Koszmar Lecha Poznań! Tylko zremisował wygrany mecz z wielkim rywalem

W jednym z zaległych hitów Ekstraklasy Raków Częstochowa podejmował Lecha Poznań. Obie drużyny były mocno zdeterminowane, by sięgnąć po zwycięstwo i to doskonale było widać na boisku. Po fascynującym widowisku i wielkich emocjach spotkanie zakończyło się podziałem punktów przy wyniku 2:2. Do przerwy po golach Joela Pereiry i Luisa Palmy prowadzili goście, jednak w drugiej połowie, dzięki bramkom Petera Baratha i Iviego Lopeza podopieczni Marka Papszuna zdołali doprowadzić do wyrównania.
Zaległe starcie dwóch pucharowiczów
Raków do spotkania z obecnym mistrzem Polski przystępował w bardzo trudnej ligowej sytuacji. Podopieczni Marka Papszuna – poza zmaganiami w europejskich pucharach – w tym sezonie zaledwie dwukrotnie mogli cieszyć się z kompletu punktów. Po wygranej na inaugurację z GKS-em Katowice później zwyciężyli tylko w wyjazdowym starciu w Niecieczy z Bruk-Bet Termaliką. Z kolei trzy ostatnie mecze wicemistrza Polski to porażki z Pogonią Szczecin i Górnikiem Zabrze oraz ostatni remis z warszawską Legią. Raków przed zaległym spotkaniem miał na koncie siedem punktów i zajmował miejsce tuż nad strefą spadkową. Marek Papszun w porównaniu do pojedynku z drużyną Edwarda Iordanescu zdecydował się na jedną zmianę w składzie – Jeana Carlosa zastąpił Adriano.
XI na spotkanie z Lechem 📋
Z powodu urazu doznanego w sobotnim meczu, w kadrze zabrakło dziś Jeana Carlosa.#RCZLPO pic.twitter.com/PODsyE6dfe
— Raków Częstochowa (@Rakow1921) September 24, 2025
Lech do Częstochowy udał się w niezłych humorach. Kilka dni wcześniej na stadionie w Niecieczy pokonał Bruk-Bet Termalikę, zachował pierwsze czyste konto w tym sezonie Ekstraklasy, a dodatkowo barierę 100 goli w barwach Kolejorza przekroczył Mikael Ishak. Wcześniej podopieczni Nielsa Frederiksena dość niespodziewanie przed własną publicznością zostali pokonani przez Zagłębie Lubin. Z kolei w ostatnim meczu przed przerwą reprezentacyjną wygrali z łódzkim Widzewem. Duński trener Lecha w porównaniu do ostatniego starcia zdecydował się przywrócić do podstawowego składu Joao Moutinho i Antoniego Kozubala.
📝 Nasza XI na mecz w Częstochowie:
__#RCZLPO pic.twitter.com/GecoGWbgrq— Lech Poznań (@LechPoznan) September 24, 2025
Lech pokazał moc
Optycznie, w pierwszych minutach lepiej prezentowali się piłkarze Nielsa Frederiksena, jednak jeszcze przed końcem powody do uniesienia rąk w geście triumfu mieli gospodarze. Po podaniu na kilkadziesiąt metrów od Kacpra Trelowskiego w sytuacji dwóch na bramkarza znaleźli się Bogdan Racovitan i Ivi Lopez. Rumun podał do Hiszpana, a ten mając przed sobą tylko Bartosza Mrozka umieścił piłkę w siatce. Ekspresowo radość piłkarzy Marka Papszuna przerwał sędzia, który odgwizdał spalonego. Analiza VAR potwierdziła, że Ivi Lopez w momencie podania był przed linią, która była wyznaczana przez piłkę.
Będzie?#RCZLPO pic.twitter.com/gzJGeMeceZ
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) September 24, 2025
Odpowiedź ze strony Lecha przyszła tuż przed upłynięciem 30 minut rywalizacji. Świetnym podaniem po murawie do środka pola popisał się Luis Palma. W miejscu, które powinno być zajmowane przez ofensywnego pomocnika dość niespodziewanie odnalazł się Joel Pereira. Portugalczyk, słynący ze świetnych umiejętności technicznych właśnie pokazał na co go stać. Tuż przed polem karnym zdecydował się na mierzony techniczny strzał tuż przy słupku bramki Rakowa. Kacper Trelowski był bezradny i musiał wyciągać piłkę z siatki.
𝐉𝐎𝐄𝐋 𝐏𝐄𝐑𝐄𝐈𝐑𝐀! ⚽ Sprytny strzał przy słupku i Lech prowadzi w Częstochowie! 🔥
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/f6sAohx3ZQ
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 24, 2025
Po zaledwie kilku minutach Raków miał najlepszą możliwą okazję do doprowadzenia do wyrównania. Szymon Marciniak podyktował rzut wolny z linii piątego metra, po tym jak w jego opinii Joel Pereira podawał do Bartosza Mrozka. Piłkę tylko musnął Fran Tudor, jednak po nieudanym uderzeniu Iviego Lopeza poleciała ona dość sporo nad poprzeczką.
Blisko#RCZLPO pic.twitter.com/ciAg39eV7x
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) September 24, 2025
Końcówka pierwszej części gry już zdecydowanie należała do Lecha. W 38. minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Joao Moutinho walkę o pozycję wygrał Antonio Milic, jednak z jego strzałem poradził sobie Kacper Trelowski. Do piłki dopadł Alex Douglas, który wpakował ją do siatki. Radość Szweda z debiutanckiego gola w Ekstraklasie nie potrwała zbyt długo. Sędzia po podejściu do monitora VAR odgwizdał spalonego. Na nim znajdował się Timothy Ouma, który nieco przeszkadzał przy interwencji bramkarzowi Rakowa.
