Piłka jest im zbędna. Najnudniej, ale bardzo skutecznie. Cadiz fenomenalny beniaminek

05.12.2020

Trener Alvaro Cervera mówi, że nie chcą mieć piłki. Trudno to zrozumieć z polskiej perspektywy, gdzie każdy Hiszpan jawi się jako bajeczny technik, a La Liga jako ziemia obiecana tiki-taki i gry po ziemi. Cadiz jest absolutnym zaprzeczeniem tych tez.

Wejść do ligi hiszpańskiej i zostać „najmniej hiszpańskim” klubem, jaki istnieje w najwyższych ligach europejskich to spore osiągnięcie. To wszystko, gdy wszyscy krytykują styl gry, a zdecydowana większość może tylko pozazdrościć wyników Alvaro Cerverze i spółce. W Kadyksie brakuje gwiazd, a jedyną jest Alvaro Negredo, który swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą, ale nadal wiele daje zespołowi. Może to nie był powrót na miarę Davida Silvy do Realu Sociedad, jednak Cadiz bez niego miałby tych punktów trochę mniej.

Kto poza tym? Wiekowy Augusto Fernandez, wychowanek Sevilli Juan Cala, ponadto panicznie bojący się koronawirusa Fali, Choco Lozano, skrzydłowy Salvi, którego nigdy wcześniej nie było w LaLiga, świeżo upieczony reprezentant Danii Jens Jonsson i Alex Fernandez, brat Nacho z Realu. Na początku sezonu do tego grona dodalibyśmy jeszcze Alberto Cifuentesa. 41-letni golkiper znany z czasów gry w Piaście Gliwice, wrócił do Hiszpanii i był jednym z tych, których rozpoczął drogą Cadizu jeszcze w Segunda B Division.

Wszedł do LaLiga i w wieku 41 lat i 114 dni został najstarszym debiutantem w historii ligi. Zaczął od czystego konta z Hueską, później wyszedł jako kapitan na Sevillę i… zakończył karierę. Marzenie zrealizowane, więc można było zawiesić buty i rękawice na kołku. Nadal pracuje w klubie, ale już bardziej jako doradca w pionie sportowo-administracyjnym.

Jak widać nie ma nikogo nadzwyczajnego, a mimo tego warto poznać bliżej tą ekipę.

Liczby mówią wszystko

Mówi się, że liczby często przekłamują. Tutaj jednak idealnie oddają istotę tego, jak gra Cadiz. Zagłębiamy się zatem w statystyki.

Portal Fbref.com publikuje statystyki dotyczące pięciu najmocniejszych lig w Europie i można znaleźć kapitalne rzeczy dotyczące beniaminka z południa. Sklasyfikowano 98 drużyn z La Liga, Premier League, Bundesligi, Serie A i Ligue 1. Średnie posiadanie to 33,6% i pod tym względem są najgorsi wśród najlepszych. Wyprzedzające ich Newcastle ma o 5,5 punktu procentowego wyższe posiadanie, co jest kolosalna różnicą. Ponadto najmniej kontaktów z piłką – 4587, choć tutaj „niewiele” im brakuje do przedostatniego Benevento – tracą 42 dotknięcia piłki.

Bardzo dużo się bronią, ale wbrew pozorom ich kontakty z piłką w pierwszej tercji boiska – od własnej bramki do 1/3 „wysokości” boiska – są sporadyczne. Pod tym kątem mają liczby zbliżone do Atletico, Interu, Romy czy Athletiku Bilbao. Natomiast może zadziwiać liczba kontaktów w polu karnym rywala. Mniej w Hiszpanii ma Elche – 83, a także Real Valladolid – 149. Cadiz z liczbą 152. takich zagrań niewiele ustępuje Valencii, Eibarowi czy Granadzie. Krótko mówiąc wszystkim tym ekipom, które grają futbol bardzo bezpośredni. To wszystko jakby nie przeszkadza być w okolicach 70. miejsca pod kątem wykonanych dryblingów – 135 – i tracić ledwie dwie próby do… Juventusu.

Wykonali najmniej podań wśród topu europejskiego – 3428 – i pod tym względem tracą 220 próby do przedostatniej Granady. Gorszą celność ma jedynie Getafe – 65,4% do 65,7% Cadizu. Wśród krótkich podań też są najgorsi – 1067 na mecz, co przy 11 grach daje mniej niż 100 wykonanych przez 90 minut. Już nie mówimy tutaj o celnych, bo tych było 861, czyli średnio nieco ponad 78 na jedno spotkanie. Żeby lepiej zobrazować powiemy, że na każdą minutę meczu przypada 0,87 krótkiego podania, które dochodzi do celu. Wszystkich celnych podań wychodzi 2,28 na minutę. Dla porównania dwaj pozostali beniaminkowie podają średnio 4,11 i 4,24 na minutę – Huesca i Elche.

Jednocześnie nie są zespołem grającym na faul. Zarówno w liczbie popełnianych boiskowych przewinień, jak i żółtych kartek, są dopiero na 14. miejscu w tabeli. Byliby jeszcze niżej, ale w Bilbao dostali dwie czerwone kartki, które… nie przeszkodziły im wygrać meczu.

Strzelili 9 goli w 11. meczach. W liczbach bezwzględnych gorsza jest tylko Huesca, Osasuna i Eibar. Gdyby przeliczyć na średnią goli na mecz, też byliby w okolicach strefy spadkowej. Obrona? 12 straconych goli, czyli miejsce w środku stawki. Teraz jednak najważniejsze. Pozycja w tabeli… 6. miejsce!

