Kovac szczerze o Bellinghamie. Nazwisko nie wystarczy!
Jobe Bellingham pojawił się w Dortmundzie z wielkimi oczekiwaniami i nazwiskiem, które budzi respekt w całym futbolowym świecie. Minęły jednak tygodnie, a jego rola w drużynie wygląda zupełnie inaczej, niż wielu przypuszczało. Dlaczego obiecujący talent znalazł się w cieniu?
Dobry start i… ławka. Bellingham w Dortmundzie i cierpliwość Kovaca
Kiedy Borussia Dortmund ogłaszała sprowadzenie Jobe’a Bellinghama, to wśród kibiców wybuchła euforia. Nazwisko zobowiązuje, a cena transferu – 30 milionów euro – tylko podgrzała oczekiwania wobec młodego Anglika. Tym bardziej, że miał już ogromne doświadczenie z Championship. W dwóch ostatnich sezonach zagrał 45 i 43 mecze ligowe dla Sunderlandu. Wcześniej, podobnie jak brat, pierwsze kroki w karierze piłkarskiej stawiał w Birmingham – od młodzieżówki po pierwszy zespół, dla którego miał okazję wystąpić w 26 meczach. Potem jednak podjął niespodziewaną decyzję.
Dlaczego w ogóle zamienił Birmingham na Sunderland? – Możliwość przeniesienia się tutaj i rozwoju młodych graczy jest oczywista, więc uważam, że to idealny klub, w którym mogę kontynuować swój rozwój. Jestem wdzięczny wszystkim w Birmingham City za wsparcie przez ostatnie 11 lat i życzę im wszystkiego najlepszego na przyszłość, gdy rozpoczynam kolejny rozdział mojej kariery na Stadium of Light – mówił w 2023 roku.
Jobe Bellingham scored a screamer to help push Sunderland top of the Championship.
Serious player. pic.twitter.com/FcXPDEH0oQ
— VERSUS (@vsrsus) October 1, 2024
Przekonała go filozofia Sunderlandu, który realizował misję stawiania na młodych graczy. Kariera rozwijała się modelowo – spędził dwa sezony w barwach „Czarnych Kotów” i znów poszedł ścieżką brata – do Dortmundu. Początek zapowiadał się obiecująco: dwa mecze w wyjściowym składzie i błysk w Klubowych Mistrzostwach Świata. Kilka tygodni później Bellingham zamiast kluczowej roli w środku pola musi godzić się z wchodzeniem na ostatnie minuty spotkań.
W starciu z VfL Wolfsburg pojawił się na murawie dopiero w 76. minucie. Jego dorobek? Siedem kontaktów z piłką, dwa sprinty i jeden odbiór. Dane, które w żadnym stopniu nie oddają potencjału piłkarza, ale jednocześnie pokazują, że nie dostał przestrzeni, by się zaprezentować. Dortmund w tym momencie bardziej koncentrował się na utrzymaniu wyniku niż na ofensywnym rozmachu.
Jobe Bellingham sent warning by Dortmund boss as midfielder struggles for game time after summer transfer
https://t.co/s61WnLB1FL— The Sun Football ⚽ (@TheSunFootball) September 25, 2025
− Każdy chce grać więcej. Każdy chce grać we wszystkim. Ale wtedy potrzeba tylko jedenastu zawodników. Kiedy podpisujesz tutaj kontrakt, to nie oznacza tylko, że dostajesz dobrą pensję, ale także, że jest duża konkurencja. Samo nazwisko nie gra − podkreślił Niko Kovac, który konsekwentnie stawia na Marcela Sabitzera i Felixa Nmechę jako duet środkowych pomocników.
Presja nazwiska, wyzwania codzienności
Borussia Dortmund to klub, w którym konkurencja w środku pola jest wyjątkowo intensywna. Oprócz Sabitzera i Nmechy o miejsce rywalizują Pascal Gross, Carney Chukwuemeka, a także Julian Brandt, który niejednokrotnie musiał godzić się z rolą zmiennika. W tej układance 20-letni Anglik znalazł się na pozycji outsidera – choć jego potencjał nikt nie kwestionuje.
