Latem mógł odejść z Manchesteru City, ale został. Teraz przedłużył umowę

W swoim życiu piłkarskim nie zna niczego innego niż Manchester City. Już gdy miał pięć lat, to pozował w koszulce z sezonu 2009/10, którą nosili Carlos Tevez, Craig Bellamy czy Emmanuel Adebayor. Później przebijał się przez szczeble juniorskie, a teraz trzeci rok gra regularnie w seniorach. Latem postanowił zostać, teraz przedłużył umowę do 2030 roku.
Wygryzł Cancelo i spowodował jego odejście
Joao Cancelo był absolutnie fantastyczny w sezonie 2021/22. Posyłał wiele kluczowych podań i w zasadzie pełnił rolę rozgrywającego z pozycji lewego obrońcy. To była istna rewolucja, z którą przeciwnicy nie mogli sobie poradzić. Gdyby nie nieskuteczność kolegów, to Portugalczyk powinien mieć dwucyfrową liczbę asyst. Zagrywał niesamowite piłki „zewniakiem”, podaniem potrafił minąć pięciu czy sześciu rywali i dograć piłkę na nos. Spektakularna była jego asysta z Evertonem, gdzie właśnie zewnętrzną częścią podał do Raheema Sterlinga. Obrońcy „The Toffees” zdurnieli.
Kolejny sezon nie był już dla Joao Cancelo tak udany, ale mimo to grał w rundzie jesiennej w pierwszym składzie. 11 listopada zagrał koszmarnie w Pucharze Ligi z Southampton, 14 czerwca „The Citizens” przegrali z kolei w derbach 1:2. Wtedy Portugalczyk stracił miejsce na rzecz… młodziutkiego Rico Lewisa i się… obraził. Jego problemem stało się toksyczne zachowanie. Oczywiście świadczyło to o jego dużej ambicji, lecz nie potrafił pogodzić się z rolą rezerwowego i „stroił fochy”, negatywnie działał na grupę. Niespodziewanie został więc wysłany na wypożyczenie do Bayernu.
Młody Anglik w sześciu kolejnych ligowych meczach pomiędzy grudniem a styczniem w pięciu rozegrał co najmniej 45 minut. Cztery razy w tym czasie wychodził w pierwszym składzie. Wtedy już na lewej obronie grał bardzo solidny Nathan Ake. Z kolei Cancelo został „wygryziony” z prawej strony. Potem Lewis też musiał ustąpić, bo fantastyczny duet w środku pola stworzyli Rodri i John Stones. W ten sposób „The Citizens” zdobyli potrójną koronę. Stones grał w bardzo nietypowy sposób – wklejał się w linię obrony przy fazie defensywy. Pep Guardiola słynął z gry czterema stoperami.
Nastolatek miał jednak całkiem spory wkład w te sukcesy, bo rozegrał ponad 1500 minut we wszystkich rozgrywkach. Co prawda w fazie play-off Ligi Mistrzów nie pojawił się na ani minutę, ale za to w FA Cup grał regularnie we wcześniejszych fazach. Lewis w pierwszym sezonie swojej seniorskiej przygody zdobył już wymarzoną potrójną koronę – Ligę Mistrzów, Premier League i Puchar Anglii.
Miał odejść, a jednak zostaje w Manchesterze
Rico Lewis podobną rolę pełnił też w kolejnym sezonie, w którym rozegrał ponad 1600 minut i znów mógł na swoje konto zapisać mistrzostwo. Był ważnym uzupełnieniem składu do gry na trzech frontach – w Champions League w fazie grupowej uzbierał aż trzy asysty. Zdobył też dwie bramki w Premier League. Fani Crystal Palace mogą sobie pomyśleć, że to jakiś niesamowity strzelec, bo trafiał przeciwko nim trzykrotnie, ale wszystkich goli w seniorach ma… pięć (poniżej jedna z bramek od 1:05). A wszystkie trzy w Premier League zdobył akurat w meczach z Palace!
Rico Lewis scored his first @premierleague goal as City drew 2-2 with Crystal Palace at the Etihad ⚖️
Here's all of the action ⤵️ pic.twitter.com/BwqV5RSa7x
— Manchester City (@ManCity) December 16, 2023
Sezon 2024/25 był w wykonaniu Manchesteru katastrofą wielopoziomową. Nikt nie był w stanie zastąpić Rodriego, który zerwał więzadła, a drobnej postury Rico Lewis nie do końca radził sobie, gdy Manchester City już tak nad rywalem nie dominował, tylko musiał się częściej bronić. Wpasował się w marny rok wielu kolegów, którzy w środku pola prezentowali się bardzo kiepsko – on, Ilkay Gundogan, Matheus Nunes czy mocno zajechany Bernardo Silva. Najlepszy był Mateo Kovacić, ale grał po prostu przeciętnie. A to wystarczyło, by się wyróżniać na tle innych. Dopiero zimą „Obywatele” ściągnęli Nico Gonzaleza.
Rico Lewis pozostawał zdrowy – w przeciwieństwie do innych – i rozegrał aż ponad 3000 minut na wszystkich frontach. Tyle, co w dwa wcześniejsze sezony. Nie jest już aż tak bardzo fałszywym prawym obrońcą, który pełni rolę rozgrywającego. „The Citizens” nie wzmocnili się na prawej obronie, a jego konkurent to niezbyt ceniony Matheus Nunes. Lewis miał ofertę z Nottingham Forest, lecz z niej nie skorzystał. Nie chciał odejść z klubu, w którym de facto spełnia swoje marzenia, a na początku sezonu zagrał dwa razy na trzy w podstawowym składzie.
– Nigdy nie wyobrażałem sobie, że mógłbym odejść. Zawsze chciałem grać dla City. To moje marzenie. Kiedy gram z takimi zawodnikami, to wydobywa to ze mnie to, co najlepsze. Dlatego jestem bardzo szczęśliwy – mówił po pierwszym meczu Premier League z Wolverhampton. Manchester City także widzi w nim swoją przyszłość, czego dowodem jest przedłużenie umowy do końca sezonu 2029/30. Lewis to chłopak z rocznika 2004, lecz dopiero w listopadzie skończy 21 lat. Do tego czasu powinien przebić już „setkę” meczów dla City. Na dziś ma ich 97.
W najbliższą niedzielę 14 września o godz. 17:30 Rico Lewis będzie miał okazję zmierzyć się w Derbach Manchesteru. Obie ekipy są w bardzo słabej formie. „Czerwone Diabły” mają po trzech meczach cztery punkty, a „Obywatele” trzy.
Fot. PressFocus