Strefa Niższych Lig: II liga is on fire! Trzeci poziom i kapitalna runda jesienna

25.12.2020

Można zachwycać się Lechem grającym w Europie, można podziwiać Legię, która za kadencji Czesława Michniewicza zanotowała kapitalny koniec rundy. Można także oglądać Termalikę zmierzającą do Ekstraklasy z Mariuszem Lewandowskim. My jednak podsumowujemy II ligę, w której nie zabrakło goli, emocji, niewykorzystanych karnych i zwrotów akcji. To była bardzo ciekawa runda jesienna, dlatego tym bardziej warto przeczytać, co wydarzyło się na trzecim poziomie w Polsce.

Faworyci

Przed sezonem wśród faworytów można było wymienić cztery, może pięć ekip. Przede wszystkim przegranych z barażów, a więc GKS Katowice i Stal Rzeszów. Na dzisiaj katowiczanie jak najbardziej spełniają pokładane w nich nadzieje i razem z Górnikiem Polkowice prowadzą w lidze. Co ciekawe początek sezonu wcale nie był idealny dla drużyny Rafała Góraka. Rozpoczęło się od porażki w Krakowie z Hutnikiem. Potem cztery wygrane i dwa remisy, które przerwała porażka w Częstochowie. Po niej jednak była kapitalna seria siedmiu kolejnych zwycięstw. Wśród nich rozbicie Błękitnych, KKS-u Kalisz czy Śląska.

Stal Rzeszów zakończyła wygraną w Ostródzie, ale uczciwie trzeba powiedzieć, że nie była to najlepsza runda w wykonaniu Żurawi. Oczywiście nie rozegrali meczu z Hutnikiem, ale nie zmienia to faktu, że 9. miejsce przy takich mocarstwowych planach nie mogło zostać uznane za sukces.

Spadkowicze i zmienne szczęście

Dobre nastroje i pozycje do ataku na pozycje gwarantują bezpośredni awans mają spadkowicze z I ligi Wigry Suwałki i Chojniczanka Chojnice. Pierwsi nie tylko potrafili dobrze i skutecznie grać, ale jednocześnie byli bardzo popularni w internecie. Najpierw trener przez ustawienie muru przy rzucie wolnym w Stargardzie, w którym znalazł się… bramkarz suwalszczan. Później za sprawą Denisa Gojki, który okazał się być jednym z najszybszych piłkarzy w Europie podczas meczu z Lechem. Chojniczanka z kolei była najlepszym zespołem w domu, tylko raz tracąc punkty u siebie. Paradoksalnie stało się to w meczu z Motorem, który poza domem był jednym ze słabszych zespołów.

Najgorzej wygląda Olimpia Grudziądz, która rzutem na taśmę wyprzedziła Hutnik i zimę spędzi jako przedostatnia drużyna II ligi. Zwolnienie Jacka Trzeciaka pod koniec ubiegłego sezonu do dzisiaj odbija się czkawką w Grudziądzu i ani Selim Benachour, ani Paweł Cretti nie okazali się remedium na kłopoty biało-zielonych. Co ciekawe Olimpia przez całą rundę skorzystała ledwie z 20. piłkarzy! Wśród nich na plusy mogą zasługiwać: Jose Embalo, a także dwójka młodzieżowców. Piotr Janczukowicz za pięć goli oraz Nikodem Sujecki za niezłe wejście do bramki. Pierwszy z nich wiosnę spędzi już w Łódzkim KS-ie.

Beniaminkowie

Nie czterech, ale pięciu beniaminków ma w tym roku II liga. Poziom zróżnicowany, choć akurat narzekać na ich grę – z jednym wyjątkiem – nie możemy. Będący na ostatnim miejscu Hutnik Kraków zagrał prawdopodobnie na miarę obecnego potencjału. Przed sezonem został osłabiony transferami do… Wieczystej Kraków. Plusem ich obecności były ciekawe mecze, gdyż w spotkaniach z ich udziałem kibice zobaczyli 63 gole, czyli średnio niemal 4 przez 90 minut kolejnych gier.

