Wiem, że nic nie wiem. Niższe ligi przebijają z emocjami najlepsze thrillery

14.07.2020

Są filmy trzymające w napięciu do końca. Dla niektórych emocje nie do zniesienia, dla większości najlepsza frajda, gdy zakończenie jest czymś niespodziewanym. O tym samym, albo i więcej, mogą powiedzieć kibice drużyn z I i II ligi. Do końca sezonu pozostały trzy kolejki, a na dzisiaj zdecydowanie więcej jest niewiadomych niż wiadomych.

W pierwszej lidze znamy jednego pewnego spadkowicza i drugiego, który za moment dołączy. Chojniczanka jeszcze ma matematyczne szansę, ale odrobienie ośmiu punktów w trzech meczach raczej nie jest możliwe, więc dołączą do Wigier Suwałki. Los został przesądzony w piątek, gdy Chojniczanka dwukrotnie prowadziła z Chrobrym u siebie, ale ostatecznie straciła punkt w ostatniej akcji meczu! To było jednocześnie – wydaje się – najlepsze spotkanie minionego weekendu na zapleczu.

Kto następny? Trudno powiedzieć, skoro otwierające strefę spadkową Zagłębie Sosnowiec ma 38 punktów, a będąca na dziesiątej pozycji Sandecja… dwa oczka więcej.

Nieco jaśniejsza sytuacja jest na górze. Podbeskidzie już sześć punktów przewagi nad trzecią Wartą Poznań. Po stronie Górali ponadto lepszy bilans meczów bezpośrednich, a więc do powrotu do Ekstraklasy wystarczy pokonanie kogoś z pozostałych rywali. Odra, Sandecja czy Chrobry na horyzoncie, więc powoli można ogłaszać awans.

Co dalej? Trudno powiedzieć. Stal Mielec tylko dwa punkty nad Wartą i pięć nad Radomiakiem. Ci ostatni raczej już mogą szykować się na baraże, ale pozostała dwójka nadal stoczy bój o elitę.  Z kolei mielczanie mają czego żałować, gdyż przegrali w Nowym Sączu i stracili całą przewagę.

Bardzo ciekawie będzie także w walce o baraże, gdyż na pozostałe dwa miejsca chrapkę ma pięć, a może nawet sześć ekip. W najlepszej sytuacji Miedź Legnica z czteropunktową przewagą. Jednak prawdziwa batalia rozegra się pomiędzy Termaliką a goniącym peletonem. W nim Puszcza, Chrobry i GKS Tychy. W teorii szansę ma Sandecja, czyli ten sam zespół, który… wymienialiśmy wyżej w kontekście ewentualnej walki o utrzymanie!

II liga

W miniony weekend hitem było starcie w Katowicach. Wydawało się, że Gieksa i Widzew zagrają o drugie miejsce, ale dzień wcześniej Górnik Łęczna zapomniał, że gra się do końca. Gdyby mecz w Łęcznej trwał 85 minut, praktycznie poznalibyśmy pierwszego beniaminka I ligi. A tak Pogoń Siedlce strzeliła dwa gole i pomogła sobie oraz wspomnianej dwójce z góry tabeli.

Dlatego niedzielne starcie miało jeszcze większe znaczenie. Gieksa objęła prowadzenie jako pierwsza, ale tego dnia niepewny na przedpolu był Bartosz Mrozek. W pierwszej połowie upiekł mu się pusty przelot, ale w drugiej już wykorzystał go Daniel Tanżyna. Remis niewiele zmienia, więc wszystko zostaje po staremu.

Już teraz?

Teoretycznie Górnik Łęczna może sobie już jutro zapewnić awans do Ekstraklasy. W jaki sposób? Dość trudny. Najpierw ograć Skrę Częstochowa, a później liczyć na porażki Widzewa oraz Gieksy. Trochę trudne zadanie, ale tak czy siak łęcznianie nadal są w najlepszej sytuacji. Na trzecim GKS-em mają trzy punkty przewagi oraz lepszy bilans meczów bezpośrednich.

Trudno powiedzieć tak naprawdę, kto ma najlepszy terminarz. Padło już tyle nieoczekiwanych rezultatów tej wiosny, że tak naprawdę każdy przeciwnik może się okazać trudny. O ile jednak sytuacja z bezpośrednim awansem jest w miarę jasna, gdyż o dwa miejsca walczą dwie ekipy, o tyle reszta spraw jest strasznie zagmatwana. O utrzymanie – w teorii – nie może być pewna nawet czwarta Olimpia Elbląg. Siedem punktów przewagi nad Zniczem powinno wystarczyć, ale 100% pewności nie daje.

Kolejny spadkowicz?

Nie licząc zdegradowanego Gryfa i Legionovii, w najtrudniejszej sytuacji jest Elana. Torunianie mają cztery punkty do bezpiecznej strefy, ale z drugiej strony przed nimi nie najgorszy – przynajmniej statystycznie – terminarz. Dlaczego? Zagrają ze słabym Gryfem, bezpośrednim rywalem Zniczem oraz Resovią. Wszystko już pod wodzą nowego trenera. Z zespołem pożegnał się Bogusław Pietrzak, a jego miejsce zajął dotychczasowy dyrektor akademii Dariusz Grzegrzółka.

Ostatni rywal Elany – Pasiaki – po restarcie nie wygrał ani jednego meczu i jeśli dalej tak pójdzie, to zaraz ich nie będzie w barażach, które po jesieni wydawały się pewne.

Jednak najlepsze jest to, że większość ekip może być zamieszana w dwie sprawy jednocześnie. Różnice punktowe są na tyle małe, że po dobrym meczu można trafić do strefy barażowej i spróbować szturmować zaplecze Ekstraklasy, a po słabszym znaleźć się nad przepaścią i być bliskim spadku poza poziom centralny.

Serie młodych

Ta sytuacja dotyczy Stali Stalowa Wola, która jednak wykorzystuje fakt, że niemal wszystkie wiosenne mecze gra w domu. Jesienią czekali na nowy stadion i teraz na nim są coraz bliżsi utrzymania. M.in. za sprawą Kacpra Śpiewaka, który przeżywa niesamowity czas. Do marca ani jednego gola, a po restarcie rozgrywek… już 7 trafień w 9. meczach! Tym razem dublet przeciwko Elanie, którą Stalówka rozbiła 5:1.

Z kolei Karol Czubak nie zatrzymuje się i ruszył w pogoń za Michałem Bednarskim i Marcinem Robakiem. Tym razem 20-letni napastnik ustrzelił hat-tricka przeciwko Legionovii w szalonym meczu w Bytowie. Gospodarze prowadzili 2:0 ze spadkowiczem, później stracili trzy gole, ale mieli na swoje szczęście Czubaka, który strzelił gole nr 15, 16 i 17 w tym sezonie!