Czas na ekstraklasę: Starcia odwiecznych rywali po kwarantannie

29.05.2020

Po nieco ponad dwóch miesiącach doczekaliśmy się tego momentu – PKO Ekstraklasa wraca do gry. A wraz z nią nasz cykl „Czas na Ekstraklasę”. Sam start nie mógł być lepszy, ponieważ już w pierwszej kolejce po wznowieniu rozgrywek czekają nas prawdziwe hity, o których opowiedzieli nam eksperci – Piotr Reiss i Sebastian Mila. 

Śląsk – Raków

Zanim ekstraklasa rozkręci się na dobre, na sam początek czeka nas starcie we Wrocławiu, Nie będzie w tym nic odkrywczego, jeśli powiemy, że forma obu drużyn będzie zagadką. Śląsk Wrocław w tej chwili zajmuje 4. miejsce, tracąc do drugiego Piasta zaledwie jeden punkt. Z kolei Raków traci tyle samo do tego, by znaleźć się w górnej ósemce.

Ostatnie starcie zespołów zakończyło się wygraną drużyny z Częstochowy 1:0. Prawdopodobnie również w pierwszym spotkaniu najbliższej kolejki, zakończy się podobnie. Śląsk Wrocław rzadko wygrywał w lidze większą niż jednobramkową różnicą. Wiele tutaj zależy od postawy napastnika, który otrzyma szansę w meczu. Na kogo postawi Vitezslav Lavicka? Na Erika Exposito czy Filipa Raicevicia? Tutaj nic nie jest pewne.

Tymczasem w Rakowie ostatnio pojawił się poważny problem. Miłosz Szczepański zerwał więzadło i nie zagra przez najbliższe miesiące. Nieobecność kluczowego piłkarza ofensywy zespołu może okazać się widoczna i stawia go na straconej pozycji. Marek Papszun będzie szukał alternatywy, ale czy w pierwszym meczu uda się ją skutecznie znaleźć? Więcej wskazuje na wygraną Śląska.

Pogoń – Zagłębie

Pierwszego dnia po powrocie ligi, może być ciekawie również w Szczecinie, gdzie Pogoń zmierzy się z Zagłębiem Lubin. Przed zawieszeniem rozgrywek “Portowcy” mieli spore problemy w ataku. Należy zwrócić uwagę na to, że tylko zespoły ze strefy spadkowej straciły więcej goli niż drużyna ze Szczecina. Dodatkowo zimą z klubu odszedł Adam Buksa, a po powrocie zabraknie kreatora gry, Zvonimira Kożulja, który niedawno rozwiązał kontrakt.

Zdecydowanie lepiej w ataku wygląda Zagłębie Lubin. Tylko Legia i Lech zdobyły do tej pory więcej goli niż “Miedziowi”. Zespół zajmuje jednak 11. pozycję w lidze głównie z powodu dziurawej defensywy. Podopieczni Martina Seveli mają więcej straconych bramek na koncie niż Korona Kielce i Arka Gdynia, poza tym w 2020 roku wygrali tylko jeden mecz. Owszem, aspirują do ósemki, dlatego wygrana z Pogonią powinna być dla nich koniecznością, jeśli nie chcą zakończyć sezonu w dolnej połowie.

Wydaje się, że tym razem goście mogą być górą. Wszystko jednak zależy od dyspozycji obrony “Miedziowych”, która dotychczas popełniała mnóstwo błędów. Wydaje się, że to jest w tej chwili mniejszy problem niż Pogoń ma w ataku, dlatego w tym pojedynku można postawić na Zagłębie.

Piast – Wisła Kraków

Ciekawym starciem może okazać się również pojedynek Piasta Gliwice z Wisłą Kraków. Drugi z zespołów bardzo udanie rozpoczął rok – nie przegrał żadnego meczu, co dotyczy zarówno ligi, jak i meczów towarzyskich w okresie przygotowawczym. W lutym i marcu zachwycaliśmy się nowym pomocnikiem Gieorgijem Żukowem, który nie ukrywa, że w Krakowie zamierza się wypromować.

