FREEBET 250 ZŁ NA START W BETFAN!
Jeśli Dariusz Szpakowski powie „OKAZJA” w meczu Polska – Finlandia

Przemysław Wiśniewski brakującym elementem polskiej obrony. Zostanie żołnierzem Urbana?

Napisane przez Mateusz Dukat, 07 września 2025
Przemysław Wiśniewski

Jeszcze kilka miesięcy temu mało który kibic reprezentacji Polski wiedział, kim w ogóle jest ten facet. Po zremisowanym 1:1 meczu z Holandią stał się on jednym z pewniaków do pierwszego składu w meczu przeciwko Finlandii. Mowa oczywiście o Przemysławie Wiśniewskim, który w jeden wieczór przeszedł drogę od debiutanta do filaru defensywy „Biało-Czerwonych”.

Zadomowił się we Włoszech

Latem 2022 roku Wiśniewski opuszczał Górnika Zabrze jako podstawowy obrońca, który zaskarbił sobie zaufanie obecnego selekcjonera – Jana Urbana. Młody, 22-letni wówczas defensor postanowił odejść do włoskiej Venezii, gdzie z miejsca stał się zawodnikiem pierwszej XI. Wiśniewski wystąpił w 19 ligowych meczach Serie B, gdzie zebrał niezbędne doświadczenie przed kolejnymi sezonami na Półwyspie Apenińskim. Potem zrobiło się jeszcze lepiej.

W trakcie tego samego sezonu, zimą 2023 roku, po Polaka zgłosiła się występująca w Serie A Spezia. Wiśniewski, mając perspektywę szybkiego rozwoju, zdecydował się na transfer do krajowej elity. Rzeczywistość nie okazała się jednak kolorowa i w tym samym sezonie, po przegranym 1:3 barażu z Hellasem Verona „Aquilotti” opuścili Serie A. Pomimo spadku, w Spezii został jednak Wiśniewski, którego rola w klubie rosła w zasadzie z miesiąca na miesiąc. Oczywiście, były także gorsze momenty, jednak teraz chyba nikt nie zakwestionuje, że decyzja Polaka o pozostaniu w Serie B była odpowiednia.

W poprzednim sezonie Wiśniewski zanotował 36 występów na krajowym zapleczu, strzelając przy tym trzy gole. Mało brakowało, a Spezia wywalczyłaby awans. Sezon skończyła bowiem na trzecim miejscu, co zapewniło udział w barażach. Na poziomie półfinału ekipa Wiśniewskiego z łatwością rozprawiła się z Catanzaro, dwukrotnie wygrywając 2:0 i 2:1, natomiast w finale musiała uznać wyższość Cremonese. Tym samym „Orzełki” sezon 2025/26 rozpoczęły na poziomie Serie B i mimo oczekiwań związanych z powrotem do Serie A, początek rozgrywek zdecydowanie można uznać za falstart. Po dwóch rozegranych kolejkach ekipa z Polakiem w składzie zgromadziła zaledwie punkt – przegrywając z Carrarese i remisując z Catanzaro.

Dobry debiut z Holandią

Spezia Spezią, ale polskich kibiców w kontekście Wiśniewskiego najbardziej interesuje oczywiście reprezentacja Polski. Kariera 27-latka w zespole „Biało-Czerwonych” póki co jest symboliczna, ponieważ jakiekolwiek wnioski na temat jego obecności w kadrze wysnuwać możemy tylko po zremisowanym ostatnio 1:1 meczu z Holandią. Młodym piłkarzem już nie jest. Spotkał jednak na drodze takiego człowieka, który wierzył, że „dowiezie” w debiucie z tak trudnym rywalem i… rzeczywiście dowiózł.

Podczas niespodziewanie wywalczonego remisu z Holandią w Rotterdamie Wiśniewski, co tu dużo mówić, ewidentnie skradł serca kibiców. Są jednak ku temu silne powody. Po pierwsze, to chyba pierwszy polski środkowy obrońca w ostatnich latach, którego można określić mianem grającego nowocześnie. Wychowanek Górnika nie jest bowiem typem defensora, który boi się rozegrania piłki i najchętniej tylko przepychałby się z rywalami. Jego styl cechuje z kolei dobre wyprowadzenie i dość częste wycieczki na połowę rywala, które w oczywisty sposób dają liczebną przewagę w ataku.

Mimo wszystko tutaj raz się spektakularnie po zabraniu piłki Depayowi podłączył, a tak raczej pilnował swojej strefy jak świętości. O dobrym debiucie Wiśniewskiego najlepiej świadczą liczby, z którymi trudno jest polemizować. Szczególnie interesujące są dane związane z jego grą w ofensywie, przede wszystkim z piłką przy nodze. Powołując się na dane „SofaScore”, Wiśniewski przeciwko Holendrom posłał aż 25 na 28 celnych podań, co daje wynik na wysokim (tym bardziej zważając na poziom rywala) poziomie wynoszącym dokładnie 89%. To oznacza, że nie „pałował” byle gdzie lagi na Robercika.

Obrońca musi jednak przede wszystkim bronić – powie sceptyk. Tutaj znów można sięgnąć do statystyk, a konkretnie liczbę wygranych pojedynków, z których na sześć Wiśniewski wygrał aż cztery. To całkiem niezły wynik, zwłaszcza patrząc na to, że przyszło mu rywalizować z takimi graczami jak Memphis Depay, Cody Gakpo czy Xavi Simons. Tego pierwszego zresztą raz w niesamowity sposób dogonił przy kontrze. Musiał się Holender mocno zdziwić, że tak wysoki stoper połyka kolejne metry.