Największym zaskoczeniem był jednak KKS Kalisz. Drużyna absolutnie bezkompromisowa, gdyż jako jedyna nie podzieliła się punktami w swoich meczach. Kaliszanie potrafili być efektowni, potrafili być skuteczni, a także grać dość głęboko. Byli także jednym z nielicznych zespołów grających trójką obrońców. Za taką rundę można postawić im ogromnego plusa, a okrasą ich występów gol Roberta Tunkiewicza. Warto także wspomnieć o dwóch wygranych odniesionych w ciekawych okolicznościach. Bytovię pokonali po główce Tomasza Hołoty w ostatniej akcji meczu, mimo że wcześniej zmarnowali kilkanaście okazji na gola.

Jeszcze ciekawiej wyglądał mecz z Sokołem w Ostródzie. Gospodarze w pierwszej połowie zmarnowali dwa rzuty karne, strzelane dwóm różnym bramkarzom… Dawid Wolny najpierw przegrał pojedynek z Maciejem Krakowiakiem, który „wyjął” także dobitkę Tomasza Gajdy. Później Krakowiak sprokurował drugi rzut karny i wyleciał z boiska. Znowu Wolny, tym razem broni rezerwowy golkiper Patryk Pawela, a kolejna dobita Gajdy trafia w słupek. W drugiej połowie Wolny gola strzelił, ale kaliszanie grając w osłabieniu wygrali 4:1!

Tuż za kaliszanami dwie kolejne ekipy beniaminków. Śląsk II Wrocław zasłynął korzystaniem z pięciu bramkarzy i bardzo szerokiego grona zawodników, z których korzystał Piotr Jawny. Łącznie 34 piłkarzy dostało szansę gry przynajmniej przez minutę. Pod tym względem „lepszy” był tylko Lech II Poznań, który skorzystał z 40. graczy! Śląsk na pewno nie jest kojarzony z wychowankami jak Kolejorz, ale mimo tego pokazał, że korzystając w dużej mierze z piłkarzy własnej akademii można zrobić niezły wynik. Przy okazji wielokrotnie tworzyli ciekawe widowiska. Kogo z tej ekipy możemy się spodziewać na boiskach Ekstraklasy? Wielu z nich ma już za sobą epizody w zespole WKS-u, ale czekamy przede wszystkim na poważną szansę dla Sebastiana Bergiera, który jesienią był czołowym strzelcem II ligi – 9 goli.

Dziwne mecze i remisy

Następny w kolejce jest Sokół Ostróda. W ich przypadku mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie zaległy mecz ze Stalą Rzeszów, który w minioną środę zamknął ligowe granie w 2020 roku. Sokół prowadził 2:0, by ostatecznie przegrać 2:3 i pozbawić się szansy awansu na piąte miejsce w tabeli. Nieco wyżej pisaliśmy o wyczynie Sokoła w meczu z KKS-em Kalisz, ale także ostródzianie nie popisali się w wygranym meczu z Motorem. Chodzi o jedną z akcji, która nie miała wpływu na końcowy wynik – 1:0 – ale poszła w świat…

Skoro KKS nie remisował, to przenosimy się na drugi biegun. Motor Lublin był najczęściej remisującym zespołem. Aż siedem razy nie było rozstrzygnięcia w meczach z udziałem lubelskiego zespołu. Szczęśliwie podzielili się punktami w Polkowicach z dużo lepszym Górnikiem, ale na koniec rundy zaliczyli sporą wpadkę, bo tak należy określić remis 3:3 z Pogonią Siedlce, gdy jeszcze w 70. minucie prowadzili trzema bramkami! Wówczas stanęli na osiem minut, co w zupełności wystarczyło gościom z Siedlec. Lublinianie skończyli rundę na 11. miejscu, ale celem na wiosnę będzie atak strefy barażowej – 5 punktów straty – o co powalczy nowy trener Marek Saganowski.