A więc Medaliki jeszcze dychają, spalony!#RCZLPO pic.twitter.com/6FtBopWmSd
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) September 24, 2025
Już w doliczonym czasie pierwszej połowy duży błąd przy rozegraniu popełnił Kacper Trelowski. Podał piłkę wprost pod nogi Luisa Palmy, który został sfaulowany, jednak jeszcze zdążył podać do Kornela Lismana, który dośrodkował przed bramkę. Piłkarze Rakowa oddalili zagrożenie, jednak do piłki dopadł Mikael Ishak, który huknął z woleja i podwyższył prowadzenie. Po raz kolejny w tym spotkaniu radość strzelca okazała się zbyt wczesna. Na ewidentnym spalonym przy podaniu Palmy znajdował się Lisman.
Papa dobija i to jak!#RCZLPO pic.twitter.com/75lsUg9spE
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) September 24, 2025
Gdy wydawało się, że to już koniec emocji to jeszcze przed zejściem piłkarzy na przerwę Joel Pereira odwdzięczył się Palmie za wcześniejszą asystę. Portugalczyk popisał się świetnym podaniem, a skrzydłem pomknął Honduranin. Najpierw dość efektownie poradził sobie z jednym z przeciwników, a później zszedł do środka i oddał mocny strzał, którego nie był w stanie wyłapać Kacper Trelowski. Tym razem wszystko odbyło się z przepisami i Palma mógł cieszyć się już z trzeciego gola w tym sezonie, a Lech z dwubramkowego prowadzenia. Mistrz Polski zdominował pierwsze 45 minut spotkania i był przynajmniej o klasę lepszy od rywala.
𝐋𝐔𝐈𝐒 𝐏𝐀𝐋𝐌𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀! 🔥 Piękny zwód i pewne wykończenie! 🔝 Kolejorz prowadzi z Rakowem 2:0!
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/jkhPDVrIUR
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 24, 2025
Dramat Lecha po przerwie
Lech po wznowieniu rywalizacji musiał się zmierzyć ze sporym osłabieniem. Luis Palma, który był bohaterem pierwszej połowy w 55. minucie opuścił plac gry po tym, jak zobaczył czerwoną kartkę. Szymon Marciniak zdecydował się na taką karę dla Honduranina po jego bardzo ostrym wejściu w nogi Zorana Arsenicia. Kapitan Rakowa ucierpiał na tyle poważnie, że nie był zdolny do dalszej gry.
𝐂𝐙𝐄𝐑𝐖𝐎𝐍𝐀 𝐊𝐀𝐑𝐓𝐊𝐀 𝐃𝐋𝐀 𝐋𝐔𝐈𝐒𝐀 𝐏𝐀𝐋𝐌𝐘! 🟥 Nieodpowiedzialne wejście zawodnika Lecha!
Czy Raków wykorzysta grę w przewadze? 🤔 pic.twitter.com/EZvlHw6Zcu
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 24, 2025
Po godzinie gry nastąpił w przeciągu kilkudziesięciu sekund nastąpił dramat Lecha, a przede wszystkim Alexa Douglasa. Najpierw z rzutu rożnego na dalszy słupek dośrodkowywał Marko Bulat. Szwedzki stoper źle obliczył tor lotu piłki, nie był w stanie jej wybić, a zza jego pleców wybiegł Peter Barath, który zdobył bramkę kontaktową i dał swojej drużynie nadzieję na korzystny wynik.
Dosłownie chwilę po trafieniu Węgra znów dała o sobie znać jakość Bulata. W walce o piłkę został w polu karnym został sfaulowany przez Alexa Douglasa. Sędzia bez zawahania wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Ivi Lopez i w przeciwieństwie do rzutu wolnego pośredniego z pierwszej połowy pewnym uderzeniem po murawie doprowadził do wyrównania, które mając w pamięci obraz gry pierwszej połowy mogło wydawać się sensacyjne.
𝐃𝐖𝐀 𝐆𝐎𝐋𝐄 𝐃𝐋𝐀 𝐑𝐀𝐊𝐎𝐖𝐀!⚽⚽ Gospodarze wykorzystują grę w przewadze i doprowadzają do remisu po golach Pétera Barátha i Iviego Lopeza!
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/7ZXHuBmF2h
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 24, 2025
Na około 10 minut przed końcem regulaminowego czasu wydawało się, że dojdzie do czegoś kompletnie nieprawdopodobnego. Po dośrodkowaniu Iviego Lopeza walkę o piłkę w powietrzu z Antonio Miliciem wygrał Jonatan Braut Brunes. Norweg pokonał bramkarza Lecha i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Po raz kolejny mocno zmieniła się po analizie sędziów zasiadających w wozie VAR. Napastnik Rakowa znajdował się na pozycji spalonej i gol został anulowany.
Do samego końca to gospodarze starali się przechylić szalę na swoją stronę, jednak po czasie doliczonym sędzia zakończył spotkanie przy wyniku 2:2. Z perspektywy drugiej połowy Lech mógł być zadowolony, że do Poznania wróci z przynajmniej jednym punktem, jednak po pierwszej części przewaga była na tyle duża i bezpieczna, że Niels Frederiksen i jego podopieczni mogą czuć spory niedosyt.
Fot. Screen TVP Sport