Wielki błąd bramkarza zdecydował! Wisła Płock nie wzięła rewanżu za ostatnią porażkę w Pucharze Polski

W meczu inaugurującym 10. kolejkę Ekstraklasy Wisła Płock podejmowała GKS Katowice. Co ciekawe obie drużyny miały już okazję doskonale się poznać, bowiem kilka dni wcześniej na Nowej Bukowej zmierzyły się w Pucharze Polski i tam górą byli gospodarze. Rewanż po bramkach Żana Rogelja i Marcina Wasielewskiego zakończył się remisem 1:1.
Rewanż za Puchar Polski
Obie drużyny w Płocku spotkały się zaledwie trzy dni po starciu w Katowicach w ramach Pucharu Polski. Tam do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W niej lepsi okazali się piłkarze Rafała Góraka, a ze szczególnie dobrej strony pokazał się Bartosz Nowak, który był autorem hat-tricka na wagę awansu. W porównaniu do tamtego starcia w składzie GKS-u Katowice nastąpiły dwie zmiany. Co ciekawe między słupkami pozostał Rafał Strączek, a na ławce rezerwowych po raz pierwszy od awansu do Ekstraklasy zasiadł Dawid Kudła. Z kolei Mariusz Misiura zdecydował się na dwie roszady.
Wisła w ostatnim czasie złapała drobną zadyszkę i nie świadczy o tym tym tylko odpadnięcie z krajowego pucharu. Płocczanie zaskakująco dobrze zaczęli rozgrywki w roli beniaminka, przez co dostali się nawet na fotel lidera, jednak przez porażkę w ostatniej kolejce 0:1 przed własną publicznością z Jagiellonią Białystok spadli z niego kosztem Górnika Zabrze. Wcześniej piłkarze Mariusza Misiury ulegli też Arce Gdynia, która ma dość trudne wejście w sezon po awansie z Betclic 1. Ligi. Przed starciem w ramach 10. kolejki „Nafciarze” mieli na koncie 16 punktów i plasowali się na czwartym miejscu w tabeli.
👔 Debiut Juricia i powrót kapitana Sekulskiego do kadry na #WPŁGKS! pic.twitter.com/SvquttayzU
— Wisła Płock (@WislaPlockSA) September 26, 2025
Dla GKS-u zwycięstwo w Pucharze Polski było istotne także ze względu na przerwanie serii wrześniowych porażek. Katowiczanie po przerwie reprezentacyjnej przegrali w Gdańsku z Lechią oraz na własnym obiekcie z Cracovią. W obu spotkaniach zaprezentowali się zwyczajnie słabo, nie strzelili żadnego gola, a stracili aż pięć. Przed starciem w Płocku inną istotna statystyka mówiła o tym, że piłkarze Rafała Góraka na zwycięstwo wyjazdowe czekają od końcówki maja, czyli jeszcze ubiegłego roku. Przed spotkaniem z Wisłą z dorobkiem siedmiu punktów znajdowali się w strefie spadkowej.
𝗝𝗘𝗗𝗘𝗡𝗔𝗦𝗧𝗞𝗔 GieKSy na mecz 10. kolejki @_Ekstraklasa_ @EASPORTSFC / #FC26
—#WPŁGKS, godz. 20:30
TV 📺 Canal+Sport
LIVE 👉 https://t.co/rWdw0laJ2D pic.twitter.com/cu604sYYse— GKS Katowice (@_GKSKatowice_) September 26, 2025
Gol do szatni
Mecz w pierwszych swoich fazach zdecydowanie nie należał do najciekawszych do oglądania. Tempo było raczej dość spokojne, a piłka dość długo i bez większej idei krążyła między piłkarzami. Można było odnieść wrażenie, jakby piłkarze wciąż mieli w pamięci starcie w ciągu tygodnia w Katowicach i to nie pozwalało im na dobre rozwinąć skrzydeł. W swoich działaniach nieco konkretniejsi byli goście, jednak do stworzenia sobie dogodnej okazji często brakowało im dokładności w zagraniach.