Niespodzianki

Nie brakowało zaskakujących rozstrzygnięć jesienią w II lidze. Za takie na pewno można uznać pozycję lidera dla Górnika Polkowice. Przed sezonem stracili trenera Enkeleida Dobiego, króla strzelców ligi Michała Bednarskiego i kluczowego gracza drugiej linii Patryka Muchę. Przyszedł jednak Janusz Niedźwiedź i wszystko poskładał, a także dodał od siebie.

Kolejną niespodzianką jest Skra Częstochowa. W ubiegłym sezonie obronili się przed spadkiem, mimo że jesienią wyglądali naprawdę słabo. Nie przeszkodziło nawet odejście Pawła Ściebury pod koniec sezonu. Od nowego trafił pod Jasną Górę Marek Gołębiewski i Skra ze spokojem może patrzeć za siebie. Celem było utrzymanie, tymczasem jest strefa barażowa. Nad pierwszym spadkowym miejscem 14 punktów przewagi, do drugiego – by awansować bezpośrednio – 10 straty. Krótko mówiąc mogą patrzeć w górę, niż w dół.

Na plus także wydaje się, że Olimpia Elbląg. Pod koniec ubiegłego sezonu z pracy wyleciał Adam Nocoń, który nie chciał zrezygnować z walki o awans kosztem pieniędzy za Pro Junior System. Prezesowi Guminiakowi udało się zrealizować cele, a do rozgrywek przystąpił z Łukaszem Kowalskim na ławce. Ten jednak szybko odszedł po kłótni z kibicami i słabymi wynikami na początku. Młodą ekipę wziął pod skrzydła Jacek Trzeciak i udało się zakończyć nad strefą spadkową. Zważywszy na młody skład i zawirowania w klubie wynik na plus.

Jedenastka rundy

Zdecydowaliśmy, że najlepsza ekipa drugiej ligi musi zostać wybrana zgodnie ze wszystkimi wymogami regulaminowymi. A zatem musiało być miejsce dla dwóch młodzieżowców. Wybór zawodników urodzonych w roku 2000 lub później jest tak duży, że nie było z tym najmniejszych kłopotów.

Najlepsza „11” rundy jesiennej II ligi wg FutbolNews

Skąd te wybory? Wyjaśniamy poniżej!

Bramkarz

W bramce wybór pomiędzy Jakubem Szymańskim a Mikołajem Biegańskim, czyli dwóch młodzieżowców. Obaj rozegrali po 16 meczów i mieli tyle samo czystych kont – po 8. Dodatkowo puścili niemal tyle samo goli – Szymański 12 a Biegański 13. Młodszy z nich miał szczęście, że jedyny mecz, w którym nie zagrał była wpadka z Hutnikiem i porażka 1:3 na Suchych Stawach, dlatego był o krok od wyniku Szymańskiego. Rywalizacja niezwykle zacięta, ale ostatecznie wybieramy tego, który miał nieco lepsze liczby. Decydowały detale, ale chyba każdy chciałby mieć taki luksus pod kątem wyboru na pozycji bramkarza.

Pod kątem golkiperów pisaliśmy w ubiegłym tygodniu w cyklu „Młodzieżowiec na wagę złota”, gdzie wspominaliśmy głównie o tych najmłodszych, bo ich nie brakowało. Podstawowymi zawodnikami w swoich ekipach byli przecież Bartosz Mrozek, Paweł Sokół, Błażej Niezgoda, Krzysztof Bąkowski, duet z Elbląga, Nikodem Sujecki w Grudziądzu. We Wrocławiu poszli na całość i rundę między siebie podzieliło… pięciu golkiperów!

