyka i gry od bramki, bo od dwóch lat jest golkiperem Brighton. Występował w systemie Roberto De Zerbiego. Jak sam przyznał, ma świadomość, że popełni błąd. Ciekawie zresztą opowiadał o tym, w jaki sposób je przepracowuje:
– W ciągu 15 lat kariery na pewno popełnisz błąd. Kiedy już się to stanie, to co naprawdę mi pomaga, zobaczenie tego później takim, jaki rzeczywiście był. Kiedy popełniasz błędy, to masz dużą szansę, by pokazać swoją osobowość. To naturalne, że się ukrywasz, bo nie chcesz drugi raz zrobić krzywdy swojej drużynie. Dla mnie to wielka szansa, żeby pokazać swój charakter i pokazać drużynie, że cokolwiek się stanie, dam sobie radę. Jeśli nie masz odwagi spojrzeć w lustro, gdy popełnisz błąd, to nie wyciągnąłeś z niego żadnych wniosków. Dla mnie to wtedy dwa błędy.
Bart Verbruggen is getting good practice in the #U21EURO at what he'll have to do at Brighton next season – drawing pressure for as long as possible, then playing the pass at the precise moment. The Netherlands are building out in a similar way. pic.twitter.com/ghPMhAYT4A
— SCOUTED (@scoutedftbl) June 21, 2023
Verbruggen w kadrze zaliczył fenomenalny występ przeciwko Francji na EURO 2024. Obronił tam dużo więcej niż powinien, a Holandia zremisowała w grupie 0:0. Mariusz Moński potwierdza, że Holendrzy mieli ogromne problemy z golkiperem, ale… już ich nie mają: – Do momentu pojawienia się Verbruggena Holandia miała problem z bramkarzami, bo ten z największym talentem (Bijlow) okazał się szklanką. Teraz jest dużo lepiej, bo oprócz Verbruggena jest Roefs, a w odwodzie na przyszłość Owusu-Oduro (AZ) i Heerkens (Ajax). Obecnie Verbruggen jest pierwszym wyborem i raczej wszyscy są zadowoleni.
Rozgrywanie przynosi błędy
Poprzedni sezon Verbruggen miał kiepski jeśli chodzi o bronienie. Zaledwie 61,1% skuteczności interwencji to wynik beznadziejny. Gorszy pod tym względem był tylko jeden w Premier League – Jose Sa. Verbruggen nie pomagał w trudnych momentach. Świadczy o tym statystyka xG, którą Brighton ma modelową. Nikt tak idealnie nie wpisał się w bilans oczekiwanych goli straconych od tych rzeczywistych. Verbruggen w 36 meczach wpuścił 58 goli (plus jednego Jason Steele), a algorytm niemal idealnie wyliczył, że „Mewy” powinny stracić 59 bramek (59.14). Nie da się jednak zestawić xG z ryzykiem rozgrywania, bo te statystyki się nie pokrywają i nie uwydatnią błędu.
Trener Fabian Hurzeler na niego postawił i odrzucił rotację golkiperami, którą stosował poprzednik. Verbruggen puścił koszmarnego „babola” w starciu FA Cup z Chelsea (poniżej), ale jego koledzy odwrócili losy rywalizacji i wyeliminowali „The Blues”. Na Craven Cottage niesamowicie wiało – tam z kolei źle wyprowadził piłkę i podał ją do… Alexa Iwobiego, a ten trafił do „pustaka” na 1:0. Wyliczono mu w połowie lutego aż cztery błędy prowadzące bezpośrednio do gola. Wspomniana pomyłka z Fulham oraz jedna w potężnym laniu od Nottingham (7:0!) wynikały właśnie z błędnych podań poza pole karne.
Dużo mówiło się o tym, że przymierza go do siebie Bayern Monachium, który raczej nie wyrażałby zainteresowania słabym bramkarzem. Verbruggen na błąd z Chelsea odpowiedział… asystą w ligowym meczu z Chelsea do Mitomy i kilkoma solidnymi występami. Wiosnę miał już lepszą, choć skończył z pięcioma błędami bezpośrednimi doprowadzającymi do straty gola. To ryzyko wpisane w taktykę Brighton, choć rzeczywiście tych kosztownych błędów było za dużo. Niska skuteczność obron też chluby mu nie przynosi. Z pewnością czysto statystycznie nie ma za sobą udanego sezonu 2024/25.
Holandię może pokonać… Holandia
No to gdzie te nasze szanse? Holandię może pokonać… Holandia? Jak to? A pamiętacie EURO 2024 i nasz mecz otwarcia? „Oranje” wyszli tam trochę sparaliżowani, a Polska zagrała chyba najlepszy mecz w całej kadencji Michała Probierza. Było to fajnym prognostykiem przed kolejnymi spotkaniami i to mimo porażki. Mogły naszą uwagę zwracać statystyki – nasi piłkarze oddali w sumie 11 strzałów, a było z tego siedem celnych! Bart Verbruggen bardziej sobie pobrudził rękawice niż Wojciech Szczęsny. Polacy poza tym prowadzili 1:0 po golu Adama Buksy, na którego głowę dośrodkował Piotr Zieliński.
GOOOOOOOOL! RANY BOSKIE, ADAM BUKSA!
🔴📲 Oglądaj #POLNED 1:0 👉 https://t.co/P94KOLrOjw pic.twitter.com/5dEl3oTpCc
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 16, 2024
To nie było jednak tak, że gracze Holandii nie stwarzali zagrożenia. Świetną paradą po strzale Virgila van Dijka z woleja popisał się Łukasz Skorupski, Cody Gakpo spudłował z sześciu metrów po dograniu Nathana Ake, a Depay w – wydawałoby się – idealnej sytuacji włożył za dużo siły, a za mało precyzji w swój strzał z powietrza.
Bramka na 1:1 padła jednak po rykoszecie od Bartosza Salamona. Stoper Lecha miał kiepskie 90 minut. Wout Weghorst zrobił go w „ciula” przy bramce na 2:1 w 83. minucie. Holendrzy wygrali ten mecz, ale Polacy w końcówce mogli jeszcze wyrównać za sprawą Świderskiego, lecz zapobiegł temu Verbruggen. Biało-czerwoni zagrali odważnie, bez żadnego wycofania, tylko z podniesionymi głowami. Byli za to spotkanie chwaleni. To była zupełnie inna reprezentacja. Nie taka, która liczy na szczęście, wychodzi na mecz i prosi o najniższy wymiar kary, tylko próbuje coś zdziałać sama. Holendrzy musieli być zdziwieni.
7 celnych strzałów w meczu z Holandią. Po prostu szkoda…
🔴📲 Oglądaj studio po meczu #POLNED 👉 https://t.co/P94KOLrOjw pic.twitter.com/7IkVRSScpH
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 16, 2024
Skoro Polska wygrała z Litwą 1:0, z Maltą 2:0, a dostała baty w Helsinkach, to musi być jakaś bardzo słaba. Właśnie w takim podejściu kadry Holandii upatruje szansy Mariusz Moński: – Największa szansa dla nas to nastawienie Holendrów. Oni są bardzo pewni siebie. Nie raz i nie dwa rozpoczynali mecze nie w pełni skoncentrowani i grali nonszalancko. Jak im pierwsi strzelimy gola, to możemy powalczyć o korzystny wynik, o ile oczywiście los i nieskuteczność Holendrów nam w tym pomogą. A na EURO 2024 z nami akurat nieskuteczni to oni byli i to bardzo, skoro na 20 prób tylko cztery wcelowali w bramkę.
Fot. PressFocus