Reprezentant Włoch zakończył karierę – zniszczoną przez urazy

Bardzo wielu dobrych piłkarzy z Włoch zakończyło w ciągu ostatniego roku karierę. Poza Alessandro Florenzim, także Antonio Candreva, Andrea Conti czy Francesco Caputo. Każdy z nich w swoim czasie wyróżniał się w Serie A na swojej pozycji. Piłkarz, który zawiesił właśnie buty na kołku miał karierę pełną przygód oraz urazów. Lądował też w „dziwnych” miejscach, jak na zawodnika, który potrafił grać od pierwszej minuty w tak renomowanej kadrze.
32 lata i koniec – pora odpocząć
Cristiano Piccini, bo o nim mowa, zdecydował zakończyć się karierę w wieku 32 lat – o czym poinformował znany dziennikarz newsowy Nicolo Schira. Wiele było w jego przygodzie z futbolem urazów. To samo można powiedzieć pod kątem jego zmian pracodawców. Patrząc na to, że mamy do czynienia z byłym już trzykrotnym reprezentantem Włoch, miał on całkiem nietypową karierę.
Cristiano #Piccini has announced his retirement from football at 32. #transfers pic.twitter.com/FBThxO6jdl
— Nicolò Schira (@NicoSchira) September 7, 2025
W swoim czasie był to zawodnik choćby Valencii, Sportingu CP czy późniejszej rewelacji Serie A – Atalanty. Jego kariera przerywana urazami bywała jednak pomieszana z klubami znacznie niższego kalibru. Koniec jego piłkarskiego epizodu w życiu to z kolei m. in klub ekstraklasy meksykańskiej – Atletico San Luis, czy szwajcarski zespół Yverdon Sport. W byłej drużynie Marka Citki (kilka meczów w 2005 roku) grał razem z Mateuszem Łęgowskim, który po sezonie 2024/25 powrócił do Salernitany i ma szansę powrócić do Pogoni Szczecin.
Włoch grający na prawej obronie zerwał więzadło w kolanie w styczniu 2016 roku. Pauzował on 183 dni. Nie była to jednak jego najgorsza kontuzja. W sierpniu 2019 roku uszkodził sobie kolano po raz kolejny. Wypadł z gry na 55 spotkań – przełożyło się to na rok i dwa miesiące pauzy. Od tamtej pory nigdy nie wrócił na swój najlepszy poziom.
Mało kto pamięta, ale to właśnie Piccini rozpoczynał eliminacje do EURO 2020 jako członek pierwszego składu Włochów. To on tworzył defensywę w meczu z Finlandią w Udine w marcu 2019 roku, gdzie obok niego poza Donnarummą byli też Chiellini, Bonucci oraz Cristiano Biraghi. Mecz wygrali gospodarze 2:0. To było tak dawno temu w piłce, że – Nicolo Barella grał w Cagliari, Alessio Cragno znaczył coś w kontekście hierarchii bramkarzy, a Moise Kean był jeszcze w Juventusie. Sam Piccini – w Valencii.
Kolejny Włoch w 2025, który zakończył karierę
Jeśli chodzi o piłkarzy narodowości włoskiej – wydaje się, że z tych, którzy zrobili dużą (lub co najmniej godną szacunku) karierę to zdecydowanie najwięcej zawodników z Półwyspu Apenińskiego zawiesiło buty na kołek. Ostatnie tygodnie to choćby Alessandro Florenzi, który prawdopodobnie będzie współpracował z jednym z agentów piłkarskich. Do końca czerwca był on zawodnikiem Milanu.
Po prawie roku od ostatniego meczu z piłką skończył też całkiem mocno ceniony Włoch, Antonio Candreva. Była gwiazda Lazio, gracz Interu u Antonio Conte wielokrotnie raczył kibiców pięknymi bramkami. Tak jak Florenzi – swój ostatni mecz rozegrał on w ostatniej kolejce ligowej w sezonie, a także na San Siro w Mediolanie.
Przykry koniec kariery, podobnie jak u Picciniego – miał też Andrea Conti. To już trzeci w tym śródtytule zawodnik, który w CV ma Sampdorię. Ani Cristiano, ani Antonio nie mieli jednak tak wysokiego sufitu jeśli chodzi o umiejętności na swojej pozycji. Wielu kibiców oraz ekspertów przewidywało, że Conti będzie starterem włoskiej kadry na lata. Niestety, od odejścia z Milanu, były wahadłowy Atalanty był całkowitym przeciwieństwem okazu zdrowia.
Fot. PressFocus