Obrona

Kwestie młodzieżowców rozwiązaliśmy bardzo szybko. Zaglądamy na lewą obronę i nie ma wątpliwości, że trzeba sięgnąć po Krystiana Wachowiaka z Chojniczanki. To prawdopodobnie ostatnie dni tego zawodnika w Chojnicach i trudno się dziwić, skoro od dłuższego czasu mówi się o jego transferze do Ekstraklasy. Latem blisko pozyskania Wachowiaka była Cracovia, a teraz głośno jest o zainteresowaniu Wisły Kraków. Tani jednak nie będzie, gdyż Tomasz Włodarczyk z serwisu meczyki.pl ustalił, że drugoligowiec życzy sobie około 600 tysięcy złotych i ewentualnych procentów od kolejnych transferów.

Lewej nogi nigdy za wiele. Dlatego na środku obrony stawiamy na Adama Mesjasza ze Skry Częstochowa. Zastanawialiśmy się przy obsadzie bramki nad zawodnikiem częstochowskiej ekipy, ale tutaj nie ma jakichkolwiek. Bardzo dobre wyprowadzenie piłki, potrafi grać na wyprzedzenie i jest pewnym punktem zespołu. Do idealnej jesieni zabrakło strzelonego rzutu karnego w Rzeszowie, ale wszystkiego mieć nie można. Drugim środkowym obrońcą zostaje Maciej Kowalski-Haberek. Doświadczony stoper wygrał w naszej klasyfikacji walkę o miejsce w składzie Martinem Dobrotką z Wigier oraz Arkadiuszem Jędrychem z GKS-u Katowice. Jemu także nie przeszkodził niewykorzystany rzut karny z meczu z Motorem.

Na prawej obronie stawiamy na Karola Fryzowicza. Tak po prawdzie nie popełnilibyśmy żadnego błędu, gdyby boki obrony naszej drużyny stanowili dwaj zawodnicy Górnika Polkowice. O tym, jaką rolę pełnią w drużynie lidera, opowiadał nam trener Janusz Niedźwiedź w niedawnym wywiadzie. – Boczni obrońcy mają tworzyć przewagę na skrzydłach i dawać opcje w ataku – mówił trener polkowiczan.

Pomoc

W środku pola znajdujemy miejsce dla jednego z piłkarzy, którego drużyna jest dość daleko w tabeli. Mowa w tym przypadku o Pawle Zawistowskim. Trudno sobie wyobrazić Bytovię bez goli Piotra Giela, ale chyba jeszcze trudniej bez Zawistowskiego w środku. Może to nie jest zawodnik wbiegający w pierwszą linię niczym Tomasz Swędrowski z Motoru, a także regulujący grę na poziomie Kamila Wacławczyka, ale wpływ na ekipę oraz stałe fragmenty gry i liczby osiągane w tej rundzie pozwalają mu wskoczyć do drużyny.

Obok niego znajdujemy miejsce dla Piotra Noconia. Nie ma wątpliwości, że to kolejny z tych graczy Skry, na których się patrzyło z największą przyjemnością. Mało było akcji w zespole Marka Gołębiewskiego, w których Nocoń nie brał udziału i dobrze dla częstochowian.

Najbliżej bramki ustawiamy Marcina Urynowicza, którego obecność też nie będzie to żadnym zaskoczeniem. Liczby jakie wykręcił grając poza atakiem robią naprawdę ogromne wrażenie. Urynowicz pomagał sobie rzutami karnymi, ale jak pokazuje przykład Dawida Smuga, trzeba jeszcze potrafić je wykorzystywać.

Ofensywa

W ataku mogliśmy zmieścić trzech zawodników, a chciałoby się kolejnych czterech. Zabrakło miejsca dla Piotra Giela, Dawida Wolnego, Mariusza Szuszkiewicza czy Sebastiana Bergiera. Jednak wybory nie mogły być inne niż Kamil Wojtyra, Eryk Sobków i Adrian Błąd. Pierwszy z nich jeszcze przed chwilą plątał się gdzieś po niższych ligach strzelając niewyobrażalne liczby goli. Teraz to samo robi w Skrze.

