Julian Alvarez – nowy król Madrytu

Julian Alvarez swoimi ostatnimi występami zapracował sobie u kibiców Atletico na przydomek – „król Madrytu”. Argentyńczyk od chwili przybycia na Metropolitano konsekwentnie udowadnia, że 90 milionów euro wydane na jego transfer to nie była ekstrawagancja, lecz świadoma inwestycja w zawodnika zdolnego zmieniać losy spotkań. Jeszcze rok temu wielu uważało, że na całej operacji bardziej skorzysta Manchester City, sprzedając gracza w szczycie formy. Dziś Madryt ma nowego bohatera, który swoją energią i skutecznością rozkochał w sobie fanów „Los Colchoneros”.
Julian Alvarez show
W ostatnią sobotę wiele oczu było skierowanych na Madryt i na stadion Metropolitano, gdzie Atletico podejmowało Real. Derby Madrytu od lat są wizytówką hiszpańskiego futbolu, stawiane na równi z „El Clasico”. Tym razem również nie zabrakło emocji, dramaturgii i zwrotów akcji. Jednym z głównych bohaterów popołudnia okazał się Julian Alvarez, który znacznie przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny 5:2.
Pierwsza połowa nie należała do niego – choć miał swoją szansę, przyćmił go Alexander Sorloth, który tuż przed przerwą zdobył bramkę na 2:2 i poderwał trybuny do głośnego dopingu. Ale druga część meczu to już był koncert Argentyńczyka. Najpierw w 52. minucie pewnie wykorzystał rzut karny, po którym cały stadion eksplodował, a kilkanaście minut później dołożył fenomenalne trafienie z rzutu wolnego.
Piłka po jego uderzeniu zatańczyła w powietrzu, spadła idealnie przy prawym słupku, a Thibaut Courtois, choć zdołał jej dotknąć, nie był w stanie zapobiec utracie gola. Metropolitano zamieniło się w kocioł, a Alvarez został bohaterem dnia. To był już jego drugi gol bezpośrednio z rzutu wolnego w tym sezonie La Liga – wcześniej podobnym uderzeniem pokonał bramkarza Espanyolu.
Julian Alvarez free kick goal that made Diego Simeone break down in tears. He couldn’t believe what he was witnessing 😂😂pic.twitter.com/kRdpdIEGM7
— DesmundOris (@Desmund_Oris) September 27, 2025
Nowy król Madrytu
Po takim występie nie dziwi, że Argentyńczyk zyskał status ulubieńca kibiców. Derby Madrytu potwierdziły, że jest dziś jednym z najlepszych piłkarzy nie tylko w Primera Division. A początek sezonu 2025/26 w jego wykonaniu to potwierdza – sześć goli i asysta w siedmiu meczach ligowych to bilans, którego nie powstydziliby się najwięksi.
To ogromna różnica w porównaniu do poprzedniego sezonu, kiedy dopiero oswajał się z Madrytem i systemem Diego Simeone. Początkowo zdarzało mu się znikać w dużych meczach, potrzebował czasu, by wypracować wspólny język z kolegami i dostosować się do wymagań trenera. Dziś jest już nie tylko ważnym elementem układanki, ale symbolem nowej energii w ataku Atletico.
Jego skuteczność, waleczność i wszechstronność sprawiają, że kibice coraz częściej równają go z Antoine’m Griezmannem – dotychczasowym królem czerwonej części Madrytu. Francuz to żywa legenda klubu i idol całej generacji. Ale czas jest nieubłagany – choć wciąż odgrywa ważną rolę w szatni, zbliża się do końcówki kariery, a jego status nie jest już tak niezachwiany jak dawniej. Choć sam strzelił gola w ostatnich derbach, co było jego pierwszym trafieniem od… lutego.
Antoine Griezmann hadn't scored since February before today.
Then he came off the bench to score Atleti's fifth in a huge derby win 🙌 pic.twitter.com/ZFSMw9QS8S
— B/R Football (@brfootball) September 27, 2025
Dlatego właśnie teraz możemy być świadkami symbolicznej zmiany warty. Antoine Griezmann stopniowo oddaje tron, a Julian Alvarez – z formą, charakterem i ambicją – coraz śmielej sięga po koronę. Dla Atletico to ogromna szansa, by mieć nowego lidera na kolejne lata.
Madryt czeka na sukcesy
Jedno jest pewne – Madryt pokochał Alvareza. Kibice widzą w nim nie tylko strzelca, ale też piłkarza, który daje drużynie energię, ciąg na bramkę i emocje, za które przychodzi się na stadion. Jednak czy indywidualne popisy wystarczą, by Atletico wróciło na szczyt? Liczby Argentyńczyka robią ogromne wrażenie, ale cały zespół wciąż nie funkcjonuje jak należy. Wygrana nad Realem pozwoliła co prawda wskoczyć na piąte miejsce w tabeli, ale strata do liderującej Barcelony już teraz wynosi aż siedem punktów, a za nami dopiero siedem kolejek.
Fanklub Atletico żyje nie tylko golami jednostek, ale również zwycięstwami – przede wszystkim tego oczekują kibice od drużyny Simeone. Przed Julianem Alvarezem i spółką jeszcze mnóstwo prób. Jeśli utrzyma formę, może stać się symbolem nowej ery Atletico i prawdziwym królem Madrytu. Ale o tym, czy zapisze się w historii miasta na równi z największymi, zdecydują dopiero nadchodzące miesiące i trofea, które być może zdoła podnieść.
fot. screen Canal+Sport