Historia za Benfiką. Starcia Polska-Portugalia na korzyść przeciwników

22.10.2020

Portugalia nigdy nie należała do naszych ulubionych przeciwników. Oczywiście zdarzały się piękne triumfy, jak choćby ten reprezentacyjny w Chorzowie, ale była bolesna porażka na Euro. W klubowych rozgrywkach głównie zbieraliśmy lekcję od Portugalczyków, choć w ostatnich latach zaskakująco często nasze ekipy dawały sobie radę z teoretycznie mocniejszymi rywalami. 

Coraz częstsze spotkania

Trzeba przyznać, że XXI wiek to regularne spotkania polsko-portugalskie. Zresztą odwróćmy nieco chronologię. Zacznijmy od tego, co najlepiej pamiętamy. A najświeższe wspomnienia z dwumeczu przeciwko Portugalczykom są bardzo dobre. Dwa lata temu Jagiellonia w II rundzie kwalifikacji do Ligi Europy trafiła na Rio Ave i zrobiła niezłe show. W Białymstoku wygrała 1:0, ale na wyjeździe zremisowała 4:4 i przeszła ekipę z półwyspu Iberyjskiego.

Jeszcze wcześniej wyniki bezpośrednie nie były dla polskiej ekipy dobre, ale ostatecznie udało się wyeliminować portugalski zespół. Rok 2016 i faza grupowa Ligi Mistrzów. Legia najpierw przegrała w Lizbonie 0:2 ze Sportingiem, by w rewanżu pokonać Lwy 1:0 na własnym stadionie. Po drodze Sporting nie zebrał ani jednego punktu, zaś warszawianie zremisowali z Realem, dzięki czemu to oni zajęli trzecie miejsce i zagrali wiosną w 1/16 finału Ligi Europy!

Dwanaście miesięcy wcześniej to Lech mierzył się z innym lizbońskim zespołem. Faza grupowa Ligi Europy nie była szczególnie udana wówczas dla poznaniaków, ale oba spotkania z Belenenses zakończyły się bezbramkowymi remisami. Jednym i drugim to nic nie dało, gdyż obie ekipy zamknęły tabelę grupy I, ale to Lech był wyżej, dzięki mniejszej liczbie straconych goli.

Legia dwukrotnie mierzyła się ze Sportingiem. W sezonie 2011/12 warszawianie najpierw ograli Spartak Moskwa, później zajęli drugie miejsce w grupie, tuż za PSV Eindhoven. Jednak mocy na Sporting już zabrakło. 2:2 w Warszawie i 0:1 na Jose Alvalade przesądziło o końcu fajnej europejskiej przygody. A dokładnie dwanaście miesięcy wcześniej na tym samym etapie odpadł Lech, który miał sporego pecha w starciu z Bragą. W poznaniu udało się wygrać nawet 1:0, ale w rewanżu kilka dziwnych decyzji, w tym wystawienie Semira Stilicia na środku ataku sprawiło, że Portugalczycy wygrali 2:0. Zabrakło jednego gola, który mógł wpaść w końcówce po strzałach Rudnewsa czy Wilka w poprzeczkę.

Zatem ostatnia dekada wcale nie była taka zła dla nas pod kątem starć z portugalskimi drużynami. Nieco gorzej to wygląda we wcześniejszych latach. Choćby rok 2005 i starcie Wisły Kraków z Vitorią Guimaraes w Pucharze UEFA. Tutaj dwie wyraźne porażki – 0:3 i 0:1 z dużym udziałem Marka Saganowskiego zakończyły przygodę Białej Gwiazdy w pucharach. Warto podkreślić, że krakowianie chwilę wcześniej odpadli z Panathinaikosem Ateny z walki o Ligę Mistrzów, przegrywając wszystko w dogrywce w Atenach.

Zamierzchłe czasy

Pierwsze starcie polsko-portugalskie to mecz, do którego dzisiaj raczej nie mogłoby dojść na innej niwie niż towarzyska. Rok 1972 Polacy świeżo po zdobyciu Mistrzostwa Olimpijskiego, a tu Vitoria Setubal rozgromiła Zagłębie Sosnowiec 6:1. Na Ludowym już Zagłębie wygrało 1:0, ale to było bardziej na otarcie łez i poprawę humoru po pierwszym spotkaniu.

Na kolejne mecze trzeba było czekać ponad dwadzieścia lat i zmiany ustrojowe w Polsce i Portugalii. O starciach Benfiki będzie później, ale przecież nasze zespoły miały także szanse mierzyć się z FC Porto. Jako pierwsi stanęli do tego gracze ŁKS-u. Łodzianie jednak w Pucharze Zdobywców Pucharów przegrali dwukrotnie ze Smokami, 0:2 i 0:1.

Ostatni mecz polskich drużyn w pucharach XX wieku rozegrała Wisła Kraków, która po kapitalnym rewanżu wyeliminowała Real Saragossa. Biała Gwiazda trafiła jednak na FC Porto. Znowu lepsi Portugalczycy i znowu nie dali strzelić gola – 0:3 i 0:0.

Smoki pozwoliły to zrobić Polonii Warszawa, ale dopiero w rewanżu, gdy dwa lata później obie ekipy zagrały w tych samych rozgrywkach. Niestety najpierw Porto wygrało 6:0, a dopiero później poloniści ograli gości 2:0. Co ciekawe Polonia była gospodarzem na stadionie w… Płocku.

W międzyczasie Ruch trafił w Pucharze Intertoto na Estrelę Amadora. W naszym kraju raczej anonimowy klub, ale łatwo Niebieskim nie było. Dwa remisy 1:1 nie wystarczyły, a dopiero lepiej strzelane rzuty karne pomogły chorzowianom wygrać rewanż w Portugalii.

Dwa razy Benfica

Orły dwukrotnie przyjeżdżały do Polski i w obu przypadkach na Górny Śląsk w 1/16 finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Już sama nazwa rozgrywek sugeruje, że mowa o odległych czasach. I tak było rzeczywiście. Sezon 1993/94 to starcie GKS-u Katowice z Benfiką. W Lizbonie gospodarze wygrali 1:0, a przy Bukowej padł remis 1:1. Trzy lata później scenariusz był już nieco inny. Co prawda Ruch zremisował u siebie 0:0, ale najpierw dostał solidne baty, aż 1:5.