Na prawej stronie Eryk Sobków, który w jednym z wywiadów przyznał, że… przesunięcie go z „9” na skrzydło pozwoliło na strzelanie większej liczby goli. Paradoks? Być może, ale we wspomnianej rozmowie z Niedźwiedziem usłyszeliśmy, że to wszystko zasługa taktyki, w której skrzydłowi schodzą do środka i często wbiegają w pierwszą linię mając, dzięki temu mnóstwo okazji do strzelenia goli. – Pozycja skrzydłowego w tym modelu daje wiele możliwości, nie tylko do strzelania bramek ale również do asystowania. To dzięki temu, że znajduje się często w świetle bramki podczas zakończenia akcji. Myślę, że akurat dla Eryka jest skrojona na miarę. Ta pozycja jest połączeniem skrzydłowego, “dziesiątki” i napastnika – tłumaczył Niedźwiedź.

Ostatni jest Adrian Błąd, który m.in. pozwolił Gieksie wywieźć komplet punktów z Polkowic. Poza tym Błąd był jednym z liderów katowickiego zespołu w ofensywie. Ta była niezwykle mocna, bo poza Błądem i Urynowiczem mieli przecież Filipa Kozłowskiego, Arkadiusza Woźniaka oraz Krystiana Sanockiego. Ten ostatni był o krok od naszego składu, ale ostatecznie musiał obejść się smakiem na rzecz kolegi z drużyny.

Naj, naj, naj czyli statystyki rundy jesiennej

Specjalista od karnych

Dawid Smug ma w swoim CV Inter Mediolan. Jednak nie tym się wyróżnił w minionej rundzie. Wpuścił w niej 42 gole, ale nie da się ukryć, że był jedynym zawodnikiem beniaminka, do którego trudno mieć jakiekolwiek pretensje. Można pójść dalej i stwierdzić, że gdyby nie on, to drużyna Leszka Janiczaka nie zdobyłaby dwucyfrowej liczby punktów i otarłaby się o blamaż. Dowodem niech będą cztery obronione rzuty karne przez Smuga! Szkopuł w tym, że jedenastek przeciwko Hutnikowi było aż… osiem! Rywale wykorzystali trzy – Wigry, Bytovia i KKS Kalisz. Swoich jedenastek nie wykorzystali za to piłkarze pięciu ekip! Przemysław Brzeziański z Błękitnych kopnął nad poprzeczką, a Sebastian Skrzypczak, Eryk Sobków, Sebastian Bergier i Jan Sykora dali obronić rzuty karne Smugowi. Jedynie ten ostatni poprawił się dobitce i umieścił piłkę w bramce.

Jak rzuty karne to nie w Polkowicach

Niezbyt przyjaznym miejscem do strzelania karnych są Polkowice. W tym sezonie już trzy jedenastki zostały zmarnowane na obiekcie lidera. Dwukrotnie robili to gospodarze – wspomniany Sobków z Hutnikiem oraz Kowalski-Haberek z Motorem. Karnego nie wykorzystał także Mateusz Żytko z KKS-u Kalisz. Były także dwie udane próby, ale gole Jakuba Kowalskiego i Bartosza Brodzińskiego wpadały w doliczonym czasie gry i tylko zmniejszały rozmiary porażek Garbarni oraz Pogoni.

Jak strzelać to z zerowego kąta

Tak sobie wymyślił Piotr Giel, czyli jeden z czołowych strzelców II-ligowych rozgrywek. Napastnik Bytovii strzelił 10 goli, ale trzy z nich trudno było wytłumaczyć. Warto zerknąć na mecze ze Zniczem, Błękitnymi i Sokołem Ostródą. Za każdym razem wykorzystywał błędy golkiperów rywali w ustawieniu i aplikował im trafienia z bardzo trudnych pozycji. Najlepsze trafienie zanotował w starciu z Sokołem.

Super gol Tunkiewicza

Chwaliliśmy Smuga za obronione rzuty karne, ale trzeba też zganić za jedną straconą bramkę w Kaliszu. Tam Robert Tunkiewicz zachował przytomność umysłu i po odzyskaniu piłki przelobował z ponad 40 metrów bramkarza Hutnika.