To piłkarze GKS-u w pierwszej części spotkania byli stroną przeważającą i objąć prowadzenie próbowali przede wszystkim za pomocą stałych fragmentów gry, które już od dłuższego czasu są ich jedną z najsilniejszych stron. W 38. minucie stworzyli sobie bardzo dobrą okazję. Atomowym rzutem z autu popisał się Mateusz Kowalczyk. Po przedłużeniu tego zagrania przez jednego z zawodników walkę o pozycję przed bramką Wisły wygrał Eman Markovic, który uderzył głową, jednak kapitalną interwencją piłkę na rzut rożny zbił Rafał Leszczyński.
Dosłownie chwilę później Wisła mogła pokonać przeciwnika jego własną bronią. Po rzucie z autu do piłki dopadł Wiktor Nowak. Z dosyć ostrego kąta przelobował Rafała Strączka, jednak wtedy przydał się Borja Galan, który z niemal linii bramkowej oddalił zagrożenie.
Pod koniec pierwszej połowy mecz mocno się ożywił i to przyniosło efekty w postaci pierwszego gola tego wieczoru, strzelonego w dosłownie ostatnich sekundach gry przed zejściem na przerwie. Po ładnej akcji rozpoczętej przez Rafała Leszczyńskiego piłka trafiła do Żana Rogelja, który zszedł do środka i zdecydował się na uderzenie z dystansu. Słoweniec miał sporo szczęścia, bowiem piłka po rykoszecie od Kacpra Łukasiaka całkowicie zmieniła swój tor lotu, przez co mocno zmyliła Rafała Strączka, który raczej nie mógł zbyt wiele zrobić, gdy ta wpadła mu za kołnierz, a Wisła mogła się cieszyć z objęcia prowadzenia.
CO ZA RYKOSZET NA ZAKOŃCZENIE PIERWSZEJ POŁOWY! 🤯 Ależ trafił Žan Rogelj! 🎯 Rafał Strączek bez szans! 👊
📺 Mecz w Płocku trwa w CANAL+SPORT, CANAL+SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/GVBaUWfdic
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 26, 2025
Kosztowna pomyłka bramkarza
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia, a tak właściwie wielkiego błędu bramkarza Wisły. Rafał Leszczyński przyjął piłkę do nogi po nieudanym długim zagraniu jednego z obrońców GKS-u. Chciał spokojnie zacząć konstruowanie ataku pozycyjnego, jednak na swoje nieszczęście nie zauważył nadbiegającego przeciwnika. Za nim 33-latek zorientował się w sytuacji to Marcin Wasielewski zdążył odebrać mu piłkę i skierować ją do pustej bramki. GKS po 10 minutach drugiej części rywalizacji doprowadził do wyrównania, a dla wahadłowego było to drugie trafienie w tym sezonie na boiskach Ekstraklasy.
KOSZMAR RAFAŁA LESZCZYŃSKIEGO! 😱 Bramkarz Wisły Płock popełnił fatalny błąd, który wykorzystał Marcin Wasielewski! 🔥
📺 Mecz trwa w CANAL+SPORT, CANAL+SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/QBeYhv6zkM
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 26, 2025
Przez wiele następnych minut raczej zbyt wiele się nie działo. Mecz znów raczej był rozgrywany w dość spokojnym tempie, aż w końcu na około pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry dał o sobie znać wprowadzony wcześniej z ławki rezerwowych Adam Zrelak. Dostał kapitalne prostopadłe podanie od Bartosza Nowaka i w sytuacji sam na sam Słowak pewnie pokonał Rafała Leszczyńskiego. Jego radość okazała się przedwczesna, bowiem sędzia od razu zasygnalizował spalonego, a wóz VAR potwierdził prawidłowość tej decyzji.
Do samego końca oba zespoły próbowały przechylić szalę na swoją stronę, jednak finalnie na stadionie w Płocku więcej bramek nie padło. Wisła tylko zremisowała z GKS-em Katowice i dzięki temu zrównała się punktami z Cracovią i Jagiellonią Białystok. Z kolei piłkarze Rafała Góraka mają teraz taki sam dorobek, jak Raków Częstochowa.
Fot. Screen Canal Plus Sport