Hit Ekstraklasy bez rozstrzygnięcia. Cracovia wydarła remis golem w 90. minucie

Napisane przez Mikołaj Duda, 27 września 2025
Cracovia

W zdecydowanie najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu sobotniej części zmagań w Ekstraklasie Cracovia podejmowała Górnika Zabrze. Innymi słowami można było powiedzieć, że na teren trzeciej drużyny w tabeli przyjechał lider. Kibice na stadionie przy Kałuży długo musieli czekać na gole, aż w końcu na przestrzeni ostatniego kwadransu do siatki trafili Sondre Liseth i Kahveh Zahiroleslam. Mecz zakończył się remisem 1:1.

Mecz na szczycie Ekstraklasy

Cracovia do meczu z liderem przystępowała w bardzo dobrych humorach, bowiem w środku tygodnia aż 5:1 pokonała Górnika Łęczna w Pucharze Polski. Również w Ekstraklasie Luka Elsner nie może mieć zbyt wielu zastrzeżeń do swoich podopiecznych. Ostatnie cztery ligowe mecze „Pasów” to trzy zwycięstwa i remis. Dzięki temu łącznie przed tym meczem piłkarze z Krakowa mieli zgromadzone 17 punktów, co dawało trzecie miejsce w tabeli. Słoweński trener Cracovii po raz kolejny w podstawowym składzie wystawił Filipa Stojilkovicia, który przed tą kolejką z dorobkiem sześciu trafień był liderem klasyfikacji strzelców Ekstraklasy.

Górnik również bez większych problemów zapewnił sobie prawo gry w następnej fazie Pucharu Polski. Zabrzanie w Książenicach pokonali 3:0 rezerwy warszawskiej Legii. W lidze również radzą sobie bardzo dobrze. Dzięki ostatniej wygranej przed własną publicznością z Widzewem Łódź przed tą kolejką piłkarze Michala Gasparika plasowali się na fotelu lidera, dzięki zebraniu łącznie 18 punktów. Złożyło się na to sześć zwycięstw trzy porażki i co ciekawe – ani jeden remis. Główną bronią gości na stadionie przy Kałuży miał być Ousmane Sow, który w tym sezonie ma już na koncie pięć bramek. Z powodu choroby zabrakło z kolei w składzie Rafała Janickiego.

Zero goli, zero emocji

Od pierwszych minut było czuć, że spotkały się dwie drużyny z samego czuba tabeli Ekstraklasy. Obie strony zdawały sobie sprawę z rangi tego starcia i żadna nie miała zamiaru łatwo dać za wygraną przeciwnikowi. Z tego powodu wiele było walki, ambicji i pokazu sporych możliwości piłkarzy, jednak zbyt wiele z tego nie wynikało. Ciężko było stwierdzić, który z zespołów był stroną przeważającą. Obaj bramkarze nie mieli za wiele roboty, bowiem wykreowane akcje w obu polach karnych można było bez większego problemu policzyć na palcach jednej ręki.

Przynajmniej po pierwszej części rywalizacji mecz zapowiadany jako hit okazał się sporym rozczarowaniem. Przez całe 45 minut został oddany tylko jeden celny strzał. Jego autorem na samym początku spotkania był Mikkel Maigaard i bez żadnych problemów wyłapał go Marcel Łubik. Górnik przede wszystkim skupił się na defensywie i to było dość wyraźnie widać w ich postawie. Robili to na tyle dobrze, że Cracovia nie była w stanie nic wskórać. Próbował Filip Stojilković, jednak nawet on przy swoich zapędach i pomysłach na otworzenie strzelania w tym starciu był skutecznie neutralizowany. Przed startem drugiej połowy kibice mogli mieć nadzieję, że po przerwie będzie lepiej, bowiem ciężko było oczekiwać, że może być jeszcze gorzej.

Cracovia wyrwała remis rzutem na taśmę

Pięć minut po wznowieniu rywalizacji najlepszą okazję w tym meczu stworzył sobie Górnik. Po dośrodkowaniu piłkę z własnego pola karnego wybił jeden z zawodników Cracovii, jednak ta spadła prosto pod nogi Erika Janży, który od razu zdecydował się na uderzenie, co już niejednokrotnie bardzo dobrze mu wychodziło. Sebastian Madejski miał sporo szczęścia, bowiem Słoweniec tylko obił poprzeczkę, a gdyby strzelił bardziej celnie to z pewnością bramkarz gospodarzy nie byłby w stanie skutecznie interweniować.

Z biegiem minut mecz się coraz bardziej rozkręcał. W powietrzu zaczęła wisieć pierwsza bramka, tylko można było się zastanawiać, kto ją zdobędzie – czy będzie to Cracovia, czy Górnik. Widać było, że nikt nie zadowoli się jednym punktem i obaj trenerzy zaczęli przesuwać akcenty w stronę ofensywy. Po godzinie gry to goście w końcu powinni dopiąć swego. Po świetnym rajdzie piłkę do Lukasa Ambrosa dograł Ousmane Sow. Czech był niezwykle blisko trafienia do siatki, jednak strzał został zablokowany przez… jego kolegę z zespołu – Jarosława Kubickiego.

Jak mówi znane powiedzenie „co się odwlecze to nie uciecze” i to udowodnił Górnik, który w drugiej połowie był stroną dominującą. Na blisko kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry po kapitalnym podaniu na kilkadziesiąt metrów od Kryspina Szcześniaka piłkę zgrał Ousmane Sow do nadbiegającego Sondre Lisetha, który pewnym uderzeniem pokonał Sebastiana Madejskiego i wyprowadził zespół Michala Gasparika na prowadzenie. Norweg – dla którego było to już czwarte trafienie w tym sezonie – ma ostatnio bardzo dobry czas, bowiem Górnik dwa dni przed meczem w Krakowie ogłosił przedłużenie kontraktu ze swoim podstawowym napastnikiem.

Cracovia do samego końca walczyła o doprowadzenie do wyrównania i wreszcie udało jej się to w 90. minucie po akcji dwóch rezerwowych. Po wymianie podań z Kakabadze świetnie skrzydłem przedarł się Dijon Kameri. Sprytnym podaniem przed bramkę znalazł Kahveha Zahiroleslama. Amerykanin dobrze skontrował tor lotu piłki i pokonał Marcela Łubika. Dla napastnika był to drugi gol w przeciągu kilku dni. Wcześniej trafił w Pucharze Polski z Górnikiem Łęczna.

Finalnie mecz zakończył się remisem 1:1. Górnik utrzymał pierwsze miejsce w tabeli. Teraz zajmuje z 19 punktami na koncie, czyli o jednym więcej niż ma Cracovia i Korona Kielce, która wcześniej pewnie pokonała Lechię Gdańsk.

Fot. Screen Canal Plus Sport

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

Bonus 3 razy 100% do 200 PLN
nowa oferta powitalna BETFAN
Atletico - Real Madryt
Obie strzelą
kurs
1.56
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)