− Jobe to bardzo utalentowany zawodnik. Ale przychodzi z drugiej ligi angielskiej. To naturalne, że musi dorosnąć do tego poziomu − powiedział Kovac, chwaląc jednocześnie rozwój piłkarza.
Trener podkreśla, że presja związana z nazwiskiem może być dla młodego zawodnika równie dużym obciążeniem, co rywalizacja z uznanymi graczami Bundesligi.
🟡⚫️ Niko Kovač on Jobe Bellingham’s minutes (221/540):
🗣️ “Everyone wants to play more, but then you’d only need 11 players. At Dortmund, a contract means good pay but also a hell of a lot of competition.” pic.twitter.com/pfepea9Las
— Eleven11 (@Nataellrosynlyn) September 24, 2025
− Nie można popełnić błędu, wywierając na niego zbyt dużą presję, pomimo jego nazwiska. To nie służy chłopakowi, a sam sobie nie pomaga − dodał Kovac. Od początku sezonu Bellingham rozegrał jedynie 207 minut w lidze z możliwych 540. To niewiele, choć nie można zapominać, że mamy do czynienia z zawodnikiem, który dopiero niedawno przeniósł się z Sunderlandu i nie miał wcześniej doświadczenia w najwyższej klasie rozgrywkowej.
− Nie możemy oczekiwać, że zawodnik opanuje wszystko, czego chcę, w ciągu dwóch miesięcy. To proces. Młodzi zawodnicy czasem potrzebują nawet pół roku na aklimatyzację. W przypadku Jobe’a wierzę jednak, że stanie się to szybciej − zauważył Kovac.
Pierwsze zgrzyty
Niepokój o czas gry zawodnika najbardziej ujawnił się po meczu z FC St. Pauli. Wtedy to ojciec i doradca piłkarza, Mark Bellingham, odbył emocjonalną rozmowę z dyrektorem sportowym Sebastianem Kehlem. To sygnał, że w otoczeniu młodego Anglika rosną oczekiwania wobec jego roli w drużynie. Mimo to Dortmund zdaje się nie wpadać w panikę. O tej akcji było głośno. Ojciec zawodnika nie powstrzymał się od emocjonalnych komentarzy na temat decyzji trenera i jakości gry zespołu. Kilku piłkarzy było świadkami tej sytuacji i dostrzegło, jak poruszony był Mark Bellingham.
Jobe Bellingham’s father, Mark Bellingham, reportedly confronted Dortmund’s sporting director after Jobe was subbed off early in a Bundesliga match 👀
Should a parent ever step in at the professional level, or did he cross the line? ⚽🔥 pic.twitter.com/Rf2pkSYxvi
— Steve Galvis (@SteveGalvisX) August 27, 2025
Kovac zachowuje cierpliwość, regularnie wprowadza Bellinghama choćby na krótkie fragmenty i powtarza, że kluczowe jest odpowiednie tempo rozwoju. Historia Jobe’a Bellinghama to przypomnienie, że w futbolu samo nazwisko nie gwarantuje sukcesu. Talent – owszem. Potencjał – bez wątpienia, ale droga na szczyt wymaga cierpliwości i konsekwencji. Również pokory i przełknięcia faktu, że w ostatnich trzech meczach było się tylko rezerwowym. Zwłaszcza, że Borussia świetnie sobie radzi – ma pięć wygranych i dwa remisy we wszystkich rozgrywkach, zatem plan działa.
W Dortmundzie wiedzą, że młody Anglik może stać się filarem zespołu. Na razie jednak jego rola ogranicza się do rosnącej rywalizacji i nauki w cieniu bardziej doświadczonych kolegów. Kibice czekają, aż Jobe pokaże błysk, który pozwoli mu wyjść z cienia brata i udowodni, że Borussia zainwestowała w niego nie tylko ze względu na nazwisko.
Fot. PressFocus