Tymczasem Piast zajmuje 2. miejsce w lidze i jest liderem peletonu, który zamierza gonić Legię w tabeli. W 2020 roku podopieczni Waldemara Fornalika radzili sobie ze zmiennym szczęściem – zanotowali trzy wygrane i tyle samo porażek. Jedno jest pewne – zespół nie powinien mieć problemów z przygotowaniem fizycznym przed restartem ligi. Trener gliwiczan słynie bowiem z przywiązywania wagi do tego elementu treningu.

Naprawdę trudno wskazać zwycięzcę tego pojedynku. Faworytem jest oczywiście Piast, ale Wisła przed zawieszeniem rozgrywek pokazała, że już nie jest chłopcem do bicia, jak było w rundzie jesiennej. Jeśli zespół Waldemara Fornalika chce walczyć o mistrzostwo, takie mecze jak przeciwko “Białej Gwieździe”, powinien wygrywać.

Lech – Legia

Na ten mecz czeka najwięcej fanów PKO Ekstraklasy. Szczególnie, że oba zespoły zagrały już swój pierwszy mecz po przerwie, w Pucharze Polski. Może i rywalami drużyn byli pierwszoligowcy, aczkolwiek należy pochwalić je za styl, w jakim awansowały do półfinału. O prognozę tego meczu zapytaliśmy byłego zawodnika “Kolejorza”, Piotra Reissa.

Na pewno chciałbym, żeby to spotkanie stało na wysokim poziomie, gdyż zmierzą się ze sobą kluby, które w tej chwili mają najsilniejsze kadry w Polsce. Lech doskonale wystartował – pokonał w Pucharze Polski Stal Mielec. Poza tym stawia na młodzież, która bardzo dobrze sobie radzi. Mam nadzieję, że mimo przerwy piłkarze są głodni fajnych meczów i będziemy mogli podziwiać umiejętności obu zespołów, ale również aspekty wolicjonalne. Mimo że trybuny będą puste, ambicji i walki nie powinno brakować – stwierdził były reprezentant Polski.

– Na pewno podczas sobotniego obecność kibiców byłaby atutem Lecha, nie jest nim sam stadion. Zespół będzie musiał radzić sobie bez dopingu, ale mam nadzieję, że to nie wpłynie na poziom gry. Liczę na dobry, skuteczny mecz i trzy punkty, bo to może jeszcze dodać kolorytu końcówce tego sezonu. – wyznał zdobywca ponad 100 bramek w ekstraklasie.

Lechia – Arka

W niedzielę czeka nas kolejne starcie znienawidzonych rywali – drugie w tym sezonie derby Trójmiasta. Pierwsze spotkanie pomiędzy zespołami było ciekawe i zakończyło się remisem 2:2. Jak będzie tym razem? O to zapytaliśmy byłego piłkarza Lechii, Sebastiana Milę.

Atut własnego boiska zawsze traci, gdy nie masz za sobą kibiców, wtedy staje się on mniej znaczący. Nie sądzę jednak, żeby coś się tu miało wydarzyć. Lechia jest drużyną lepszą i powinna odnieść zwycięstwo. Chociaż ostatnio trenerem Arki został Ireneusz Mamrot, którego bardzo cenię jako człowieka i szkoleniowca. Uważam, że będzie to dla zespołu duże wzmocnienie.

Jeśli gdańszczanie odniosą zwycięstwo w derbach, mogą z powrotem dołączyć do walki o udział w europejskich pucharach. Choć zajmują 7. miejsce w lidze, do drugiego tracą tylko pięć punktów. Patrząc na to, że pozostało jedenaście kolejek do końca, zespół Piotra Stokowca może jeszcze włączyć się do walki.

Z kolei celem Arki jest utrzymanie w lidze. Problemem drużyny jest dość wąska kadra, a dotychczasowe wzmocnienia wciąż nie wypaliły. Ireneusz Mamrot dał jednak swoim nowym podopiecznym czystą kartę. Może reset dobrze zrobi gdynianom i pokażą, że jeszcze mogą pozostać w najwyższej lidze?

Przed powrotem ekstraklasy zapraszamy również do obejrzenia naszego wywiadu z Żelisławem Żyżyńskim