Ogromnym atutem 27-latka jest również szybkość, którą imponował już w czasach swojej gry w PKO BP Ekstraklasie, za czasów występów w Górniku Zabrze. Fani polskiej klubowej piłki nie powinni być zdziwieni, że akurat tego Depaya to on dogonił. Już to kiedyś widzieli. Ostatnio jego umiejętności motoryczne wspomniał komentator „TVP Sport” – Mateusz Borek, który na swoich mediach społecznościowych wrzucił filmik. Wiśniewski popisuje się na nim niesamowicie szybkim sprintem w meczu Lech vs Górnik.

W grze, ale także osobowości Wiśniewskiego imponuje również spokój, który jest szczególnie potrzebny reprezentacji Polski w tak trudnym dla niej okresie zmian trenerów, natężenia meczów i niepoprawiającego się wizerunku PZPN-u, który zamiast sprawami sportowymi zajmuje się głównie sobą. Po meczu z Holandią obrońca stwierdził bowiem, że przed samym spotkaniem… niespecjalnie się stresował. Ale jak to! Przecież to kadra, orzełek na piersi, największy zaszczyt! A ja napiszę, dosyć reprezentacyjnych, futbolowych sarmatów. Zwycięża się spokojem i chłodną głową.

Odprężenia Wiśniewskiego broń Boże nie można jednak mylić z lenistwem. Kariera obrońcy nie była bowiem usłana różami, o czym w jednym z programów na youtube’owym kanale „Meczyki.pl” wspomniał Paweł Gołaszewski: – Przemek Wiśniewski opowiedział mi, że w 2017 roku miał złamaną kość udową. Przez dwa miesiące nie mógł się podnieść z łóżka, opisywał, że jego nogi były chude jak patyki. Wielu zawodników po takich kontuzjach daje sobie spokój, ale on się nie poddał. Po takim debiucie w reprezentacji Polski wie, że było warto – powiedział dziennikarz.

Wiśniewski murawę De Kuip w Rotterdamie opuścił w 84. minucie z powodu lekkiej kontuzji, jednak Jan Urban na konferencji prasowej poprzedzającej mecz ze Szkocją jasno zapewnił: – Przemek Wiśniewski jest gotowy do gry.

Wiśniewski lekarstwem dla obrony?

W ostatnich latach reprezentacja Polski miała spore kłopoty z obroną – na trójkę czy czwórkę? Z Kiwiorem w środku czy bliżej lewej, a może odsunąć  Bednarka? Dawidowicz, gdy nie grał? Szkoda, że wiecznie jest kontuzjowany. Dawidowicz, gdy już kilka razy zagrał? Najgorszy stoper reprezentacji Polski. Krystian Peda? Co to za eksperyment? Mniej więcej właśnie taki był cykl życia defensywy reprezentacji Polski.

Ostatni występ polskiej obrony która, co trzeba uczciwie przyznać, zdała egzamin przeciwko Holendrom wniósł nadzieję w serca kibiców, że w końcu mają oni do czynienia ze zgraną formacją, zdolną do zatrzymania najlepszych ofensyw w Europie. Sam Bednarek wybijał piłkę aż 11 razy i bardzo dobrze się ustawiał. Jakub Kiwior uratował nas wybiciem piłki rywalowi sprzed nosa. Zestawienie z ustawionymi od lewej Jakubem Kiwiorem, Janem Bednarkiem, Przemysławem Wiśniewskim i Mattym Cashem zdaje się mieć spory potencjał, aby być nieodłączną częścią składu reprezentacji Polski na najbliższe lata.

W tej czwórce, która dziś prawdopodobnie w niezmienionym składzie wyjdzie na Finów, każdy jest obrońcą z innym stylem, jednocześnie dobrze współgrającym z resztą. Polska defensywa zawsze miała bowiem solidne nazwiska, jednak często brakowało w niej przysłowiowej kropki nad „i”.

Wiele wskazuje na to, że po latach eksperymentów z Dawidowiczami, Walukiewiczami i innymi Piątkowskimi sztab wreszcie znalazł potrzebne ogniwo, którym jest właśnie Wiśniewski. Z drugiej strony wciąż należy jednak pamiętać, że wszelkie wnioski dotyczące bohatera meczu z Holandią są wysnuwane po zaledwie jednym spotkaniu. Zdecydowanie więcej powie nam dzisiejsze starcie z Finlandią, które ma dla nas kluczowe znaczenie w kontekście walki o awans na mistrzostwa świata. Presja będzie więc o wiele większa. Można jednak być spokojnym, że kto jak kto, ale Wiśniewski się nie stresuje.

Start spotkania Polska – Finlandia o 20:45 na Stadionie Śląskim.

Jego pierwsze wspomnienie z piłką to EURO 2012. W dziennikarstwie najbardziej ceni sobie pracę w terenie, podczas której opisuje to, co dzieje się na najważniejszych stadionach w kraju. Prywatnie kibic FC Barcelony.

Freebet 250 zł
za "okazja" w meczu Polska - Filnandia
Polska - Finlandia
Wygrana Polski
kurs
1,59
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)