Zbigniew Boniek: „W Legii powinni z pokorą przyznać się do błędu”

11.08.2020

Nie milkną echa decyzji o odwołaniu niedzielnego Superpucharu Polski. Głos na ten temat zabrał prezes PZPN.

Przypomnijmy, że spotkanie pomiędzy Legią Warszawa i Cracovią nie odbyło dlatego, że w szeregach stołecznego klubu było podejrzenie zakażenia koronawirusem. Pozytywny wynik miał wykazać test jednego z masażystów.

Po czyjej stronie leży wina?

Legioniści już dzień po tym, jak informację podał portal „Weszło.com”, postanowili wystosować oświadczenie za pośrednictwem klubowych mediów. Stwierdzono, że pozostali członkowie sztabu oraz zawodnicy są zdrowi. Nie wpłynęło to jednak na decyzję Polskiego Związku Piłki Nożnej, który odwołał niedzielny mecz. Na łamach „Przeglądu Sportowego” w wywiadzie z Maciejem Wąsowskim prezes PZPN odniósł się do całej sprawy.

Zbigniew Boniek:

Dostałem sygnał, że w jednym z klubów sanepid szuka masażysty z pozytywnym wynikiem. Nie było tak, jak niektórzy mi zarzucają, że dostałem informację od jednego z portali internetowych. W Legii zapomniano sprawdzić wynik badania masażysty, który przebywał z piłkarzami od rana do wieczora przez dziewięć dni. Zaznaczam, że mówimy o osobie, która nie była podejrzewana o zakażenie, a po prostu miała koronawirusa i mogła zarazić każdego z kim miała kontakt. Teraz protokół postępowania jest jasny, drużyna musi być wyizolowana, a następnie trzeba wszystkim wykonać dwukrotnie testy wymazowe. We wtorek lub w środę ponownie. Tu chodzi o bezpieczeństwo zespołu. Udawanie, że coś się nie wydarzyło było pomyłką i jest groteskowe. Podobnie jak twierdzenie, że ten masażysta nie miał nic wspólnego z zespołem. Jeżeli tak będziemy podchodzić nawet do oczywistych spraw, to będzie źle. Każdy może się pomylić, ale trzeba mieć odwagę się przyznać. Mieliśmy przypadek pozytywnego testu na obecność koronawirusa, ktoś chciał to ukryć i grać, bo twierdzi, że wszyscy są zdrowi. Są procedury, które jasno mówią, jak trzeba funkcjonować, kiedy ktoś jest chory. Może jeszcze PZPN ma decydować, co piłkarz może jeść: tatara czy golonkę? Realnym problemem jest to, że w klubach nie potrafią się zorganizować. W Legii często jest tak, że jak dzieje się coś złego, to winni są wszyscy dookoła, tylko nie oni. Generalnie jest tak, że Legia ma problem i nagle wszyscy się kłócą. Przy Łazienkowskiej z pokorą powinni przyznać się do błędu i przekazać informację, że mają taki problem i zapytać m.in. PZPN co zrobić. To oni chowają chorego i mówią, że nie był chory.