Nudno, ale bardzo skutecznie

Pressuj, kradnij(piłkę), kontruj i nie przywiązuj wagi do posiadania piłki – tak przed meczem z Realem Madryt charakteryzował grę Cadizu dziennik El Pais. Trudno jednak mieć jakiekolwiek pretensje do trenera Cervery za ten styl gry, skoro jest bardzo skuteczny. W Kadyksie pewnie, gdyby nakazał zespołowi chodzić na rękach, również by to zrobili. Dlaczego? Awansował najpierw z Segunda B do Segunda, a teraz do LaLiga. Skoro takie metody się sprawdzają, po co zmieniać? Cervera wyszedł z tego samego założenia. Tym bardziej, że poziom rywali po awansie naturalnie wzrósł. Poniekąd w Primera Division jest więcej drużyn na wysokim poziomie technicznym i chcących dominować. Tendencja też się zmienia, ale mimo wszystko są momenty, w których taktyka Cervery jest wprost idealna.

Poza domem wygrali już cztery mecze! W Bilbao, Huesce, Eibar czy Madrycie nie dobili nawet do 30% posiadania. Jak przeczytaliście wyżej, na San Mames kończyli mecz w podwójnym osłabieniu. To jednak nie przeszkodziło im w skutecznej defensywnej grze. Paradoks jest taki, że mając najwyższe posiadanie – przeciwko Elche – tylko zremisowali.

W zasadzie jedyny wyjazdowy mecz, w którym im kompletnie nie poszło, było starcie na Wanda Metropolitano z Atletico. Wtedy po prostu Rojiblancos szybko strzelili gola i cały plan taktyczny Cervery wziął w łeb. Bo jak odrabiać straty, gdyż przez 2/3 czasu bronisz się bardzo głęboko. To nie chodzi o słynny niski pressing. Momentami to jest ultraniska obrona. Jeśli czytaliście nasze teksty o Athletiku Bilbao czy Atletico Madryt, mogliście zobaczyć zdjęcia właśnie ze wspomnianych meczów i to jak głęboko stał Cadiz. Dla przypomnienia, wrzucamy poniżej.

Pierwszy obrazek pokazuje, jak głęboko stała ósemka graczy obrony i pomocy, a także dwójka napastników. Ci ostatni niezbyt mocno naciskali defensywnych graczy Atletico mających piłkę, mimo że ta była już za kołem środkowym!

Tutaj z kolei obrazek z meczu w Bilbao. Różnica kolosalna, jeśli chodzi o kontekst. W Madrycie przegrywali, w Kraju Basków prowadzili i mieli dwóch zawodników mniej. Szóstka tworzy zaporę przed bramkarzem, a pozostała dwójka nieco wyżej. W tym wypadku wyżej oznacza… 25 metr przed własną bramką! W tej sytuacji Athletic jest tak wysoko, że kadr pokazujący sytuacje do 35 metra połowy Cadiz nie objął jedynie dwóch graczy Los Leones…

Sensacja w stolicy

Bardzo ciekawie przebiegało także spotkanie w Valdebebas, które Cadiz sensacyjnie wygrało z Realem Madryt. Ostatni raz, gdy drużyna z Andaluzji grała przeciwko Realowi Madryt, wśród Królewskich debiutował Robinho, a na ławce siedział Vanderlei Luxemburgo. Widać więc o jak zamierzchłych czasach mowa.

Cadiz nie nastawiał się na posiadanie piłki ani kontrolę gry. Kluczem do sukcesu okazała się dwójka napastników – Lozano oraz Negredo. Tutaj warto zwrócić się do artykułu portalu RealMadryt.pl, który cytował po meczu dziennikarza La Sexty Jose Yelamo. – Lanie taktyczne sprawione Zidane’owi przez Cerverę jest historyczne. Gdy zobaczyliśmy skład, byliśmy zaskoczeni wyjściem na dwóch napastników, Choco i Negredo. Cádiz nigdy nie gra na dwóch napastników. Cádiz zagrało na dwóch napastników, bo Cervera przygotował się taktycznie do tego meczu. Cervera zjadł taktycznie Zidane’a, który moim zdaniem nie widział wcześniej w życiu meczu Cádizu nawet na PlayStation – ostro skomentował dziennikarz. Tyle że to prawda. Nawet oglądając niewielki wycinek z tego meczu można było zobaczyć, ile sytuacji stworzyli sobie goście z Kadyksu. Poza strzelonym golem przez Honduranina, kilkukrotnie mogli pokonać jeszcze Thibault Courtoisa. Zerknijmy sobie na dwa obrazki po tym spotkaniu:

Widać jak na dłoni podział zespołu, jeśli chodzi o Cadiz. Siódemka zaangażowana w defensywę, kwartet ofensywny z większą swobodą i możliwościami gry do przodu. To właśnie było jednym z głównych aspektów dających wygraną w Valdebebas.  Zresztą u Cervery główna zasada jest jedna: albo biegasz, albo nie grasz.

Zapewne nie jest to ulubiony rodzaj futbolu dla większości piłkarzy, ale jeśli można było zostać na chwilę liderem, a teraz być na szóstym miejscu, po prawie 1/3 sezonu, to wszyscy w Kadyksie i okolicach nadal będą cierpieć podczas oglądania takiego sposobu gry.