Paweł Dawidowicz jednak zagra w Azji? Negocjacje trwają

W zasadzie od początku letniego okna transferowego wielu zastanawiało się, co dalej wydarzy się w karierze Pawła Dawidowicza. Polski stoper jest uznany w Serie A mimo kryzysu formy, ale od pewnego czasu miewał on różne problemy zdrowotne. Wydawało się więc, że postawi na mocny klub spoza TOP5, jeżeli już nie będzie to kolejny włoski etap. Długo zanosiło się na Al-Hazem, ale po krótkim epizodzie Polak zdecydował się na kierunek co nieco inny… choć podobny.
Miał być Bliski Wschód, będzie… Bliski Wschód
Niejasne jest do końca, co doprowadziło Pawła Dawidowicza do finału saudyjskiego epizodu. Wiadomo, że miał zarabiać około 1,3 miliona euro rocznie – jak można się też domyślić, miał też otrzymać atrakcyjny bonus za podpisanie umowy. W Arabii Saudyjskiej Dawidowicz zakotwiczył na miesiąc. To była zresztą dziwna sytuacja, bo wszyscy czekali, czekali, czekali na oficjalkę, a ona długo nie nadchodziła. W końcu zapomniano o Dawidowiczu i jego arabskiej przygodzie.
Aż tu na początku września Łukasz Gikiewicz dla „Weszło” zdradził, że Dawidowicz rozwiązał umowę z beniaminkiem Saudi Pro League. Po paru dniach pojawiła się hipoteza, że nie do końca dobrze się tam czuł, a do tego jego żona była wtedy w zaawansowanej ciąży i lepiej jest wtedy znajdować się „blisko domu”, by czuć się bardziej komfortowo. Po kilkunastu dniach wyszedł kolejny niespodziewany rozdział w karierze polskiego stopera. Może nawet mamy finał długiej sagi transferowej pod tytułem „Dawidowicz szuka klubu”.
Łukasz Gikiewicz: "Paweł Dawidowicz kilka dni temu rozwiązał kontrakt z klubem z Arabii Saudyjskiej. Był tam miesiąc". pic.twitter.com/YuGNQODxTE
— Weszło! (@WeszloCom) September 8, 2025
Mowa o Al-Sharjah FC w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jak podał Ahmed Ragab, klub ten negocjuje z polskim piłkarzem. W obecnym składzie spotkałby trzech naprawdę ciekawych piłkarzy. Przede wszystkim Adela Taarabta, czyli zawodnika z kategorii „ulice go nie zapomną”. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nie zna jakiejkolwiek kompilacji z jego udziałem z lat gry w angielskim QPR.
Do tego mowa też o byłym napastniku Spezii i Barcelony B, Reyu Manaju z Albanii i byłym piłkarzu Palermo (grali razem z Polakiem w tym klubie w Serie B 2017/18), który później błyszczał na Bliskim Wschodzie – Igorze Coronado. Niedawno grał tutaj także Paco Alcacer i Miralem Pjanić – obaj obecnie są bez klubów. Ciekawe obecne towarzystwo i ciekawa przeszłość tego klubu.
المدافع البولندي باول دافيدوفيتش ضمن خيارات إدارة الشارقة الإماراتي، هناك أحاديث مع اللاعب ✅💯 pic.twitter.com/xrtdH5EKJm
— Ahmed Ragab (@ARagab) September 25, 2025
Jeżeli Dawidowicz zdecyduje się na ten kierunek, to okienko transferowe trwa tam trochę dłużej niż w Europie, bowiem do końca września, więc ma on jeszcze chwilę czasu na zastanowienie. Sugerując się informacjami medialnymi, Polak jest wolnym agentem od 31 sierpnia, więc może na spokojnie znaleźć sobie (gdziekolwiek chce) klub do gry już jesienią. W ostatnich kilkunastu dniach media sugerowały, że piłkarzem interesowała się zarówno Spezia, jak i Sampdoria, ale to genueńczycy mieli być konkretniejsi.
Zespół Al-Sharjah w XXI wieku wygrał mistrzostwo ZEA tylko raz – w 2019 roku. Od tego czasu dwukrotnie był wicemistrzem. Potencjalny nowy klub Polaka 9 lutego w Lidze Mistrzów AFC Elite zagra… z drużyną Krzysztofa Piątka, Al-Duhail. Możliwe, że niedługo będziemy świadkami polskiego starcia na azjatyckim kontynencie. I to takiego bezpośredniego, gdzie biało-czerwony stoper będzie pilnował biało-czerwonego napastnika.
Dawidowicz na zakręcie
Stoper reprezentacji Polski zagrał 209 meczów na poziomie seniorskim we Włoszech. Mowa tu zarówno o Serie A, Serie B, jak i meczach barażowych. To właśnie na Półwyspie Apenińskim wyrobił sobie opinię solidnego stopera. Przez wiele lat zakotwiczył w Hellasie Werona, gdzie w latach 2018-2025 rozegrał 180 spotkań i strzelił cztery gole. Występował też z opaską kapitańską tego klubu.
Nigdy nie był piłkarzem, który ma dobre zdrowie – w samych Włoszech dwukrotnie zerwał więzadła w kolanie. To 17-krotny reprezentant Polski, który długo nie mógł przebić się na stałe do kadry A. Wielokrotnie pomijał zgrupowania z powodu urazów. Mówiło się: „Szkoda, że nie ma tego Dawidowicza”. W ostatnich miesiącach w kadrze trudno było go chwalić za jego występy. Stał się wręcz memem reprezentacyjnym, zwłaszcza po meczu z Chorwacją, a do tego nabawił się urazu. W Hellasie także miał trudny start po tej reprezentacyjnej kontuzji, kiedy to praktycznie zawalił przy trzech czy czterech golach z Interem (było 0:5).
Fot. PressFocus